Termalica – eksperci od pięknych porażek?


20 lutego 2016 Termalica – eksperci od pięknych porażek?

Popularne „Słoniki” już na dobre rozgościły się w progach ekstraklasy. Piłkarze drużyny z podtarnowskiej Niecieczy tworzą najlepsze dreszczowce w naszym kraju, co udowodnili tydzień temu w Poznaniu.


Udostępnij na Udostępnij na

Problemem podopiecznych Piotra Mandrysza jest to, że nie zawsze wychodzą z nich zwycięsko. Takie porażki jak ta z Lechem (2:5) mogły równie dobrze zamienić się w zdobycz punktową. To musi boleć kibiców z Niecieczy, gdy widzą, jak dobra gra ich ulubieńców nie przekłada się na wymierne korzyści. Inna sprawa, że w ww. meczu duży wpływ na wydarzenia boiskowe miały błędy trójki sędziowskiej, chociażby uznanie bramki Szymona Pawłowskiego na 2:1 i kontrowersje przy pierwszym golu tego samego piłkarza.

Trudno jednak mówić tutaj o przypadku. Podobne emocje Termalica przeżywała podczas ekstraklasowej inauguracji swojego stadionu w meczu z Piastem Gliwice (3:5). Wielkie emocje, dużo pozytywów w grze, ładne dla oka schematy zachowań na murawie… i nic. O „Słonikach” można wręcz napisać, że umieją pomieszać szyki najlepszym, ale wojska Niecieczy są za słabe, by tę wprowadzoną dezorganizację przeciwnika wykorzystać.

14.04.2012 Piast Gliwice - Termalica Nieciecza 1:1
Wojciech Kędziora jeszcze w barwach Piasta przeciwko przyszłym kolegom (fot. Rafał Rusek /iGol.pl)

Często mówi się o braku skuteczności podopiecznych Piotra Mandrysza, chociaż osobiście nie do końca zgadzam się z tym zarzutem. Wojciech Kędziora, jeśli ma stuprocentową okazję, potrafi zachować chłodną głowę i przynajmniej w połowie takich sytuacji zakończyć ją golem dla niecieczan. Po awansie wydawało się, że Termalica będzie zdobywać bramki głównie za pomocą stałych fragmentów gry. Dziesięć goli zdobytych właśnie z nich plasuje ją na czwartym miejscu w naszej lidze pod tym względem, więc „Słoniki” nie mają większych kłopotów także z tym elementem gry. Najwidoczniej problemem jest w takim razie samo rozegranie. Z tego powodu do podtarnowskiej wsi trafił z Baniku Ostrava Patrik Misak, który ma być wiosennym motorem napędowym akcji Bruk-Betu.

Okazję do poprawy tego elementu będą mieli już w dzisiejszym meczu z Cracovią. Jesienny mecz tych drużyn był jednym z niewielu „dreszczowców”, które dobrze się skończyły dla Termaliki. Pamiętne zwycięstwo 3:2 przy ul. Kałuży było pierwszym sygnałem, że podopieczni Piotra Mandrysza zamierzają powalczyć o coś więcej niż utrzymanie w tym sezonie i jednocześnie premierową wyjazdową wygraną w ekstraklasie. Skrót tego spotkania możecie zobaczyć tutaj.

Klub z Małopolski stawia sobie ambitne cele i podczas nadchodzącej wiosny postara się powalczyć o grupę mistrzowską. Jeśli „Słonikom” nie zabraknie woli walki, jest duża nadzieja na dobry rezultat. „Polskie Hoffenheim” ma szansę zaskoczyć wszystkich i zdobyć nasze serca.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze