W ramach piątej kolejki niemieckiej Bundesligi na Weserstadion mogliśmy oglądać starcie Werderu Brema z Hannoverem 96. Choć na boisku ani minuty nie zagrał Jacek Krzynówek, to jego koledzy, remisując bezbramkowo, wywieźli cenny punkt. W drugim niedzielnym meczu Schalke ograło na wyjeździe FC Koln 2:1.
Mecz na Weserstadion rozpoczął się bardzo spokojnie. Pierwsze minuty to raczej „badanie się” obu drużyn, niż zaciekłe ataki którejś ze stron. W szóstej minucie spotkania jednak niespodziewanie groźną sytuację pod bramką Tima Wiese stworzyli goście. Po wrzucie z autu i przebitce piłki w pole karne na uderzenie z około 11 metrów zdecydował się Jiri Stajner, lecz instynktownie obronił ten strzał golkiper Werderu.

Po tym zdarzeniu zarówno kibice, jak i piłkarze gospodarzy obudzili się. W dziesiątej minucie po bardzo dokładnie wykonanym rzucie rożnym najwyżej w powietrze wyskoczył Claudio Pizarro, jednakże jego strzał z linii bramkowej wybił defensor Hannoveru. Dziesięć minut po pierwszym poważnym zagrożeniu bramki Floriana Fromlowitza, Werder mógł zdobyć kuriozalnego gola. Po płaskim dograniu w okolicę piątego metra przez Pizarro, obrońca rywali przerwał lot futbolówki tak, że mogła ona wpaść między własne słupki. Szczęście jednak w tej sytuacji dopisało popularnym „Die Roten”. Taktyka podopiecznych Dietera Heckinga w premierowej odsłonie meczu ograniczała się jedynie do długich podań, z których niewiele pożytku mieli napastnicy przyjezdnych.
Bremeńczycy w pierwszej części gry nie przypominali zespołu, któremu zależy na szybkim strzeleniu bramki. Akcje rozgrywali spokojnie, chcąc jakby uśpić czujność gości. Na nic to się jednak zdało, bo zagrożeń pod bramką nie było, a i konfrontacja traciła na jakości. To wszystko mogło odbić się czkawką na „Zielono-białych”. W 33. minucie bowiem piłkę do siatki Werderu trafił Ya Konan, lecz sędzia asystent słusznie w tej sytuacji podniósł chorągiewkę, sygnalizując spalonego. Było to jednak ostrzeżenie dla jedenastki z Bremy.
Frustracja kibiców nasilała się, kiedy podopieczni Thomasa Schaafa zagrywali piłkę do własnych obrońców. Trudno się dziwić, bo to właśnie Werder był faworytem tej potyczki. Więcej okazji nie oglądaliśmy, a fani „Die Grun-Weissen” mogli czuć niedosyt i schodzących do szatni swoich pupili pożegnały gromkie… gwizdy. Jednocześnie z nadzieją czekali, że drugie 45 minut przyniesie dużo lepsze widowisko.
Ostre słowa musiały paść w szatni gospodarzy, bo już w 46. minucie meczu Werder stworzył niejako bliźniaczą sytuację do tej z początkowych fragmentów gry. Po centrze w pole karne, głową futbolówkę do bramki skierował Per Mertesacker, lecz Steve Cherundolo stał na linii i zażegnał niebezpieczeństwo. Chwilę później mieliśmy kolejną dobrą okazje po stronie zawodników z Bremy. Groźnym strzałem z 16 metrów popisał się Tim Borowski, lecz minął on cel.
W 58. minucie spotkania idealne krosowe podanie od partnera z drużyny otrzymał Claudio Pizarro. Przyjęcie piłki pozostawiało jednak wiele do życzenia, choć Peruwiańczyk zdołał oddać strzał. Umiejętnościami bramkarskimi wykazał się wtedy Florian Fromlowitz i nadal mieliśmy 0:0. W miarę upływu czasu uwidaczniało się, kto w tym meczu walczy o zwycięstwo, a komu wystarczy tylko remis. Werder momentami spychał Hannover na jego połowę, starając się skonstruować sensowną akcję. Dopiero w 71. minucie pod bramką Fromlowitza zrobiło się gorąco. Po prostopadłym podaniu w dogodnej sytuacji znalazł się Mesut Ozil, ale wyjście golkipera gości uratowało ich przed stratą gola. Kwadrans przed końcem odpowiedziały popularne „96”. Futbolówkę czubkiem buta uderzył Ya Konan, lecz Wiese sparował ją na korner.
W rezultacie konfrontacja Werderu z Hannoverem zakończyła się bezbramkowym remisem. Dla ekipy gości jest to z pewnością dobry wynik, a „Die Grun-Weissen” mogą odnotować kolejne straty punktowe.
W spotkaniu zamykającym piątą kolejkę Bundesligi FC Koln uległo na własnym boisku Schalke 1:2. Bramki dla drużyny gości strzelali Jefferson Farfan, a także Lewan Kobiaszwili. Gospodarze odpowiedzieli trafieniem Lukasa Podolskiego.