Polskie drużyny – wygodny przeciwnik dla Realu Madryt?


Historia starć Real Madryt – polskie kluby

18 października 2016 Polskie drużyny – wygodny przeciwnik dla Realu Madryt?
Wikipedia.pl

Na przełomie października i listopada zobaczymy rywalizację w fazie grupowej Ligi Mistrzów Legii Warszawa z Realem Madryt. Będzie to czwarty w historii dwumecz polskiego zespołu z madryckim gigantem. Bilans do tej pory? Niezbyt zaskakujący, ponieważ wszystkie konfrontacje wygrali „Królewscy”. W żadnej z nich polski klub nie doznał kompromitacji i wielkiego upokorzenia. Przypomnijmy je teraz.


Udostępnij na Udostępnij na

1976 rok: Stal Mielec – Real Madryt (1:2, 0:1)

Dziś są to czasy kosmiczne, ponieważ chyba mało kto wyobraża sobie starcie pierwszoligowca z jedenastokrotnym zdobywcą Pucharu Europy. 40 lat temu doszło jednak do takiego dwumeczu. Mielczanie byli drużyną, która miała kompletnie inny status w polskim futbolu niż obecnie, gdyż była mistrzem Polski, a w sezonie 1975/1976 dotarła do ćwierćfinału Pucharu UEFA, gdzie uległa Hamburgerowi SV (w składzie miała m.in. Latę czy Kasperczaka).

Stal Mielec była w 1976 roku mistrzem Polski, a w sezonie 1975/1976 dotarła do ćwierćfinału Pucharu UEFA, gdzie uległa Hamburgerowi SV (w składzie miała m.in. Latę czy Kasperczaka).

Wspomnieliśmy już, że zdobyła tytuł najlepszego zespołu w naszym kraju. W nagrodę zagrała więc w Pucharze Europy i już tutaj słowo „nagroda” jest idealne, bo mielczanie trafili na Real Madryt, w którym grał Vicente del Bosque – do niedawna selekcjoner Hiszpanów, a w przeszłości trener „Galacticos”.

I to właśnie del Bosque został jednym z bohaterów dwumeczu. Strzelił jedną z bramek w Mielcu i przyczynił się do zwycięstwa 2:1. W rewanżu w Hiszpanii madrytczycy wygrali 1:0. Kompromitacji więc nie było, a pamiętna konfrontacja jest wspominana po dziś dzień na Podkarpaciu. W muzeum Stali można obejrzeć wycinki prasowe mówiące o tych spotkaniach, a także inne pamiątki. Swego czasu zwiedzający mogli podziwiać również zegarek, który prezesowi ówczesnego mistrza Polski – Edwardowi Kazimierskiemu, podarował sam Santiago Bernabeu (wtedy prezes Realu Madryt, dziś jego imieniem nazwany jest stadion, na którym Legia zagra we wtorek). Padł on jednak łupem złodziei…

1988 rok: Górnik Zabrze – Real Madryt (0:1, 2:3)

1988 – pamiętny rok dla Górnika Zabrze, ponieważ zabrzanie właśnie wtedy zdobyli 14 mistrzostwo Polski (jak na razie ostatnie w historii). Był to okres wyjątkowy również z innego powodu. Śląski klub zagrał dzięki temu w Pucharze Europy z Realem Madryt.

Zainteresowanie spotkaniem i zobaczeniem na żywo m.in. Hugo Sancheza, Bernda Schustera czy zasiadającego na ławce trenerskiej Leo Beenhakkera było ogromne, z tego powodu mecz przeniesiono na Stadion Śląski. Real wywiózł z Polski wygraną 1:0 po bramce wspomnianego wcześniej Sancheza. Dużo ciekawiej było w rewanżu, gdyż w Madrycie zabrzanie prowadzili nawet 2:1, ostatecznie przegrywając 2:3.

Z perspektywy czasu trzeba powiedzieć, że przez najbliższe lata polski klub prawdopodobnie nie będzie w stanie nawiązać tak równorzędnej walki z tak uznaną marką w Europie. Jak zapewne dobrze pamiętacie, 18 lat później drogi Leo Beenhakkera i polskiej piłki znowu się skrzyżowały, bo Holender został selekcjonerem reprezentacji narodowej, a swoje wielkie mecze przeżywał na Stadionie Śląskim, na którym był w 1988 roku.

2004 rok: Wisła Kraków – Real Madryt (0:2, 1:3)

Kilka linijek wyżej napisaliśmy, że dziś przepaść między polskimi klubami a tymi najlepszymi w Europie jest już bardzo duża. Rosła ona z każdym rokiem, a żywym dowodem na to może być konfrontacja Wisły Kraków z Realem Madryt.

Doszło do niej w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Brutalność tamtych czasów polegała na tym, że Wisła zdaniem wielu miała w tamtym okresie drużynę zdolną do awansu do Ligi Mistrzów, ale albo nie trafiała z formą, jak to w przypadku dwumeczu z Anderlechtem, albo wpadała na rywala, który powodował, że szanse na awans spadały w tempie błyskawicznym niemal do zera.

Tak było również w 2004 roku, choć niewiele zabrakło, a Wisła weszłaby w skórę Legii z tego sezonu i poczułaby, co to znaczy rozstawienie w decydującej fazie walki o Champions League. Do pełni szczęścia zabrakło tylko… zwycięstwa Monaco w majowym finale Ligi Mistrzów nad FC Porto (Portugalczycy wygrali aż 3:0).

Wisła mogła być rozstawiona w decydującej fazie walki o Champions League. Do pełni szczęścia zabrakło tylko… zwycięstwa Monaco w majowym finale Ligi Mistrzów nad FC Porto (Portugalczycy wygrali aż 3:0).

Rozstawienia więc nie było i zamiast zespołów pokroju Ferencvarosi czy Djurgardens krakowian czekało piekielnie trudne zadanie – rywalizacja z madryckim Realem, który przeżywał chudsze dni, ale sprowadzał jednocześnie za grube pieniądze kolejnych graczy, takich jak Luis Figo, Zinedine Zidane czy David Beckham.

Wielkiej kompromitacji nie było, ale cudu też nie. Real w miarę łatwo poradził sobie z mistrzem Polski, lecz w samej Lidze Mistrzów furory nie zrobił, ponieważ odpadł w 1/8 finału z Juventusem Turyn. A Wisła? Kilka tygodni później nieudanie próbowała sforsować bramy fazy grupowej Pucharu UEFA (przegrała w dwumeczu z Dinamem Tbilisi). Niepowodzenie z Gruzinami wywołało prawdziwą burzę w klubie, a jej ofiarą padł m.in. trener Henryk Kasperczak.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze