Pucharowicze dziś wygrywali


Legia pokonała w Gliwicach, Piasta 1:3, Jagiellonia wygrała z Zagłębiem Lubin 0:2, a Lech u siebie rozgromił Zagłębie Sosnowiec 4:0

12 sierpnia 2018 Pucharowicze dziś wygrywali
Grzegorz Rutkowski

Niedziela należała do pucharowiczów, wszystkie trzy zespoły reprezentujące naszą ligę w Europie wygrały swoje mecze. Legia na wyjeździe pokonała grającego w dziesiątkę Piasta. Po bramkach Jędrzejczyka, Kante i Nagya stołeczna drużyna do Luksemburga pojedzie w dużo lepszych humorach. Bramkę honorową dla Piasta sprytnie zdobył Papadopulos. W Poznaniu Lech nie dał najmniejszych szans gościom z Sosnowca, wygrywając cztery do zera. Po porażce Piasta, Lech został samodzielnym liderem. Jagiellonia  


Udostępnij na Udostępnij na

Cztery gole, czerwona kartka i powrót Jędrzejczyka

 

Mistrzowie Polski po czwartkowej kompromitacji w europejskich pucharach, udali się do Gliwic na mecz z świetnie dysponowanym Piastem. Gospodarze dzisiejszego pojedynku są, obok Lecha Poznań drużyną, która po trzech meczach miała komplet punktów.

 

Dla Legionistów ważniejszym starciem będzie mecz rewanżowy w Luksemburgu, dlatego tymczasowy trener stołecznej drużyny, Aleksander Vuković wystawił w swoim prawdopodobnie ostatnim meczu w roli pierwszego szkoleniowca, dość eksperymentalne zestawienie. W ataku gości od pierwszych minut szansę dostał Radović. Do pierwszego składu wrócił Artur Jędrzejczyk, który w końcu dogadał się z klubem w kwestii wynagrodzenia. Na ławce wylądowali natomiast m.i.n: Carlitos, Pazdan, Kante czy Cafu.

 

 

Trener Fornalik wyszedł przed meczem z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia i nie zdecydował się rotować składem, licząc na czwarte zwycięstwo z rzędu.

 

 

Od początku to Piast przeważał. Gospodarze utrzymywali się przy piłce i to oni stworzyli sobie w ciągu pierwszych piętnastu minut, dwie dogodne sytuację do zdobycia gola. Groźnie pod bramką Malarza robiło się zwłaszcza po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry. Jednak jak dobrze wiemy piłka nożna jest grą przewrotną. Mimo, że to Piast przeważał, pierwszą bramkę w spotkaniu zdobyła Legia. Po rzucie wolnym piłkę głową do siatki skierował, do niedawna skazany na ostracyzm przez władze Legii, Artur Jędrzejczyk.

 

 

Obraz gry po zmianie wyniku znacząco się nie zmienił. Piast wciąż przeważał, jednak trudno powiedzieć, by Piast stworzył sobie jakąś dogodną sytuację by doprowadzić do remisu. Legia natomiast nastawiła się na grę z kontry.

 

Po jednej z takich kontr w samej końcówce pojedynek biegowy z Pietrowskim wygrał Dominik Nagy. Wychodząc sam na sam z Jakubem Szmatułą tuż przed polem karnym, był pociągany za bark przez goniącego go Pietrowskiego. Sędzia początkowo nakazał grać dalej, jednak po opuszczeniu przez piłkę boiska, arbiter Mariusz Złotek zdecydował się skorzystać z pomocy VAR-u. Po obejrzeniu sytuacji raz jeszcze, pomocnik Piasta obejrzał czerwoną kartkę. Piast był pod ścianą.

 

 

Legia w drugiej połowie starała się uspokoić grę i zdominować gospodarzy. Grający w przewadze goście, szybko jednak sami dali się zdominować i oddali inicjatywę. Zostali za to szybko ukarani bo w 55.minucie do wyrównania doprowadził Papadopulos.

 

 

Vuković szybko zareagował na boiskowe wydarzenia, wprowadzając na plac gry Carlitosa i Kante. Strata gola podziała na Legię jak zimny prysznic. Goście rzucili się do ataku stwarzając sobie coraz to lepsze okazję do zdobycia gola. Goście przejęli inicjatywę cały czas starając się strzelić zwycięskiego gola. W końcu goście dopięli swego. Znów po stałym fragmencie gry zdobyli bramkę. Tym razem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego gola, głową zdobył Jose Kante. Legia drugi raz w tym spotkaniu objęła prowadzenie.

 

 

Piast nie mając nic do stracenia rzucił się do ataku. Jednak zamiast walczyć o zdobycie gola piłkarze walczyli z przeciwnikiem często w nie przepisowy sposób. Na boisku zrobiło się nerwowo, a na czerwoną kartkę usilnie pracował Kante. Kiedy wydawało się, że prędzej któryś z piłkarzy wyleci z boiska, niż padnie czwarty gol tego popołudnia, z kontrą wyszła Legia. Po idealnym podaniu Carlitosa, sam na sam z Jakubem Szmatułą, wyszedł Dominik Nagy, zachowując zimną krew, przypieczętował jakże ważne zwycięstwo Legii.

 

 

Podopiecznym Waldemara Fornalika nie udało się wygrać po raz czwarty z rzędu w tym sezonie. Gliwiczanie z dorobkiem dziewięciu punktów zajmują po czwartej kolejce, drugą pozycję w tabeli. Legia natomiast awansowała na czwartą pozycję i do Luksemburga jedzie w dużo lepszych humorach, wciąż mając szansę na awans.

 

Lider z Poznania

Dziś grano również w Poznaniu. Przy pustych trybunach gospodarze rozgromili Zagłębie Sosnowiec, 4:0. Bramki dla Kolejorza zdobywali: Amaral, Gajos i dwukrotnie młodzieżowy reprezentant Polski, Paweł Tomczyk. Lech dzięki dzisiejszej wygranej jest jedyną drużyną w lidze, która ma komplet punktów po czterech meczach. Bardzo dobrze spisał się dziś wspomniany Tomczyk, który wykorzystał szanse jaką dziś otrzymał od Ivana Djurdjevcia.

W czwartek w rewanżowym meczu zmierzy się z belgijskim KRC Genk. Oby z podobnym szczęściem.

 

Jagiellonia lepsza od Zagłębia w Lubinie

Jagiellonia podobnie jak Lech i Legia, również wygrała swój mecz. Na wyjeździe podopieczni Ireneusza Mamrota okazali się lepsi od Miedziowych. Bramkę dla Jagi strzelił Roman Bezjak i Sasa Balić, który zaliczył samobójcze trafienie. Białostoczan czeka teraz, podobnie jak Lecha i Legie, arcyważny mecz w eliminacjach do Ligi Europy z belgijskim Gent.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze