Nowy Bale, nowe BBC, nowy Real Madryt


19 września 2015 Nowy Bale, nowe BBC, nowy Real Madryt

W meczu pierwszej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów Real Madryt mierzył się z Szachtarem Donieck. W tym spotkaniu „Królewscy” mieli udowodnić, że ich ofensywna niemoc została zażegnana na dobre. W dwóch poprzednich spotkaniach Real wbił rywalom 11 goli i wielka w tym była zasługa tercetu BBC.


Udostępnij na Udostępnij na

Szczególną rolę miał w układance Beniteza pełnić Gareth Bale. O ile w przedsezonowych spotkaniach ta rola wydawała się go przygniatać, o tyle ostatnio Walijczyk był w wyśmienitej formie. Hiszpański trener wymyślił sobie, że w jego Realu Madryt gra będzie toczyła się wokół Garetha Bale’a, a gole zdobywał będzie standardowo nie kto inny jak Cristiano Ronaldo. Walijczyk od początku pretemporady wystawiany był na pozycji numer dziesięć. Jednak w tej zbudowanej przez Beniteza maszynie brakowało jednego elementu – Karima Benzemy. Jakiś czas temu, gdy pisałem o ofensywnej niemocy Realu, postawiłem tezę, że to właśnie Francuz jest brakującym ogniwem. Bez niego grę „Królewskich” cechował chaos. Nikt nie wiedział, co ma robić, piłkarze przeszkadzali sobie na boisku. W grze Realu brakowało spokoju. Spokoju, którego brakowało Bale’owi. Spokoju, który był potrzebny Walijczykowi, by udowodnić swoją wartość. Spokoju, którego od blisko roku piłkarz z jedenastką na plecach nie zaznał. Wrócił Benzema. Chaos zamienił się w kosmos. „Galaktyczni” powrócili. Powrócił galaktyczny Gareth Bale, powróciły hurtowo strzelane przez Ronaldo gole.

Gareth Bale
Gareth Bale

Ostatnie tygodnie udowodniły nam, że każdy element tercetu BBC jest tak samo ważny. Ronaldo daje gole. Bale w formie daje jakość. Benzema daje spokój. Sama obecność Francuza na boisku wydaje się być zbawienna. Coś, co bez popularnego „Benza” było grą, w której żaden zawodnik nie może znaleźć sobie miejsca, stało się nieprawdopodobną wymianą pozycji. Ronaldo na skrzydle, Ronaldo w ataku, Benzema w ataku, Benzema cofający się, żeby rozegrać piłkę, Isco zmieniający skrzydła, Bale rozgrywający, Bale wrzucający, Bale uderzający z dystansu. Oglądając ostatnie mecze Realu, nie mogłem się połapać, kto gra na jakiej pozycji. Chociaż właściwie oglądając sezon przygotowawczy, też miałem z tym problemy. Jednak różnica jest taka, że tym razem zawodnicy dziesięciokrotnego zdobywcy Pucharu Europy wiedzą, co mają robić.  Chaos zamienił się w rządzący się swoimi prawami kosmos. Rządzący się prawami, których nikt inny zrozumieć nie potrafi.

Wracając jeszcze do Bale’a, na którego tak bardzo liczy Benitez. Wydaje się, że Walijczyk nie jest już pierwszym na linii strzału kibicowskich obelg. W ubiegłym sezonie to właśnie Bale był obwiniany za większość niepowodzeń madrytczyków. Z pewnością odbijało się to na jego formie, co dawało kibicom kolejne powody do narzekań. I tak w kółko. Rozwiązanie przyszło dopiero z Rafą Benitezem, który od samego początku pokazywał, że Bale będzie pełnił u niego wyjątkową rolę.  Ile dla Walijczyka znaczyła ta świadomość bycia potrzebnym i docenionym, pokazuje obecny sezon. Od momentu, w którym do gry wrócił Benzema, Bale grał znakomicie.  W spotkaniu z Realem Betis, wygranym przez „Królewskich” 5:0, były gracz Tottenhamu zdobył dwa gole i zanotował asystę. Kolejny mecz, przeciwko  Espanyolowi, Real wygrał 6:0. Bilans Walijczyka? Trzy asysty. Oznacza to, że Bale miał udział w sześciu z jedenastu zdobytych przez Real ligowych goli. Coś, co jeszcze dwa miesiące temu nie miało prawa wypalić, udaje się doskonale.

Bale jest teraz ustawiany za plecami Karima Benzemy. Na lewym skrzydle pozostał Cristiano Ronaldo, prawe zajmuje Isco lub James, który jest obecnie kontuzjowany. Co to daje Realowi? W porównaniu z poprzednim ustawieniem, w którym Bale grał na prawym skrzydle, teraz Walijczyk ma zdecydowanie więcej okazji do dośrodkowań z lewej strony. Przy zejściu Cristano w pole karne i dokładnym dośrodkowaniu wiemy, jak może się to skończyć, a przekonał się o tym w ubiegły weekend Espanyol Barcelona, który właśnie w ten sposób stracił jedną z bramek. Ponadto Bale wciąż ma okazje operować po prawej stronie boiska. To właśnie po dośrodkowaniu Walijczyka z prawego skrzydła gola przeciwko Betisowi strzelił Karim Benzema.  Bale może też rozgrywać. To właśnie on rozprowadził akcję, po której Ronaldo asystował Benzemie przeciwko Espanyolowi. Ten ruchliwy, niecierpiący stateczności, napędzany przez Bale’a nowy styl Realu może być bronią, która pozwoli na koniec tego sezonu znów zasiąść na tronie hiszpańskiej La Liga.

Mateo Kovacic
Mateo Kovacic (fot. wikipedia.org)

Niestety dla Realu i Rafy Beniteza, w spotkaniu z Szachtarem Gareth Bale doznał kontuzji, która wyklucza go z gry na dwa tygodnie. Oznacza to, że Walijczyka zabraknie w starciu z Granadą, Athletikiem, Malagą i być może z Atletico Madryt. Co może zrobić trener „Królewskich”? W meczu Ligi Mistrzów Bale’a zastąpił Mateo Kovacic. Młody Chorwat grał przed Modriciem i Kroosem, a więc na pozycji byłego gracza Tottenhamu. Trzeba przyznać, że z Kovaciciem gra już się tak nie kleiła, niemniej jednak młody Chorwat może dostać swoją szansę w starciu z Granadą.  Rywal nie najwyższej klasy, a minuty na boisku z pewnością przydadzą się nowemu graczowi Realu. Jednak moim zdaniem przeciwko Athleticowi Bilbao, głównie w kontekście nadchodzących derbów Madrytu, Rafa powinien postawić na bardziej defensywny wariant i wystawić w pierwszym składzie na Casemiro. Mecz z „Lwami” może posłużyć jako swojego rodzaju poligon doświadczalny przed spotkaniem z „Rojiblancos”. Na wypadek gdyby Bale nie zdążył się wykurować. Podopieczni „Cholo” Simeone mieli w ostatnich sezonach patent na Real, a kluczem do tego była dominacja „Atleti” w środku pola. Dlatego wobec nieobecności Bale’a Benitez powinien zawęzić środek pola, wprowadzając usposobionego bardziej defensywnie Casemiro.

A co potem? Wydaje się, że nie jest to problem Beniteza. Dwa tygodnie to nie jest okres, w jakim piłkarz może stracić formę. To rywale „Królewskich” już powinni się martwić powrotem Walijczyka na boisko. Bale jest w tym sezonie kluczowy dla Realu Madryt. Wszystkie historie o jego piłkarskiej śmierci, o śmierci BBC możemy włożyć między bajki. Panie i Panowie, BBC żyje i ma się dobrze. I już dawno BBC nie zależało tak bardzo od Garetha Bale’a. Jeśli Walijczyk utrzyma podobną formę do końca sezonu, już nikt nie będzie wątpił w sensowność wydania tak ogromnej kwoty na nowego mediapuntę Realu Madryt.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze