Niedoszły Wiślak bohaterem „The Reds”


Dwa gole i świetny mecz Georginio Wijnalduma

8 maja 2019 Niedoszły Wiślak bohaterem „The Reds”
Xinhua / Pressfocus

Nie milkną echa wczorajszego meczu półfinałowego Ligi Mistrzów. Liverpool dokonał niemożliwego, odrabiając z nawiązką trzybramkową stratę z pierwszego spotkania. Przed meczem mało kto dawał szanse podopiecznym Jurgena Kloppa. Do rewanżowego starcia z Dumą Katalonii “The Reds” przystępowali bardzo osłabieni. W spotkaniu z powodu kontuzji nie mogli wystąpić kluczowi zawodnicy - Naby Keita, Roberto Firmino, czy przede wszystkim Mohammed Salah. Grający bez swoich największych gwiazd Liverpool wzniósł się na wyżyny swoich możliwości, a jedną z wiodących postaci był dotąd niedoceniany Georginio Wijnaldum.


Udostępnij na Udostępnij na

Holender pojawił się na placu gry po przerwie, zastępując Andy’ego Robertsona. Na boisku pojawił się przy stanie 1:0 dla Liverpoolu. Prowadzenie gospodarzom dał Divock Origi. Zadaniem Wijnalduma było wzmocnienie środka pola. Jak się potem okazało, był to kluczowy moment dla losów spotkania. Oprócz wsparcia drugiej linii, Wijnaldum wykorzystał drzemiący w nim potencjał ofensywny.

W 54. minucie wykorzystał podanie ze skrzydła Trenta Alexandra-Arnolda i mocnym strzałem pokonał Marca-Andre Ter Stegena. Zaledwie dwie minuty później futbolówka ponownie zatrzepotała w siatce Barcelony. Po raz drugi na listę strzelców wpisał się reprezentant Holandii, który zaskoczył bramkarza Blaugrany strzałem głową po dośrodkowaniu Xherdana Shaqiriego. Było już 3:0. Piłkarski świat był w szoku. W 80. minucie wynik meczu ustalił Origi po sprytnym podaniu Alexandra-Arnolda. Niemożliwe stało się faktem. Liverpool znalazł się w finale Champions League, a występ Georginio Wijnalduma dobitnie przyczynił się do tego sukcesu.

https://www.youtube.com/watch?v=57qP9Cry62E

Z Rotterdamu blisko do Krakowa

Georginio Wijnaldum jest wychowankiem akademii Feyenoordu Rotterdam. W barwach klubu zadebiutował, mając 16 lat i 148 dni. Tym samym stał się najmłodszym piłkarzem w historii Feyenoordu, który zagrał w Eredivisie. Młody pomocnik stopniowo był wprowadzany do pierwszego zespołu. Po dwóch sezonach stał się istotną postacią drużyny. Warto pamiętać, iż był to trudny okres dla ekipy z miasta Erazma. Klub nie święcił sukcesów, a dodatkowo borykał się z problemami finansowymi.

Kłopoty Feyenoordu chciała wykorzystać Wisła Kraków, która w 2011 roku próbowała ściągnąć pod Wawel Wijnalduma. Trenerem Białej Gwiazdy był wówczas Robert Maaskant, a dyrektorem sportowym Stan Valckx. Zadaniem Holendrów było wprowadzenie Wisły do piłkarskiej Ligi Mistrzów. Obaj panowie głęboko wierzyli, że holenderski zaciąg piłkarzy może pomóc w osiągnięciu celu.

Ostatecznie do transferu Wijnalduma nie doszło, gdyż reprezentant holenderskiej młodzieżówki wybrał PSV Eindhoven. Wraz z “Rood-witten” regularnie występował w europejskich pucharach, a na koniec swojej przygody z klubem wywalczył mistrzostwo Holandii. Jednocześnie w sezonie 2014/2015 został wybrany najlepszym graczem Eredivisie. Stało się jasne, że piłkarzem zainteresują się kluby z czołowych europejskich lig. Ostatecznie za 20 milionów euro zamienił PSV na Newcastle United.

Od St James’ Park po Anfield

Ze “Srokami” reprezentant Holandii związał się pięcioletnim kontraktem. Sezon 2015/2016 był kompletnie nieudany dla Newcastle. Długo bronili się przed spadkiem, by ostatecznie zająć 18. miejsce, co wiązało się z degradacją do Championship. Jednym z niewielu jasnych punktów ekipy z St James’ Park był Wijnaldum, który w Premier League wystąpił we wszystkich 38 meczach i zdobył 11 bramek. Jak na środkowego pomocnika trzeba przyznać, że wynika naprawdę imponujący. Nawet pomimo tego, że w barwach Newcastle częściej grywał jako ofensywny pomocnik, a także zdarzały się mecze, w których występował na lewym skrzydle.

Po spadku drużyny do drugiej ligi stało się jasne, że “Srokom” nie uda się zatrzymać Wijnalduma w swoich szeregach. Zainteresowanie pomocnikiem wyraził Liverpool, który złożył ofertę opiewającą na 27,5 miliona euro. Reprezentant Holandii przeniósł się na Anfield latem 2016 roku i podpisał pięcioletnią umowę z klubem.

Pierwszy sezon był dla niego bardzo udany. We wszystkich rozgrywkach zagrał w 42 meczach, zdobył 6 bramek i zaliczył 11 asyst. Rozgrywki 2017/2018 były dużo trudniejsze dla Liverpoolu. Oprócz rywalizacji na własnym podwórku, podopiecznym Jurgena Kloppa przyszło grać w Lidze Mistrzów, w której udało im się dotrzeć do finału. W ostatnim meczu najważniejszych europejskich rozgrywek “The Reds” przegrali z Realem Madryt. Wijnaldum w tym meczu grał od pierwszego do ostatniego gwizdka. Sezon 2017/2018 dla Holendra był uboższy jeśli chodzi o zdobycze bramkowe i asysty. Niemniej jednak wciąż odgrywał istotną rolę w układance Kloppa. Licznik Wijnalduma stanął na 50 meczach, 2 bramkach i 4 asystach. Wkład holenderskiego pomocnika w grę “The Reds” był bardzo duży. Mimo to pozostawał w cieniu takich gwiazd jak Salah, Mane czy Firmino.

Nie do zdarcia

W obecnych rozgrywkach Wijnaldum nadal nie może narzekać na brak gry. Od początku sezonu regularnie występuje w barwach Liverpoolu. Jest to o tyle imponujące, że gracze z miasta Beatlesów znowu rywalizują na dwóch frontach, a walka o tytuł mistrza Anglii pomiędzy LFC a Manchesterem City jest wyjątkowo zaciekła. Wijnaldum wystąpił w niemal każdym meczu swojej drużyny i w większości przypadków wychodził w podstawowej jedenastce. Póki co w bieżącej kampanii rozegrał 45 spotkań, 5 razy pokonywał bramkarza rywali, a także raz był autorem ostatniego podania. Do końca zostały “The Reds” dwa mecze. Ligowy z Wolverhampton oraz wielki finał Champions League. Wiele wskazuje na to, że w obu meczach ponownie zobaczymy Holendra.

Wczorajszy wieczór na Anfield był absolutnie wyjątkowy pod każdym względem.Po spotkaniu Wijnaldum stwierdził, że po meczu na Camp Nou on i koledzy z zespołu wciąż wierzyli, że w dwumeczu uda się wywalczyć korzystny wynik. Udało się. Po raz kolejny przekonaliśmy się jak pięknym i nieprzewidywalnym sportem jest piłka nożna. W rolach głównych wystąpili piłkarze, którzy dotąd stanowili tło dla wielkich gwiazd. Niewątpliwie byliśmy świadkami niesamowitej historii.

Georginio Wijnaldum jest współtwórcą tej historii. Piłkarz, który przez ostatnie sezony wiele dawał Liverpoolowi, dopiero teraz faktycznie trafił na piedestał. Jedyne czego brakuje Wijnaldumowi do kolekcji to duże trofeum. Do jego największych sukcesów należą mistrzostwo i puchar Holandii z PSV oraz trzecie miejsce na mundialu w Brazylii z reprezentacją Holandii. Jedno jest pewne – Georginio Wijnaldum jest na najlepszej drodze aby ponownie napisać wyjątkową historię.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze