Antoni Majewski & Maciej Podgórski

PKO Ekstraklasa na ostatniej prostej – podsumowujemy rundę zasadniczą


Kto spisał się powyżej oczekiwań, a kto zawiódł? Zapraszamy na podsumowanie rundy zasadniczej PKO Ekstraklasy

15 czerwca 2020 PKO Ekstraklasa na ostatniej prostej – podsumowujemy rundę zasadniczą
Paweł Jaskółka / PressFocus

Za nami 30 kolejek PKO BP Ekstraklasy. Dla wielu zespołów sezon ten był niczym rollercoaster, jedni nie mają się czego wstydzić, inni – wręcz przeciwnie. Redakcja iGol.pl postanowiła podsumować właśnie zakończoną fazę zasadniczą. Kto spisał się najlepiej? Kto okazał się niewypałem? Czas na wyciągnięcie wniosków z ostatniego roku.


Udostępnij na Udostępnij na

PKO Ekstraklasa jak co roku zaskoczyła nas swoją nieprzewidywalnością. Podsumowanie rundy rozpoczniemy od szczytu tabeli i powoli będziemy się przesuwać coraz niżej. Pod lupę weźmiemy każdy zespół grający w polskiej ekstraklasie. Tym samym rozpoczniemy od warszawskiej Legii, a całość zakończymy na ŁKS-ie.

Legia Warszawa

Chyba nikogo nie dziwi lokata warszawskiej Legii po sezonie zasadniczym. Klub z największym budżetem, najszerszą kadrą i najgłośniejszymi nazwiskami znalazł się na szczycie tabeli. Po dosyć średnim jak na Legię początku sezonu drużyna zaczęła regularnie punktować każdego rywala. Mimo że zdarzały im się mecze, w których poziomem sportowym nie zachwycali, to drużynie udawało się zgarnąć komplet punktów. Zdobycz punktowa legionistów w dwóch rundach układała się bardzo podobnie – jesienią 29 punktów, wiosną 31 punktów.

Najlepszymi strzelcami klubu są Jarosław Niezgoda (14) i Kante (10). O sile ofensywnej drużyny świadczy również największa liczba strzelonych bramek. Oprócz Legii (63) żadna inna ekipa nie przeskoczyła bariery 60 goli. Na dodatek klub może się pochwalić największą liczbą zwycięstw (19) po 30 kolejkach sezonu zasadniczego. W ostatnim roku w zespole pojawiło się kilku młodych i zdolnych piłkarzy, o których już pyta Europa. Byli oni motorem napędowym i ważną częścią składu. Już teraz śmiało możemy powiedzieć, że nie wszystkich zobaczymy na naszych boiskach w przyszłym sezonie.

Najlepszy zawodnik: Jarosław Niezgoda

Gdy pojawiał się na boisku, w większości przypadków grał pełne 90 minut. Za każdym razem wyróżniał się na tle rywali i kolegów z drużyny. Bez problemu operował piłką, asystował, strzelał bramki. Najlepszy strzelec Legii po sezonie zasadniczym. Brał na siebie ciężar gry w wielu ważnych momentach.

Największe rozczarowanie: Ivan Obradović

Największe rozczarowanie transferowe Legii, a może i całej ligi. Serb nie zagrał ani jednego meczu w sezonie, nie poleciał z drużyną na zgrupowanie do Turcji, a na końcu wylądował w drużynie rezerw. Trenerzy zarzucają mu przede wszystkim brak zaangażowania na treningach.

Piast Gliwice

PKO Ekstraklasa potrafi zaskoczyć. Nie inaczej było w poprzednim sezonie, kiedy to Piast Gliwice po cichu, bez poklasku przebił się do ścisłej czołówki i ostatecznie sięgnął po mistrzostwo kraju. Rok temu na tym samym etapie rozgrywek Piast tracił do Legii siedem punktów. Dokładnie tyle samo, ile gliwiczanie tracą do lidera po trzydziestu kolejkach obecnego sezonu. Nawet dorobek punktowy obu zespołów jest taki sam jak rok temu – 53 punkty Piasta oraz 60 „oczek” Legii.

Pierwsza runda sezonu zasadniczego zakończyła się nieznacznym zwycięstwem Legii. Po 15 kolejkach Piast tracił do warszawiaków zaledwie jeden punkt. Runda rewanżowa nie była dla gliwiczan tak łaskawa – obecny lider odskoczył na aż siedem punktów. Po przerwie spowodowanej pandemią Piast nie przegrał jeszcze ani jednego meczu. Ta sztuka udała się tylko gliwiczanom oraz piłkarzom Górnika Zabrze.

Choć można się było spodziewać, że mistrz kraju będzie walczył o obronę tytułu, mało kto wierzył, że Piastowi ta sztuka faktycznie się uda. Tymczasem gliwiczanie zaskakują, po 30. kolejce zajmują miejsce wicelidera tabeli i po raz kolejny prezentują mistrzowskie ambicje. W ostatnich spotkaniach to właśnie Piast (znów – obok Górnika) prezentuje najrówniejszą i najlepszą formę. Gliwiczanie nie przegrali już od sześciu spotkań, a w ostatnich pięciu zwyciężyli cztery razy.

Najlepszy zawodnik: Jorge Felix

Hiszpan to motor napędowy drużyny Piasta w tym sezonie. Po sprzedaży Joela Valencii obawiano się, że drugi taki zawodnik szybko w Gliwicach nie zawita. Tymczasem Felix wziął na swoje barki odpowiedzialność za ofensywną grę zespołu. Po 30 spotkaniach Felix ma na swoim koncie 14 bramek, do których dorzucił także trzy asysty.

Największe rozczarowanie: Patryk Tuszyński

Tuszyński w Piaście pełni raczej rolę zawodnika rezerwowego, ale mimo to spisuje się grubo poniżej oczekiwań. 30-latek musi rywalizować z Piotrem Parzyszkiem i Jorge Felixem – konkurencja jest więc spora – ale i tak otrzymuje wiele szans. W tym sezonie otrzymał łącznie niecałe 800 minut, podczas których zdołał strzelić tylko jedną bramkę. Przy okazji pokazał Fornalikowi, że nie warto na niego stawiać. Warto przypomnieć, że Tuszyński kosztował Piasta około pół miliona złotych.

Lech Poznań

Przed sezonem szumnie zapowiadali w Poznaniu walkę o mistrza. Kilka ciekawych wzmocnień, zatrzymanie szkieletu drużyny i dosyć szeroka ławka rezerwowych miały być tego gwarantem. Jednak boiskowa rzeczywistość zweryfikowała te plany i na chwilę obecną zespół z Poznania traci do lidera 11 punktów. Mistrzostwo Polski nie dla Lecha – celem pozostają europejskie puchary.

Jedna z najskuteczniejszych formacji defensywnych w lidze, bo „Kolejorz” stracił do tej pory jedynie 29 bramek. Razem ze Śląskiem przewodzi stawce drużyn z najmniejszą liczbą porażek. Na drugim końcu boiska biega obecny lider klasyfikacji strzelców, Christian Gytkjaer. 20 trafień daje mu ogromną przewagę nad drugą lokatą. Lech Poznań jest obecnie drużyną, w której regularnie występuje najwięcej graczy ze statusem młodzieżowca. Pozwala to pozytywnie patrzeć w przyszłość i na rozwój klubu przez najbliższe lata.

Najlepszy zawodnik: Christian Gytkjaer

Co tu dużo mówić. Im starszy, tym lepiej sobie radzi w naszej lidze. Lider w ataku Lecha Poznań. Bez niego drużyna staje się bezzębna z przodu.

Największe rozczarowanie: Tomasz Cywka

Chyba największy pechowiec w ekipie z Poznania. Jego występy są mocno ograniczone przede wszystkim przez kontuzje. W tym sezonie nie wystąpił w ani jednym spotkaniu, a na ławce rezerwowych usiadł jedynie 12 razy.

Śląsk Wrocław

Jedno z największych pozytywnych zaskoczeń w tym sezonie. Trzecie miejsce po pierwszym etapie rozgrywek, realne szanse na walkę o europejskie puchary, bardzo wyrównana kadra i przede wszystkim efektywnie przepracowany okres pandemii. Ich grę w tym sezonie charakteryzuje długie utrzymywanie się przy piłce i bardzo skuteczna gra w defensywie.

Obok Lecha Poznań mają najmniej porażek (7) i znajdują się w czołówce drużyn, które straciły najmniej goli w lidze (33). Zdobywanie bramek wziął na siebie cały zespół z Wrocławia i tak m.in. po siedem trafień mają Robert Pich i Erik Exposito, a pięć strzałów na bramkę zamienili Michał Chrapek i Przemysław Płacheta.

Fani Śląska po obiecującym początku oczekiwali świetnego sezonu po ekipie Vitezslava Lavicki. Trzeba jednak przyznać, że czeski szkoleniowiec zrobił w klubie fantastyczną robotę. Wyprowadził na prostą zespół, który przez ostatnie kilka sezonów musiał bić się o utrzymanie w dolnej ósemce. Mało tego, wygląda na to, że pozycja Śląska jest w tym momencie bardzo stabilna. Jeśli Czech pozostanie we Wrocławiu na kolejny sezon lub dwa, możemy być świadkami narodzin drużyny, która skutecznie powalczy o mistrzowski tytuł.

Najlepszy zawodnik: Robert Pich

Mimo swoich 32 lat na karku pokazuje, że warto stawiać na doświadczonych zawodników. Ma świetny przegląd pola i potrafi znaleźć się na boisku tam, gdzie trzeba. Jego siedem bramek i cztery asysty w znacznym stopniu przyczyniły się do wywalczenia obecnego miejsca w tabeli.

Największe rozczarowanie: Erik Exposito

Pomimo tego, że Hiszpan broni się statystykami, oczekiwaliśmy od niego zdecydowanie więcej. Bardzo często w tym sezonie Exposito pokazywał się ze słabej strony. Zdarzało się, że drużyna Śląska wyglądała, jakby brakowało jej zawodnika na pozycji numer „9”. Dlatego to właśnie Hiszpan ląduje jako największe rozczarowanie wśród wrocławian.

Cracovia

Miała być walka o mistrza kraju. Następnie plany zostały zweryfikowane i klub postawił sobie za cel zakwalifikowanie się do rozgrywek europejskich. Wszystko szło zgodnie z planem do czasu, gdy drużyna wpadła w kryzys. Kilka przegranych z rzędu sprawiło, że i to założenie stało się mocno zagrożone. Ostatecznie Cracovia znalazła się w grupie mistrzowskiej, jednak styl, jaki prezentuje w ostatnich kolejkach, budzi niepokój kibiców z ulicy Kałuży. Jeśli zawodnicy „Pasów” chcą pokazać się w przyszłym sezonie w rozgrywkach międzynarodowych, muszą znacząco poprawić swoją grę.

W meczach z udziałem Cracovii najrzadziej możemy oglądać wynik remisowy. Drużyna zaliczyła jak dotąd 14 wygranych, 12 porażek i cztery razy remisowała. Analizując grę przez cały sezon, można zaobserwować, że zespołowi „Pasów” brakuje przede wszystkim regularności i stabilności. Nie ma tutaj zdecydowanego lidera wśród strzelców. Po osiem trafień mają Sergiu Hanca i Rafael Lopes, a zaraz za nimi z siedmioma golami znajduje się Pelle van Amersfoort.

Jeśli przeanalizujemy skład ekipy z Krakowa, znajdziemy tutaj jeden z najbardziej międzynarodowych zespołów w ekstraklasie. W pierwszej drużynie doszukać się można 14 obcokrajowców, a w podstawowej jedenastce biega ich zawsze ok. dziewięciu. Na uwagę zasługuje młody Kamil Pestka, który dosyć szybko wkomponował się w zespół na boisku.

Najlepszy zawodnik: Sergiu Hanca

Bez wątpienia najjaśniejsza postać „Pasów” w tym sezonie. Pokazują to statystyki tego pomocnika. Osiem bramek, sześć asyst, 28 występów. Człowiek do zadań specjalnych i ratowania drużyny w sytuacjach kryzysowych.

Największe rozczarowanie: Thiago Rodrigues

Sprowadzony do klubu z myślą o wzmocnieniu środka pola i zwiększeniu rywalizacji w pomocy. Nieregularne występy nie pozwoliły mu pokazać swoich umiejętności, a gdy pojawiał się na boisku, zazwyczaj był niewidoczny. Na chwilę obecną licznik występów tego piłkarza w drużynie zatrzymał się na liczbie siedem

Pogoń Szczecin

Trudno dziś wypowiadać się na temat ekipy Kosty Runjaica. Forma, jaką Pogoń prezentowała jesienią, była po prostu fenomenalna. Po 15 kolejkach Pogoń traciła tylko punkt do lidera, wówczas Legii Warszawa. Przez jakiś czas zespół ze Szczecina nawet przewodził stawce. Jednak po stracie kilku kluczowych zawodników Pogoń jakby rozpadła się na naszych oczach. Wiosną była to jedna z najsłabszych drużyn w polskiej ekstraklasie.

Jedna z najlepszych ekip jesienią musiałaby bić się o utrzymanie, jeśli bralibyśmy pod uwagę wyłącznie rundę rewanżową. Po utracie najważniejszych graczy Pogoń zagrała jednak na miarę oczekiwań. Przed sezonem kibice i włodarze braliby w ciemno miejsce, które po 30 kolejkach wciąż umożliwiałoby walkę o europejskie puchary.

Po obiecującym początku pozostał jednak pewien niesmak. Trudno nie odnieść wrażenia, że potencjał zespołu został nieco zmarnowany. Klub zmuszony zimą do sprzedaży zawodników zrobił dwa kroki do tyłu. W konsekwencji szczecinianie najpewniej zajmą miejsce w dolnej części górnej ósemki i nie zakwalifikują się do europejskich pucharów.

Najlepszy zawodnik: Adam Buksa

Napastnik Pogoni jesienią zapracował na transfer do MLS. Niestety dalsze plany i rozwój zawodnika pokrzyżowała epidemia wirusa. Buksa wciąż jest najskuteczniejszym strzelcem Pogoni w tym sezonie. W roku 2019 piłkarz strzelił siedem bramek, zanotował też cztery asysty. Jego odejście z Pogoni okazało się bardzo bolesne – napastnik okazał się nie do zastąpienia.

Największe rozczarowanie: Michalis Manias

Grek trafił do Pogoni latem poprzedniego roku jako wolny agent. Niestety okazał się totalnym niewypałem. W 13 spotkaniach Manias ani razu nie trafił do siatki, nie zaliczył nawet asysty. Na moment został nawet zepchnięty do rezerw – w III lidze poradził sobie całkiem dobrze, w dwóch meczach trafiając do bramki. Jego przygoda z pierwszą drużyną Pogoni to jednak spore nieporozumienie.

Jagiellonia Białystok

Po cichu wszyscy w Białymstoku liczyli, że drużyna zapewni sobie spokojne zakończenie sezonu i zajmie miejsce w grupie mistrzowskiej. Przez cały sezon „Jaga” balansowała na granicy tego osiągnięcia. Słabe mecze przeplatała znakomitymi spotkaniami. Największym problemem w ciągu sezonu był brak regularności. Wreszcie jednak coś zaskoczyło w trybach białostockiej ekipy i końcówka sezonu zasadniczego była rewelacyjna w jej wykonaniu. Jeśli piłkarze pójdą za ciosem i zawalczą w dalszej części kampanii, mają nawet szansę na coś więcej niż spokojne dogranie sezonu do końca.

Jak co sezon pewnym punktem w ataku jest Jesus Imaz. Strzelił 11 bramek, dorzucił trzy asysty, a przy odrobinie szczęścia mógł jeszcze bardziej poprawić swój dorobek. Na uwagę zasługuje również pięć asyst Tomasa Prikryla.
W drużynie Jagielloni Białystok znajdziemy kilka znanych nazwisk. Wspomniany już Jesus Imaz, Zoran Arsenić, Bartosz Bida, Maciej Makuszewski czy Ariel Borysiuk. Na papierze drużyna wygląda bardzo dobrze i przy dobrej pracy trenera można z tej ekipy wykrzesać naprawdę całkiem spory potencjał.

Najlepszy zawodnik: Jesus Imaz

Najrówniej grający zawodnik „Jagi”. Miał ostatnio trochę gorsze występy, ale w przekroju całego sezonu dał najwięcej tej drużynie. Od jego bramek bardzo często zależy końcowy wynik spotkania.

Największe rozczarowanie: Bodvarsson Bodvar

Tylko dziewięć spotkań rozegranych przez tego zawodnika nie powala na kolana. O ile w pierwszym sezonie można było zrozumieć brak ogrania z kolegami, to w obecnym powinno być już znacznie lepiej. Prawdę mówiąc, jest jeszcze gorzej. Nawet gdy był w pełni sprawny, nie pokazywał na boisku żadnych fajerwerków, przez co jego statystyki są bardzo mizerne.

Lechia Gdańsk

Ostatnie spotkania dla Lechii były niezwykle stresujące. Koniec końców dzięki odrobinie szczęścia i świetnej dyspozycji Łukasza Zwolińskiego zespołowi udało się utrzymać miejsce w górnej ósemce. Wszystko wskazuje jednak na to, że Lechia nie powalczy już o nic więcej i będzie zwyczajnie uzupełnieniem grupy mistrzowskiej. Słabsza forma, jaką gdańszczanie zaprezentowali w ostatnich meczach, nie daje nadziei na więcej.

W Gdańsku z pewnością liczyli na coś więcej. Choć nadzieja na europejskie puchary nie zgasła za sprawą chociażby Pucharu Polski, ósma lokata to nie miejsce, w którym Lechia chciałaby być. Niestety gdańszczanie wiosną nie mogli złapać mocniejszego wiatru w żagle. Do tego zawiła sytuacja finansowa także generuje niepotrzebną presję.

Najlepszy zawodnik: Flavio Paixao

Po raz kolejny Flavio udowadnia, że jest jednym z najlepszych napastników w lidze. Pomimo tego, że 35-latek spędza na boisku mniej czasu, niż miało to miejsce w przeszłości, w rundzie zasadniczej Portugalczyk był w stanie strzelić 13 bramek. Choć Christian Gytkjaer mocno odjechał w klasyfikacji strzelców, Flavio wciąż liczy się w walce o drugą lokatę.

Największe rozczarowanie: Omran Haydary

Do ekstraklasy przychodził jako jedna z największych gwiazd Fortuna 1. Ligi. Dziś mało kto pamięta, że w szeregach Lechii znajduje się taki zawodnik. Haydary w barwach klubu z Gdańska wystąpił tylko trzy razy, nie zaprezentował nic, co skłoniłoby Piotra Stokowca do uwierzenia w wartość zawodnika. Niestety przygoda Afgańczyka w Lechii na razie do udanych nie należy.

Górnik Zabrze

Zabrzanie przed sezonem zdradzali ambicje na górną ósemkę. W tę część tabeli celowali włodarze klubu. Słaba jesień i długa seria bez zwycięstwa nie pozwoliły spełnić marzeń o grupie mistrzowskiej. Górnik wiosną zaprezentował się z całkiem dobrej strony, co pozwoli odetchnąć już w finałowej fazie sezonu. „Trójkolorowi” raczej nie muszą się martwić o utrzymanie.

Tym razem zespół Marcina Brosza nie dokonał rewolucyjnych zmian w zimowym okienku transferowym. Jednak dobre przygotowanie do rundy wiosennej – a potem także do powrotu po pandemii – pozwoliło odskoczyć większości stawki. Niestety w ciągu roku Górnik mocno zmienił swoją politykę – drużynę tworzą głównie obcokrajowcy, a Polacy otrzymują raczej niewiele minut.

Najlepszy Zawodnik: Jesus Jimenez

Krytykowany na początku sezonu Hiszpan z czasem, niczym ciężka lokomotywa, nabrał rozpędu i trudno było go zatrzymać. Hulający po skrzydle zawodnik w obecnym sezonie zanotował pięc asyst, a do bramki przeciwników trafiał 11 razy. To czyni go drugim – po Angulo – najlepszym strzelcem zespołu.

Największe rozczarowanie: Alasana Manneh

Kibice wierzyli, że do zespołu dołączy klasowy zawodnik, za którym lata nauki w La Masii – akademii FC Barcelona. Tymczasem drobny pomocnik zaliczył bardzo toporne wejście na ekstraklasowe boiska. Widać, że Manneh to techniczny, ale niedoświadczony gracz. Cóż, może, bądź co bądź, fizyczna ekstraklasa nie jest na niego szyta?

Raków Częstochowa

Częstochowianie najpierw zjedli pierwszą ligę, a teraz ruszyli na podbój ekstraklasy. Od razu skradli serca sympatyków naszej ligi, którzy widzieli dla Rakowa miejsce w górnej ósemce. Koniec końców okazało się, że zespół nie jest jeszcze gotowy na podbój ligi. Marek Papszun i jego podopieczni odwalili jednak w rundzie zasadniczej kawał przyzwoitej roboty.

Dzięki dobrym wynikom Raków nie będzie musiał drżeć o utrzymanie, co w ostatnich latach beniaminkom zdarzało się bardzo często. Zespół chciał wejść do ekstraklasy, grając ładną i efektowną piłkę. Taki styl gry nie dawał jednak korzyści w postaci punktów i w pewnym momencie sytuacja Rakowa zaczęła wyglądać słabo. Częstochowianom udało się dostosować i wyjść na prostą, a dziś mogą cieszyć się dość spokojną pozycją.

Najlepszy zawodnik: Tomas Petrasek

Kapitan Rakowa nie zaliczył najmocniejszego startu, ale z biegiem czasu rozkręcił się na dobre. Czech świetnie spisywał się w defensywie – Rakowowi często brakowało jednak szczęścia. Obrońca ma na swoim koncie całkiem pokaźną liczbę trafień. W tym sezonie skierował piłkę do siatki już sześć razy. Oczywiście jak przystało na niemalże dwumetrowego gracza, w większości po uderzeniach głową.

Największe rozczarowanie: Bryan Nouvier

Francuz trafił do Częstochowy z Rumunii. Raków wyłożył na niego kilkaset tysięcy złotych – okazały się to być pieniądze wyrzucone w błoto. Napastnik dziesięć razy pokazał się na boiskach ekstraklasy, zaliczył epizod w Pucharze Polski. Ani razu nie trafił do siatki, a najbardziej zapamiętany zostanie z… incydentu w drużynie rezerw. Podczas jednego z meczów postanowił dać upust swojej frustracji i wyładować się na przeciwniku. Ostatecznie już w marcu Raków rozwiązał kontrakt z zawodnikiem, a ten jak na razie pozostaje bez klubu.

Zagłębie Lubin

W Lubinie po ostatniej kolejce pozostał niedosyt i rozczarowanie. Zajęcie miejsca w górnej części tabeli było bardzo blisko. Zadecydowała słabsza dyspozycja na finiszu rozgrywek. Ostatecznie Zagłębie zakończyło fazę zasadniczą na 11. miejscu i pozostało mu jedynie walczyć o utrzymanie. To zadanie powinno już zostać wykonane, gdyż lubinianie mają osiem punktów przewagi nad strefą spadkową i większość spotkań do rozegrania na własnym stadionie.

W Zagłębiu najmocniejszą formacją jest pomoc. Filip Starzyński (6 bramek, 6 asyst), Damian Bohar (13 bramek, 4 asysty) i Sasa Zivec (8 bramek, 4 asysty) stanowili o sile swojego zespołu. To oni napędzali grę ofensywną i wspomagali formację obronną. Nie mogli być jednak wszędzie i tak „Miedziowi” mieli w sezonie zasadniczym jedną z najsłabszych formacji defensywnych w lidze (46 straconych bramek).

Najlepszy zawodnik: Damian Bohar

Zagrał we wszystkich 30 spotkaniach łącznie 2281 minut. Jak wspominaliśmy, 13 bramek i cztery asysty to rewelacyjny wynik, tym bardziej że zawodnik najczęściej gra na skrzydle. Wyraźnie wyróżnia się na tle pozostałych kolegów i ciągnie za uszy swój zespół w trakcie meczu.

Największe rozczarowanie: Patryk Sysz

Młody 22-letni napastnik Zagłębia Lubin. Woli walki i ambicji nie można mu odmówić, jednak od napastnika, który wystąpił w 25 meczach w tym sezonie, wymaga się dużo więcej niż tylko trzech bramek i dwóch żółtych kartek.

Wisła Płock

Obecny sezon to dla Wisły Płock prawdziwa huśtawka. Z początku strefa spadkowa, a dziesięć kolejek później fotel lidera ekstraklasy. Do tego nagła rezygnacja z funkcji trenera przez Leszka Ojrzyńskiego, przejęcie zespołu przez Radosława Sobolewskiego. Wisła powróciła do dolnej ósemki i choć przewagę nad Koroną ma dość dużą, musi mieć się na baczności.

Zespół z Płocka zaskoczył w środku sezonu swoją niezwykłą dyspozycją. Nikt wcześniej nie widział płocczan w górnej części tabeli, a co dopiero na fotelu lidera. Zwyżka formy nie trwała jednak długo i od tego czasu Wisła zaliczyła spory regres w ligowej tabeli. Wywalczone jesienią punkty pozwoliły jednak nie martwić się znacząco o bój o utrzymanie w lidze.

Najlepszy zawodnik: Dominik Furman

27-latek zalicza wyśmienity sezon. Dzięki dobrej postawie drużyny zapracował nawet na powołanie do reprezentacji, a przecież koszulki z orzełkiem na piersi nie miał na sobie już od dawna. Do tego imponujące liczby – siedem bramek oraz sześć asyst na przestrzeni całej rundy zasadniczej PKO Ekstraklasy.

Największe rozczarowanie: Cillian Sheridan

Utytułowany Irlandczyk trafił do Płocka zimą i spodziewaliśmy się po nim zdecydowanie więcej. Napastnik w dziesięciu spotkaniach strzelił tylko jedną bramkę – bardzo marny wynik jak na „dziewiątkę”.

Wisła Kraków

To chyba najbardziej pechowy klub w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Po bardzo dobrym początku rundy jesiennej przyszedł kryzys i najgorsza seria w historii klubu – dziesięć porażek z rzędu. Wydawało się, że problemy finansowo-organizacyjne nie odbiją się aż tak na grze drużyny, ale kontuzje co rusz eliminowały kolejnych graczy. Gdy już piłkarze wrócili na odpowiednie tory i zaczęli punktować, liga została zawieszona przez pandemię. Po wznowieniu gry znowu przyszły dwie porażki, ale zwycięstwo i remis w ostatnich kolejkach poprawiły nieco nastroje pod Wawelem. Od Wisły nie oczekiwano cudu w postaci walki o mistrzostwo lub europejskie puchary, ale chyba nikt nie oczekiwał, że w tym sezonie praktycznie cały czas „Biała Gwiazda” będzie walczyło o utrzymanie w lidze.

Trzeba jednak przyznać, że krakowianie mają bardzo solidną środkową formację. Gdy tylko zdrowie dopisywało, grali Jakub Błaszczykowski, Vullnet Basha, Michał Mak czy Vukan Savicević. Prawda jest taka, że nie wiadomo, gdzie teraz oglądalibyśmy Wisłę Kraków, gdyby nie te wszystkie problemy okołosportowe. Takie sprawy zawsze odciskają piętno na grze.

Najlepszy zawodnik: Jakub Błaszczykowski

Chyba wszyscy eksperci zgodzą się ze sobą, że to właśnie kapitan „Białej Gwiazdy” zasłużył na miano zawodnika sezonu w tym klubie. Mimo swoich lat świetnie wpasował się w drużynę i w ligę. Motorycznie może momentami odstawał od innych, ale widać było, że doświadczenie i mądrość w grze, jakie zebrał przez wszystkie lata, pozwala mu z sukcesem rywalizować w naszej lidze. Efekt – sześć bramek i cztery asysty.

Największe rozczarowanie: Chuca

Debiutancki sezon w koszulce „Białej Gwiazdy” i nadal bez rewelacji. Prezentowano tego zawodnika z wielką pompą i wróżono mu wielką karierę. Wisła miała być jedynie przystankiem w jego podróży. Skończyło się na 19 meczach (816 minut), dwóch bramkach, asyście, dwóch żółtych kartkach i bezbarwnej grze.

Korona Kielce

Fani Korony powoli mają już dość. Klub po raz kolejny zamiast zrobić krok do przodu zalicza regres. Do składu zaciągana jest siła robocza w postaci wyrzutków z niższych lig niemieckich. Skład opierający się głównie na obcokrajowcach nieidentyfikujących się z klubem, zagraniczny trener. To wszystko zwyczajnie nie wypaliło.

Konsekwencje takiego budowania drużyny musiały w końcu odbić się nieco wyraźniej. Korona wpadła w otchłań strefy spadkowej i na razie niewiele wskazuje na to, aby miała się z niej wydostać. Szkoda, że klub z zapleczem finansowym oraz porządnym obiektem jest zarządzany tak fatalnie. Ewentualny spadek powinien zmusić włodarzy Korony do przemyśleń.

Najlepszy zawodnik: Marek Kozioł

Golkiper Korony prezentował w rundzie zasadniczej naprawdę przyzwoity poziom. 32-latek wskoczył do bramki Korony i zagrał w sumie w 23 spotkaniach. Przy tym zachował aż dziewięć czystych kont – dobry wynik jak na jeden z najsłabszych zespołów w lidze.

Największe rozczarowanie: Gino Lettieri

Szkoleniowiec miał dać Koronie nową siłę. Zawodnicy pod jego wodzą zwyczajnie zawodzili, zagraniczny trener nie sprawdził się za sterami klubu z Kielc. Szkoda tym bardziej, że Lettieri to przecież prawdziwy fachowiec. W Koronie czegoś jednak zabrakło.

Arka Gdynia

Niewątpliwie, zaraz po ŁKS-ie, najsłabsza drużyna w stawce ligowej. Bilans bramkowy 28:47. Od początku skazywana na walkę o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie. Jeśli nowy trener nie będzie potrafił wykrzesać z zawodników czegoś więcej niż do tej pory, najpewniej gdynianie w następnym sezonie zameldują się o klasę niżej.

Trudno znaleźć jakiekolwiek pozytywy w grze tego zespołu. Sam bramkarz meczu nie wygra, trzeba jeszcze pokusić się o strzelanie bramek, z czym piłkarze Arki mieli niekiedy problemy. Nadzieją na lepszą grę był Marko Vejinović. Holender niejednokrotnie dawał sygnał do lepszej gry, jednak piłkarzom z Gdyni najprawdopodobniej brakowało po prostu umiejętności. Jego osiem bramek i sześć asyst zasługują na pochwałę. Drugim strzelcem klubu z pięcioma trafieniami i trzema asystami został weteran polskich boisk – Maciej Jankowski.

Najlepszy zawodnik: Pavels Steinbors

Którą to już młodość w bramce przeżywa ten golkiper, chyba on sam nie wie. Od początku sezonu najpewniejszy punkt swojej drużyny. Bronił piłki nie do wybronienia, wyłapywał rzuty karne, a do tego miał też sporo szczęścia. Gdyby nie jego postawa, możliwe że Arka znalazłaby się jeszcze niżej.

Największe rozczarowanie: Nemanja Mihajlović

Serb przywędrował na Pomorze z Holandii, a dokładniej z drużyny rezerw Heerenveen. Nie potrafił przebić się do składu i znaleźć porozumienia z kolegami, w efekcie czego w ośmiu spotkaniach zdobył jednego gola i niczym specjalnym się nie wyróżnił.

ŁKS Łódź

ŁKS to zwyczajnie najgorszy zespół tego sezonu PKO Ekstraklasy. Łódzki Klub Sportowy zasłużył na awans do ekstraklasy w poprzednim sezonie, ale zupełnie nie odnalazł się w realiach ekstraklasowych. Łodzianie negatywnie zaskoczyli nas wszystkich swoją słabą dyspozycją. A przecież Raków pokazał, że beniaminek może poradzić sobie w elicie całkiem przyzwoicie.

Zespół tak właściwie pogodził się już ze spadkiem. Smak historycznego awansu (bo to w końcu powrót ŁKS-u do ekstraklasy po ścieżce usłanej problemami) pozostawił po sobie gorzki niesmak, że już w kolejnym sezonie ŁKS będzie musiał walczyć o powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Najlepszy zawodnik: Dani Ramirez

Hiszpan zaliczył świetny sezon w pierwszej lidze i spodziewaliśmy się po nim tego samego w ekstraklasie. Szybko został okrzyknięty gwiazdą ligi, ale w późniejszych meczach przygasł. Ramirez nie poddał się i przez jesień zapracował na miano jednego z najlepszych pomocników w lidze. Dzięki dobrej formie, zapracował na transfer do Lecha Poznań.

Największe rozczarowanie: Jan Sobociński

Obrońca ŁKS-u był kandydatem na objawienie tego sezonu. Ostatecznie w lidze znalazło się o wiele więcej lepszych młodzieżowców od Sobocińskiego. Defensor był elektryczny, popełniał masę błędów, prokurował rzuty karne. Być może solidny reset w pierwszej lidze pozwoli mu odbudować formę – tę na boisku, a także tę psychiczną.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze