Nancy liderem we Francji


17 sierpnia 2009 Nancy liderem we Francji

Za nami druga seria spotkań we francuskiej Ligue 1. Na boiskach nad Sekwaną wiele się działo. W ten weekend padło we Francji wiele bramek, z których większość była dziełem drużyn występujących w roli gospodarzy. Liderem po dwóch rundach spotkań ekipa z Lotaryngii – AS Nancy.


Udostępnij na Udostępnij na

Większość sobotnich spotkań 2. kolejki Ligue 1 rozpoczęła się punktualnie o godzinie 19, co powoli staje się we Francji tradycją. Wielu twierdzi, że takie rozwiązanie jest dobre, ponieważ eliminuje większość wątpliwości dotyczących nieczystej gry, korupcji i dodaje swoisty dreszczyk emocji. Część kibiców jest jednak innego zdania. Jeśli ich drużyna nie gra w niedzielę, inne interesujące spotkania fani mogą obejrzeć, ale tylko w formie retransmisji.

AS Nancy - aktualny lider Ligue 1
AS Nancy – aktualny lider Ligue 1 (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

W sobotę z rywalizacji na boisku tylko raz górą wychodzili goście. Z Sochaux, po bardzo ciekawym i zaciętym pojedynku z tarczą wracają gracze Bordeaux. Tym samym „Żyrondyści” potwierdzają swoją siłę i zaprzeczają tym, którzy nie wierzyli w możliwość walki klubu z Akwitanii o najwyższe cele w obecnym sezonie. Świetny występ na Stade Bonal ponownie zaliczył Marouane Chamakh, który prawdopodobnie, wbrew wcześniejszym doniesieniom, nie opuści Francji. Marokańczyk zdobył dla Bordeaux dwie bramki i był głównym budowniczym sobotniego sukcesu. W drużynie gospodarzy najlepsze wrażenie zrobił Charlie Davies. Amerykanin wprowadzony na boisko po przerwie dwa razy trafił do bramki Cedrica Carraso, ale nie wystarczyło to do pokonania mistrzów Francji.

Kolejne spotkanie przegrali w sobotni wieczór piłkarze Auxerre. Tym razem gracze z Burgundii nie dali rady beniaminkowi z Lens. W obecności prawie 35 tysięcy widzów, którzy zasiedli na trybunach Stade Felix Bollaret, podopieczni Jeana Fernandeza po raz kolejny pokazali, że bez Ireneusza Jelenia w linii ataku mają problemy ze strzelaniem bramek. Piłkarzom beniaminka udało się podnieść po klęsce w Bordeaux i na własnym obiekcie dali jasno do zrozumienia, że nie zamierzają być we francuskiej ekstraklasie tylko „dostarczycielem punktów”.

Swoje aspiracje do bycia czarnym koniem rozgrywek zgłasza także inny beniaminek. Gracze Montpellier, bo o nich mowa, mają po dwóch kolejkach zaledwie dwa punkty, ale ich gra robi bardzo dobre wrażenie. W pierwszym spotkaniu zremisowali z PSG, grając przez ponad 60 minut w dziesiątkę, po czerwonej kartce dla Cyrila Jeunechampa. Tym razem podopieczni Rene Girarda byli o krok od wywiezienia trzech punktów z Bretanii. Honor Lorient w trzeciej minucie doliczonego czasu gry uratował Laurent Koscielny.

Skromne, jednobramkowe zwycięstwo zaliczył aspirujący do odebrania Bordeaux mistrzowskiej korony Olympique Lyon. Pokonanie na własnym obiekcie zaledwie 1:0 ekipy Valenciennes nie zrobiło chyba na nikim we Francji większego wrażenia. Pozytywnym aspektem pierwszych dwóch serii spotkań może być to, że bramki strzelają zawodnicy sprowadzeni latem na Stade Gerland. W zeszłym tygodniu remis dla „Les Gones” uratował Lisandro Lopez, w ten weekend zwycięstwo podopiecznym Claude’a Puela zapewnił kupiony z Saint-Etienne – Bafetimbi Gomis.

Liderem po dwóch kolejkach we Francji jest ekipa Nancy. Piłkarze z Lotaryngii prezentują niezwykle ofensywny futbol. Na inaugurację strzelili trzy bramki w meczu z Valenciennes, teraz zaaplikowali cztery gole ekipie Monaco. Piłkarze z Księstwa byli tylko tłem dla zawodników trenowanych przez Pablo Correę. Niedawny rywal Lecha Poznań z rozgrywek poprzedniej edycji Pucharu UEFA prezentuje się nadzwyczaj dobrze, ale trudno przypuszczać, że piłkarze Nancy włączą się w wyścig po mistrzowski tytuł.

W niedzielę na boiskach Ligue 1 było równie ciekawie. Najpierw sensacyjny beniaminek z Boulogne zaliczył pierwsze, historyczne zwycięstwo w najwyższej klasie rozgrywkowej. Trzy punkty w spotkaniu z Grenoble, podopieczni Laurenta Guyota zawdzięczają swojemu kapitanowi, który poprowadził drużynę do wygranej na Stade de la Liberation. Gregory Thil zanotował dwa trafienia i był w tym spotkaniu takim liderem, jakiego chciałaby mieć każda ekipa we Francji.

Na zakończenie drugiej kolejki, w niedzielę późnym wieczorem, pretendująca do tytułu Marsylia skromnie pokonała drużynę Lille. Wynik spotkania już w 11. minucie ustalił Brandao i gościom spod belgijskiej granicy nie udało się odrobić straty. Zadanie mieli o tyle trudniejsze, że od 65. minuty grali w dziesiątkę, po czerwonej kartce dla Debuchy’ego. W barwach Lille przez ponad 60 minut grał świeżo upieczony reprezentant Polski – Ludovic Obraniak. 24-latek nie zaliczył jednak tak udanego występu, jak w środę przeciwko Grecji, i nie udało mu się pokonać bramkarza gospodarzy – Steve’a Mandandy.

Dwie rundy spotkań za nami i pierwszy wniosek, jaki się nasuwa, to fakt, że w tym roku we Francji nie ma zdecydowanego faworyta do założenia mistrzowskiej korony. Pytanie tylko, czy to źle? Wydaje się, że nie, i miejmy nadzieję, że podobnie jak rok temu rozgrywki Ligue 1 będą nas trzymały w napięciu aż do ostatniej kolejki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze