Bohaterem spotkania uznani mogą zostać... kibice. Mimo tego, że obydwa zespoły przez ponad 70. minut spotkania grały fatalnie, to stadion nigdy nie ucichł. Mecz wyrównany, niezbyt ciekawy dla oka, ale w końcu liczą się punkty, których ekipa z Lubina bardzo potrzebowała.
Przed meczem:
Gospodarze z Lubina mogą mieć mieszane uczucia, po tym jak zarząd PZPN-u ogłosił wyniki głosowania na selekcjonera reprezentacji Polski. Franciszek Smuda od dawna typowany był na objęcie stanowiska Stefana Majewskiego, ale piłkarze podchodzili do tego z dystansem. Teraz, gdy dowiedzieli się, że ich obecny trener przeprowadzi ich tylko przez ten sezon, są zawiedzeni, bo nie zawsze można pracować ze szkoleniowcem takiej klasy. Do tego dodać trzeba koszmarne występy, które dają im ostatnią pozycję w ligowej tabeli. Natomiast piłkarze bytomskiej Polonii są w świetnej dyspozycji. W poprzednim tygodniu zaliczyli wpadkę z Ruchem Chorzów, którą teraz na pewno będą chcieli odrobić, by wywieźć trzy punkty z Dolnego Śląska.
Pierwsze, wyrównane 45. minut
Od początku spotkania w natarciu znajdowali się przyjezdni. Przez niespełna 15 minut gry wszystko toczyło się na wysokich obrotach. Nieustanne ataki podopiecznych Jurija Szatałowa, które niestety kończyły się niepowodzeniami. Kluczową akcją pierwszej połowy była ta z 20. minuty, kiedy to ładnym lobem popisał się Grzyb; ku jego nieszczęściu tuż przed linią bramkową znalazł się Jasiński, który wyjaśnił całe zajście. Chwilę później role się odwróciły i gospodarze, przy świetnym wsparciu ze strony kibiców, ruszyli do ataku. Dosyć szybko, bo już w 29. minucie meczu, mogli otworzyć wynik spotkania, bowiem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego ogromne problemy ze schwyceniem piłki miał Skaba, ale i tym razem pomogli mu obrońcy. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę meczu kontuzji nabawił się Dawid Plizga, a w jego miejsce wszedł Ilijan Micanski.
Natomiast drugie z przewagą chaosu
To, co działo się na Dialog Arena, nie wyglądało na najwyższą klasę rozgrywek w kraju. Nic nie układało się piłkarzom. Czasami mieliśmy wrażenie, że zawodnicy czekali tylko, aż sędzia podyktuje faul w pobliżu bramki rywala, zapominając o tym, że aby takowa sytuacja się zdarzyła, trzeba znaleźć się niedaleko szesnastego metra od bramki golkipera przeciwnika.
Nareszcie w 70. minucie jakaś sensowna akcja. W pole karne Ptaka wpadł Podstawek, uderzył z kilkunastu metrów, ale piłka minęła się z bramką. W odpowiedzi świetnym strzałem popisał się Micański, futbolówka po jego uderzeniu sparowana została przez bramkarza gości, po czym odbiła się od poprzeczki i wypadła na rzut rożny. Korner nie sprawił żadnych problemów piłkarzom Polonii Bytom. Jednak niespełna minutę później na strzał zdecydował się Hanzel, który z 25 metrów pokonał Skabę. Piłkarze z Bytomia się nie podłamali i szybko ruszyli do odrabiania strat, ale ich ataki kończyły się koszmarnie. Zapał Polonii szybko zgasił Traore, który poszedł w ślady swojego klubowego kolegi i strzałem zza pola karnego podniósł wynik spotkania.
Koniec… na szczęście?
Polonia Bytom nie grała tak, jak nas do tego przyzwyczaiła w pierwszych dziesięciu meczach. Jedyną wyróżniającą się postacią w drużynie Juriego Szatałowa był Podstawek, który niejednokrotnie mógł wpisać się na listę strzelców, ale jego dyspozycja strzelecka pozostawiała wiele do życzenia. Trzy punkty zostają w Lubinie. Ciężko przyznać, że były one w pełni zasłużone. „Franz” Smuda nie raz miał ochotę wbiec na boisko i pokazać swoim podopiecznym, jak mają grać. Dzięki tej wygranej gospodarze awansowali na 14. pozycję w ligowej tabeli.
Zagłębie Lubin 2:0 Polonia Bytom