Klub z Bełchatowa potwierdził. Odejście braci Maków jest możliwe tylko za półmilionowe odstępne.
Michał i Mateusz Makowie, którzy od dłuższego czasu domagają się możliwości opuszczenia pierwszoligowego klubu, dostali zielone światło w razie potencjalnego transferu. Kwota, którą potencjalny kupiec byłych graczy Ruchu Radzionków mógłby zaspokoić finansowe wymagania bełchatowskiego GKS-u, to minimum pół miliona euro za braci. Tylko tak wysokie odstępne sprawi, że prezes „Torfiorzy”, Pan Marcin Szymczyk, pogodzi się z odejściem rewelacyjnego duetu.
Reszta ruchów transferowych drużyny z centralnej Polski jest owiana lekką tajemnicą. Wiadomym jest pozyskanie łotewskiego napastnika Daniilsa Turkovsa. Z nieoficjalnych informacji wynika, że włodarze GKS-u prowadzą jeszcze zaawansowane rozmowy z kolejnym napastnikiem oraz obrońcą. Jako pierwszy angaż w klubie ma dostać napastnik. Klub utrzymuje w tajemnicy jego tożsamość, ujawniając jedynie, że jest obcokrajowcem.
Druga drużyna w tabeli I ligi rozpoczęła już swoje przygotowania do rundy rewanżowej. Pierwszy sparing zostanie rozegrany 25 stycznia w Gutowie Małym. Przeciwnikiem bełchatowian będzie inny górniczy klub, GKS Jastrzębie.
Przecież ten Michał Mak to kompletne drewno.
Według mnie to sam Mateusz jest wart więcej niż
500 tysięcy.
To co oni sa zrosnieci ze wszedzie sa sprzedawani
obydwaj?!
Z nimi jest tak samo jak z Brożkami, gdy Trabzonspor
chciał kupić Pawła, to musieli kupić też Piotra.
Takie są realia polskiej piłki.