Pogoń Szczecin pokonuje Wisłę Płock na własnym stadionie!


Pogoń nie podłamała się przegranym meczem z Legią Warszawa. „Portowcy” wygrali w 24. kolejce ekstraklasy z Wisłą Płock 2:0

10 kwietnia 2021 Pogoń Szczecin pokonuje Wisłę Płock na własnym stadionie!
Foto Szymon Gorski / PressFocus

Niektóre mecze nie zapowiadają się ciekawie. Wszyscy dookoła myślą bowiem, że będzie to jednostronne starcie. Spotkanie, w którym jedna z ekip będzie drużyną znacznie dominującą. Jednak jak wszyscy dobrze wiemy, ekstraklasa rządzi się swoimi prawami. Zwłaszcza jeżeli drugi zespół w tabeli, Pogoń Szczecin, podejmuje będącą w słabszej formie Wisłę Płock.


Udostępnij na Udostępnij na

Dlaczego ten pojedynek był kompletną niewiadomą? A bo Wisła Płock nie potrafiła wygrać od siedmiu spotkań. Wiadome jest, że konfrontacje z najlepszymi zespołami to dla takich drużyn dodatkowa motywacja do przełamania słabszej serii.

A do mocniejszych przeciwników w tym sezonie na pewno zalicza się Pogoń Szczecin. Pogoń, która pozytywnie zaskakiwała z kolejki na kolejkę, o czym mówiło zajmowane przez nią drugie miejsce w ligowej tabeli. Mimo że ostatnio podopieczni Kosty Runjaica potrafili przegrać z rozpędzoną Legią na Łazienkowskiej czy też ze słabo dysponowanym Lechem Poznań, to właśnie oni byli faworytami tego starcia.

Pogoń musiała przypieczętować wicemistrzostwo

Raczej pewne jest, że w tym sezonie mistrzostwo Polski zdobędzie warszawska Legia. W naszym kraju nie ma obecnie drużyny, która potrafiłaby zatrzymać warszawiaków, którzy są w fantastycznej formie. Jednak kwestia zdobycia wicemistrzostwa pozostała wciąż nierozstrzygnięta.

W walce o ten tytuł znajduje się kilka zespołów, a głównym faworytem jest bez większych wątpliwości Pogoń Szczecin. Mecz z Wisłą Płock z perspektywy kibiców szczecinian miał być tylko formalnością. Kolejnym spotkaniem w marszu po drugie miejsce w tabeli, mimo ostatnio dość nierównej formy.

Jednak jak już wcześniej wspomniano, nie od dziś wiadomo, jak bardzo ekstraklasa potrafi być przewrotna. Pogoń co prawda była owym faworytem, ale nikt nie zdziwiłby się, jeżeli to starcie skończyłoby się wygraną gości z Płocka. Przed Kostą Runjaicem stało więc kolejne niełatwe zadanie, które miało udowodnić zarówno jego kunszt trenerski, jak i umiejętności całej drużyny.

Pogoń stawia na „żelazną jedenastkę”

Kosta Runjaic należy do trenerów, którzy nie dokonują ogromnej liczby zmian ze spotkania na spotkanie. Tak było też w przypadku meczu z Wisłą Płock. Niemiec postawił na dość sprawdzony skład.

Wykonał zaledwie dwie roszady względem spotkania z Legią. Na ławce usiedli Adam Frączczak oraz Kacper Smoliński, natomiast do wyjściowej jedenastki wskoczyli Adrian Benedyczak i Kacper Kozłowski.

Natomiast Radosław Sobolewski stwierdził, że musi w swoim składzie zmienić, lekko mówiąc, sporo. Trener gości dokonał aż pięciu roszad w stosunku do przegranego meczu z Piastem Gliwice.

Sobolewski wystawił w podstawowym składzie między innymi Torgila Gjertsena, Damian Michalskiego czy 22-letniego Mateusza Lewandowskiego. W wyjściowym garniturze nie zmieścili się między innymi Patryk Tuszyński i Damian Rasak. „Nafciarze” musieli sobie radzić również bez pauzującego za żółte kartki Jakuba Rzeźniczaka.

Kacper Kozłowski znowu w akcji

Pierwszą okazję na otworzenie wyniku miał już w pierwszej minucie Michał Kucharczyk. Były zawodnik Legii Warszawa dostał bardzo dobre podanie w pole karne, jednak akcja ta nie zaowocowała bramką. Mecz w początkowej fazie, tak jak wielu się spodziewało, należał do szczecińskiej Pogoni.

I ta właśnie przewaga nie mogła skończyć się inaczej. Kacper Kozłowski znalazł się na świetnej pozycji, obrońcy Wisły Płock zostawili mu bardzo dużo miejsca na dośrodkowanie, które wylądowało na głowie Adriana Benedyczaka. Akcja młodzieżowców zapewniła „Portowcom” jednobramkowe prowadzenie już w 16. minucie meczu.

Po strzelonej bramce mecz się nieco wyrównał. Skupiał się głównie na walce w środku pola. Można śmiało powiedzieć, że Pogoń była już znaczniej mniej odważna w swoich poczynaniach. Podopieczni Runjaica skupili się głównie na zabezpieczaniu szyków defensywnych. Oddawali dużo mniej strzałów i nie potrafili wykreować żadnej groźnej sytuacji.

Pierwsza połowa zakończyła się zatem jednobramkowym prowadzeniem Pogoni. Po tym, jak „Portowcy” strzelili pierwszego gola, mecz wyglądał o wiele mniej atrakcyjnie. Każdy kibic oglądający to spotkanie liczył na więcej zarówno z jednej, jak i drugiej strony.

Pogoń konsekwentna po raz kolejny

Początek drugiej części spotkania nie zapowiadał lepszego widowiska. Pogoń co prawda przeważała, ale nie można powiedzieć, że była stroną dominującą. Widzieliśmy sporo prób dośrodkowań oraz strzałów z dystansu. Niestety żadna z nich nie przyniosła bramki w pierwszym kwadransie drugiej połowy.

Ale chwilę po upływie 60. minuty, a dokładniej w 65. bramkę zdobył Michał Kucharczyk. Po błędzie piłkarzy z Płocka Michał Kucharczyk pobiegł z piłką niczym za najlepszych lat gry w Legii Warszawa i pewnie pokonał golkipera gości – Krzysztofa Kamińskiego. Swoim piątym trafieniem ligowym w tym sezonie Kucharczyk potwierdził wygraną Pogoni w tym spotkaniu.

Po bramce „Portowców” raczej nikt się nie spodziewał, że Wisła Płock zdoła się podnieść po stracie dwóch goli i odrobić straty. Strzelenia kontaktowego gola najbliżej był wprowadzony na boisko Patryk Tuszyński. Napastnik płocczan przelobował Dante Stipicę, lecz piłka wylądowała zaledwie na słupku. Snajper ekipy Radosława Sobolewskiego mógł mówić więc o braku szczęścia w tej sytuacji.

Jednakże Pogoń w 78. minucie chciała rozwiać wszelkie wątpliwości. Wprowadzony z ławki rezerwowych Rafał Kurzawa popisał się świetnym podaniem do Adama Frączczaka. Napastnik pewnie wykorzystał sytuację i podwyższył prowadzenie Pogoni. Jednak całą radość „Portowców” zepsuł VAR. Po obejrzeniu nagrania arbiter zdecydował się anulować bramkę, ponieważ dopatrzył się spalonego.

Spotkanie nie dostarczyło już więcej żadnych bramek ani niezwykle interesujących sytuacji. Pogoń dzięki wygranej 2:0 umocniła się na pozycji wicelidera. Wisła Płock natomiast przez tę porażkę powinna obawiać się o swoją ekstraklasową przyszłość. W przypadku korzystnych rezultatów drużyn z samego dna tabeli płocczanie będą mieli zaledwie trzy punkty przewagi nad ostatnim miejscem w ligowej klasyfikacji.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze