Warta Poznań przegrała wyjazdowy mecz z Górnikiem Zabrze 0:2. Drużyna Dawida Szulczka przyjechała do Zabrza, żeby zmazać plamę po porażce z Jagiellonią Białystok z zeszłego tygodnia. Naprzeciwko stanął odmieniony przez Jana Urbana zespół, który w trzech ostatnich meczach zgarnął komplet punktów i nie stracił ani jednej bramki. Ostatecznie goście zagrali poniżej oczekiwań i za występ na stadionie przy Roosevelta 81 nie zdobyli ani jednego „oczka”.
O ile w pierwszej połowie gra Warty wyglądała dość przyzwoicie, tak w drugiej widać było przewagę rywala. Górnik Zabrze, który jeszcze niedawno znajdował się w strefie spadkowej, teraz może już spokojnie myśleć o przyszłym sezonie w PKO Ekstraklasie. Przez całe rozgrywki piłkarze z Poznania lepiej punktowali w meczach wyjazdowych, niż tych u siebie. Obecnie w przeciągu tygodnia drugi raz przegrywają w roli gościa.
Ofensywne poczynania Warty
W tym spotkaniu duże problemy ze zdobyciem piłki miał Adam Zrelak. Starał się pokazywać do gry, lecz nie na wiele się to zdawało. Piłki dogrywane w pole karne, w którym znajdował się Słowak, były niecelne. Pod sam koniec pierwszej połowy wydawało się, ze w końcu nadeszła jego okazja. Po podaniu Miguela Luisa napastnik dopadł do piłki i skierował ją do siatki rywala. Problem jednak w tym, że chwilę wcześniej znajdował się na spalonym. W drugiej odsłonie starcia zbyt wiele się nie zmieniło pod względem otrzymywanych przez Zrelaka futbolówek. Starał się po nie zbiegać w boczne strefy boiska, lecz tam uprzedzali go piłkarze Górnika. Nie można mu odmówić zaangażowania w tym meczu, gdyż Słowak przebiegł najwięcej ze wszystkich zawodników na boisku (11,70 km.).
⏱45+2' Adam Zrelak umieszcza piłkę w siatce, ale niestety sędzia asystent sygnalizuje pozycję spaloną!
_____#GÓRWAR
⚪-🟢 1:0— Warta Poznań (@WartaPoznan) May 5, 2023
Również aktywny w tym starciu był Kajetan Szmyt. 20-latek starał się dryblować, pokazywał się do gry czy dośrodkowywał, choć często piłka nie trafiała do kolegów z drużyny. Wydawało się, że zawodnik Warty mógłby częściej podnosić głowę przed posłaniem piłki w pole karne. Momentami pokazywał się także w defensywie, gdzie skutecznie udało mu się zabrać piłkę Lukasowi Podolskiemu. Cały zespół „Zielonych” swoje akcje w pierwszej połowie tworzył głównie lewą stroną boiska, na której grał młody piłkarz. Spora część sytuacji przyjezdnych przechodziła przez tego gracza. Po przerwie częściej widoczny był po prawej stronie, co było spowodowane wejściem Konrada Matuszewskiego za kontuzjowanego Szymonowicza. Na prawym wahadle rzadziej otrzymywał futbolówkę i nie kreował aż tylu sytuacji, co przed zejściem do szatni.
Problemy defensywne
W końcówce pierwszej połowy, po faulu Lukasa Podolskiego, na boisku leżał Dawid Szymonowicz. Okazało się, że defensor nie może kontynuować zawodów i zszedł z murawy na noszach. W tym momencie kontuzjowani są wszyscy trzej podstawowi obrońcy Warty Poznań. W ciągu tygodnia z gry wypadli wcześniej wspomniany Szymonowicz, Robert Ivanov oraz Dimitrios Stavropoulos. Warciarze tym samym na koniec sezonu pozostali bez swoich nominalnych graczy w obronie, co w połączeniu z niedawnymi wynikami ostatecznie skreśla ich szanse na uzyskanie miejsca w TOP 4. Nawet jeśli uraz Dawida okazałby się niegroźny nie wystąpi on w najbliższej rywalizacji z Radomiakiem Radom ze względu na czwartą żółtą kartkę, jaką otrzymał, będąc już na ławce rezerwowych.
⏱45+1' Boisko na noszach opuszcza kontuzjowany Dawid Szymonowicz. Na placu gry zastępuje go Konrad Matuszewski.
_____#GÓRWAR
⚪-🟢 1:0— Warta Poznań (@WartaPoznan) May 5, 2023
Czwarte miejsce poza zasięgiem
Przed tym meczem można było jeszcze myśleć, że uda się ekipie Dawida Szulczka wskoczyć do miejsca dającego grę w kwalifikacjach do Ligi Konferencji. Nadziei dodawała gorsza dyspozycja Lecha Poznań, który w ostatnich trzech spotkaniach ekstraklasy zdobył wyłącznie dwa punkty. Mają oni jeszcze dość niewygodny terminarz, w którym przyjdzie im walczyć z zaczynającą punktować Cracovią, będącym za moment mistrzem Polski Rakowem Częstochowa czy znajdującą się w ostatnim czasie w dobrej formie Koroną Kielce. Niestety takie wyniki Warty przekreślają ich możliwe szanse na TOP 4, a obecnie można się zastanawiać czy uda im się utrzymać piątą lokatę.
Kto już bezpieczny? 🙋♂️ pic.twitter.com/MIefR86zJ7
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) May 5, 2023