Dawid Kocyła: Pewnie dzisiaj więcej osób skazuje nas na walkę o utrzymanie, ale z przyjemnością to zmienimy (WYWIAD)


Porozmawialiśmy z młodzieżowcem Wisły Płock

5 czerwca 2020 Dawid Kocyła: Pewnie dzisiaj więcej osób skazuje nas na walkę o utrzymanie, ale z przyjemnością to zmienimy (WYWIAD)
accredito Wisła Płock

Nie skończył jeszcze 18 lat, a już ma na swoim koncie trafienia w I lidze oraz w ekstraklasie. Dawid Kocyła, bo o nim mowa, zgodził się udzielić wywiadu naszemu wortalowi. Dla byłego piłkarza GKS-u Bełchatów, a obecnie Wisły Płock miniona kolejka to sinusoida emocji. Bowiem w meczu przeciwko Koronie otworzył wynik spotkania, ale ostatecznie jego trafienie nic nie dało, gdyż to kielczanie wyszli ze starcia w Płocku z tarczą.


Udostępnij na Udostępnij na

Niewykluczone, że gdyby „Nafciarze” w zeszłą niedzielę nie ulegli Koronie, to o wyczynie 17-latka byłoby dużo głośniej. Kocyła rozegrał 70 minut i dzięki premierowej bramce w najwyższej klasie rozgrywkowej choć przez chwilę znalazł się na ustach piłkarskiej Polski. Jak sam młodzieżowiec przekonuje – w najbliższych spotkaniach będzie robił wszystko, aby ponownie wpisać się na listę strzelców.

Jak odczuł przerwę w rozgrywkach? Czy miał lekką tremę w ostatniej chwili przed zdobyciem bramki? Co sądzi o grze bez udziału publiczności? W czym widzi największą różnicę między ekstraklasą a jej zapleczem? Czy śledzi na bieżąco poczynania swojego byłego klubu? Czy Wisłę Płock stać na uplasowanie się w górnej ósemce? O tym i nie tylko w rozmowie poniżej!

***

Jakie to uczucie w wieku 17 lat zdobyć gola w ekstraklasie?

To było coś wspaniałego. Naprawdę niesamowite uczucie, bo jakby nie patrzeć, dopiero co wchodzę do tej seniorskiej piłki. Nie rozegrałem jeszcze pełnego sezonu, a już mam za sobą strzelanie w I lidze i w ekstraklasie. Nie będę ukrywał, że jestem z siebie z tego powodu bardzo dumny, ale nie mam zamiaru spocząć na laurach. Dalej będę ciężko trenował i robił wszystko, aby się rozwijać. 

A tak szczerze… Miałeś lekkiego stresa, kiedy defensorzy Korony niemalże sprezentowali ci piłkę i ta znalazła się już tylko pod Twoją kontrolą?

Nie. Czułem się bardzo pewnie. Wiedziałem, że to trafię i tak też się stało. Dla przykładu mogę powiedzieć, że w Bełchatowie ilekroć przytrafiła mi się jakaś sytuacja, to ją po prostu wykorzystywałem. Czuję się w tym elemencie bardzo pewnie. Może lekki stresik był, ale to był tylko ułamek sekundy. Nawet nie pomyślałem, że muszę dobrze trafić piłkę. To była taka szybka reakcja. 

Napastnicy często tak mają, że jak wreszcie coś ustrzelą, to strzelają aż miło. Jak rozumiem, w najbliższym meczu przeciwko Jagiellonii zrobisz wszystko, aby ponownie wpisać się na listę strzelców?

Na pewno. Już tak mam, że jak wychodzę na boisko, to nie tylko z założeniem, aby wygrać mecz, ale także z myślą, by pokazać się z jak najlepszej strony. Można powiedzieć, że moim takim podrzędnym celem zawsze jest zdobycie bramki. 

A powiedz, jak się czułeś w meczu z Koroną, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne? Mocno odczułeś tę ponad dwumiesięczną przerwę? Rozegrałeś całe 70 minut i w mojej opinii prezentowałeś się nie najgorzej…

Na pewno nie czułem się tak dobrze, jak choćby w meczu z Pogonią. Bardzo mocno odczuwałem tę przerwę. To przecież ponad 80 dni bez regularnej gry. Nie będę ukrywał, że w pewnym momencie brakowało po prostu siły do zerwania się. Miewałem momenty, kiedy trudno mi było założyć pressing, ale w wówczas trzeba było po prostu pokazać serducho. W meczu z Pogonią znacznie lepiej się czułem, co do tego nie mam wątpliwości. Chociaż też biorąc pod uwagę ten długi okres pauzy, może faktycznie nie wyglądało to aż tak źle. 

Grałeś wcześniej bez wsparcia trybun?

Nie. Nigdy wcześniej w meczu o punkty nie zdarzyło mi się grać bez kibiców na trybunach. 

Do niedzielnego meczu z Koroną. Jakie to uczucie grać bez wsparcia sympatyków?

Dziwne. Bardzo dziwne. Ja jestem z tych zawodników, których, że tak powiem, trybuny „niosą”. I zawsze po jakimś dobrym zagraniu musi być wrzawa na stadionie, która mnie nakręca. Trochę mi tego brakowało, ale po kilku, kilkunastu minutach mimo braku kibiców wszedłem w mecz i pomyślałem, że trzeba pokazać, na co mnie stać. No i jakoś się udało do tego zaadaptować. 

Na I-ligowych boiskach spędziłeś prawie 800 minut. Czy teraz z Twojej perspektywy gra w ekstraklasie i na jej zapleczu to zupełnie inna bajka? Mówiąc wprost – poziom jest zupełnie inny?

Oczywiście. Ekstraklasa jest zdecydowanie bardziej wymagającą ligą. 

Pod jakim względem?

Przede wszystkim na niedużym polu gry ma się bardzo mało czasu na reakcję. Gra się tutaj o wiele szybciej. No i piłkarze są lepsi pod tym względem, że bardzo często, kiedy wydaje się, że jakaś sytuacja już jest bez wyjścia, nagle znajdzie się ktoś taki, kto z niczego potrafi zrobić coś. No i przygotowanie fizyczne. Intensywność w ekstraklasie jest o wiele większa…

A jakbyś porównał metody treningowe już byłego trenera GKS-u Bełchatów, Artura Derbina, z metodami treningowymi Radosława Sobolewskiego? Treningi są cięższe? Bardziej stawia się na taktykę? A może na przygotowanie fizyczne?

Szczerze mówiąc, obie metody są dosyć porównywalne. Nie odczułem jakiejś większej zmiany. Oczywiście stawiamy w dużej mierze na przygotowanie motoryczne i na początku mogło się wydawać, że było tego więcej niż w Bełchatowie. Ale ta różnica chyba wynikała z tego, że to bardzo często przeciwnicy w meczu narzucili po prostu większe tempo. 

A wracając myślami do Bełchatowa. Śledzisz na bieżąco poczynania swojego byłego klubu?

Oczywiście. Ile mogę, to śledzę. Zresztą chyba nie będzie niczym złym, jeśli powiem o sobie, że jestem kibicem GKS-u. To w tym klubie się wychowałem piłkarsko. I zawsze będę wdzięczny GKS-owi za to, że dostałem szansę debiutu w poważnej piłce. Wracając do pytania. Śledzę poczynania moich byłych kolegów z drużyny. Na bieżąco staram się śledzić wyniki i na tyle, na ile pozwala mi czas, żyję tym klubem.

A dzisiejszy mecz oglądałeś? (rozmowa nagrywana we wtorek wieczorem po porażce GKS-u z Sandecją – przyp. red.)

Nie. Byłem zajęty, ale obejrzałem skrót i widziałem bramki. Jest mi trochę smutno z powodu obecnej sytuacji GKS-u. Szkoda, że trener Derbin pożegnał się z drużyną. Ja sam trenerowi bardzo dużo zawdzięczam i naprawdę jest mi niesamowicie szkoda, że jego przygoda tam skończyła się w taki sposób. W takiej sytuacji…

Wróćmy jeszcze na moment do Twojego obecnego klubu. Słyszałem, że najlepiej dogadujesz się z Damianem Michalskim. To prawda czy może tak zwany „fake news”?

Na początku tak. Najlepiej dogadywałem się z Damianem. Wiadomo, że ze znajomymi zawsze raźniej, a z nim się znałem jeszcze z czasów gry w Bełchatowie. Ale szczerze mówiąc, jestem z tych zawodników, którzy nie boją się kontaktu ze starszymi i bardziej doświadczonymi kolegami z szatni. I jeśli faktycznie z Damianem mam najlepszy kontakt, to też prawda jest taka, że ze wszystkimi chłopakami kontakt mam bardzo podobny. Nie jestem nieśmiały i nie mam z tym problemu. Z Damianem też mam dobry kontakt z tego względu, że jest z Bełchatowa i bardzo często jak wracam do domu rodzinnego, z racji tego, że nie mam jeszcze prawa jazdy, zabieram się właśnie z nim. 

Zajmujecie obecnie 12. lokatę w tabeli. Szansa na górną ósemkę nadal realna?

Ja należę do tych, którzy śmiało twierdzą, że nie ma rzeczy niemożliwych. Cały czas uważam, że jest to w naszym zasięgu. Teraz mamy mecz z Jagiellonią, czyli naszym bezpośrednim rywalem w walce o awans do górnej ósemki. I tak, zdecydowanie nie będzie to łatwe zadanie (awans do grupy mistrzowskiej – przyp. red.), ale jak najbardziej w naszym zasięgu. Pewnie dzisiaj więcej osób skazuje nas na walkę o pozostanie w elicie, ale z przyjemnością to zmienimy. Naprawdę wierzę w tę drużynę. Widzę, ile chłopaki dają z siebie na treningach i jeszcze raz podkreślę, że górna ósemka jest w naszym zasięgu. 

A ile bramek na koniec sezonu będzie miał Dawid Kocyła w PKO BP Ekstraklasie?

(Śmiech) Wszystko zależy od tego, jak będę się prezentował. No i oczywiście od mojego zdrowia. Myślę, że jeśli zdrowie dopisze, to powinno być łatwiej o to, aby jeszcze kilka razy wpisać się na listę strzelców. Z chęcią dołożyłbym kilka trafień i tym samym pomógł drużynie!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze