Skarb kibica Premier League: Swansea City


Czy drużynę Łukasza Fabiańskiego czeka kolejny trudny rok?

5 sierpnia 2017 Skarb kibica Premier League: Swansea City

Za drużyną z Walii już drugi z rzędu koszmarny sezon. Nie tak dawno niemalże wszyscy obserwatorzy życzyli drużynie Swansea spadku z Premier League. Dodajmy, nie bez przyczyny, ponieważ „Łabędzie” spisywały się absolutnie tragicznie. Na szczęście dla ekipy Łukasza Fabiańskiego, w klubie postanowiono zaufać odpowiedniemu fachowcowi, dzięki któremu uporządkowany klub zdołał w imponujący sposób wywalczyć utrzymanie w elicie. Czy to oznacza spokojny sezon?


Udostępnij na Udostępnij na

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia Swansea było zdecydowanym kandydatem do degradacji. W drużynie absolutnie nic dobrze nie funkcjonowało, wizytówką stała się koszmarna obrona. Komentatorzy i eksperci głowili zaś się nad tym, kiedy po raz ostatni widzieli w Premier League tak słabą drużynę. W tym samym czasie błądziło również kierownictwo klubu, które po zwolnieniu – mimo wszystko tymczasowego – trenera Guidolina postanowiło powierzyć stery w ręce jankesa, Boba Bradleya. Amerykanin był zaś przykładem typowego strażaka, którego działania przypominały raczej gaszenie pożaru benzyną. Mówiąc brutalnie – gość od początku sprawiał wrażenie faceta, który nie wie, co jest wokół niego grane.

Efekt? Do końca 2017 roku ekipa mogła pochwalić się tylko trzema wiktoriami w lidze. Nic dziwnego, że właściciele raz jeszcze wznowili poszukiwania odważnego śmiałka do pracy z zespołem „Łabędzi”. Ku zaskoczeniu wszystkich, kimś takim okazał się Paul Clement. Zdziwieniu absolutnie każdego obserwatora, ponieważ Clement rezygnował z pracy u boku Carlo Ancelottiego w Bayernie na rzecz konającego pacjenta. Trzeba to sobie jasno powiedzieć, gość zagrał all in. Mógł przecież ponieść klęskę i mocno się sparzyć na swoim pierwszym samodzielnym stanowisku.

Okazał się jednak zwycięzcą tego rozdania. Jasne, być może nadużyciem byłoby stwierdzenie, że totalnie odmienił on grę zespołu. Ale z pewnością wprowadził większą dyscyplinę taktyczną, sprawą organizację i skuteczność. Szybki rzut oka, od momentu jego zatrudnienia (3 stycznia) drużyna odniosła trzy razy więcej zwycięstw niż w pierwszej połowie sezonu. W naszej pamięci szczególnie utkwiło ostatnie pięć kolejek, w których drużyna zdobyła aż 13 punktów, w tym remis na Old Trafford. Punkty te okazały się niezwykle cenne na koniec rozgrywek, kiedy to „Łabędzie” pokonały w korespondencyjnym pojedynku o utrzymanie zespół Kamila Grosickiego.

Ktoś powie, że po tak udanej rundzie rewanżowej kolejnym krokiem powinien być bardzo dobry następny sezon. Czyżby?

Trzy rzeczy, które wydarzą się w tym sezonie

1) Mniej straconych goli

Na szczęście dla kibiców, bardzo trudno będzie powtórzyć ten haniebny wynik z poprzedniego sezonu, kiedy to do bramki „Łabędzi” futbolówka trafiała aż 70 razy. Udział drużyny już pod wodzą Paula Clementa w tej statystyce wyniósł zaś 27 bramek. To na pewno dobry prognostyk przed nadchodzącymi rozgrywkami.

2) Kłopoty w środku pola

Podobno szkoleniowiec Swansea jest już pogodzony z odejściem Gylfi Sigurdssona. Odejście Islandczyka bez cienia wątpliwości może stanowić kluczowy problem dla całej drużyny. Niezwykle trudno będzie zastąpić zawodnika o takim profilu. Kolejną niewiadomą jest również obsada pozostałych pozycji w środkowej strefie. Wydaje się, że „Łabędziom” może tutaj brakować specjalistów od typowej harówki.

3) Waleczność na wyjazdach

Pod wodzą Clementa zespół nie bał się podnieść rękawicy w starciach z wymagającym rywalem. I chociaż spośród przedstawicieli czołówki Swansea udało się ugrać punkty tylko w meczach na Anfield i Old Trafford, to jednak zarówno przeciwko Chelsea, Manchesterowi City, jak i Arsenalowi drużyna była blisko niespodzianki. Clement powinien zadbać o dyscyplinę taktyczną.

Transfery

Przyszli: Roque Mesa, Erwin Mulder, Tammy Abraham (wypożyczenie)
Odeszli: Jack Cork, Batefimbi Gomis, Modou Barrow, Franck Tabanou, Liam Shephard, Jordi Amat, Borja Baston.

Obyło się bez wielkiej rewolucji. Z poważnych gotówkowych transferów wystarczy w zasadzie wymienić tylko Roque Mesę, który do Walii przybył za kwotę dwunastu milionów funtów. Erwin Mulder to bramkarz sprowadzony za darmo, z kolei utalentowanego Abrahama wypożyczono. Dwóch z trzech nowych piłkarzy można spodziewać w podstawowej jedenastce.

 

Większe, aczkolwiek niespecjalne rewolucyjne zmiany dotyczą zawodników odchodzących. Niezłą inwestycją jest oddanie do Burnley Jacka Corka za blisko dziesięć milionów. W klubie postanowiono również podziękować Gomisowi, który już rok temu przebywał na wypożyczeniu. Na cały sezon postanowiono także oddać hiszpańskim klubom ich rodaków: Amata i Bastona.

Dalsze zmiany są prawdopodobnie uzależnione od odejścia Sigurdssona, za którego Everton ma wyłożyć 50 milionów. Dla takiego klubu jak Swansea, byłby to kapitalny zastrzyk gotówki.

 

Podstawowa jedenastka

 

Powiedzmy sobie wprost, odejście Sigurdssona będzie dużym osłabienie jedenastki Paula Clementa. Anglik już teraz musi mieć ból głowy, kim ewentualnie mógłby zastąpić Islandczyka. A jeśli to jest niewykonalne? Może trzeba w ogóle zmienić taktykę? Jak widzimy, znaków zapytania będzie dużo. Z nowych zawodników najbardziej ciekawi nas postawa Roque Mesy, który w Las Palmas był specjalistą od czarnej roboty. Wiemy jednak, że Anglia to trochę inna bajka.

Gwiazda

Fernando Llorente. Przedziwna jest tak jego kariera. Pamiętamy jeszcze czasy, gdy o jego usługi bili się europejscy giganci. Hiszpan przez wiele lat gry w barwach Athleticu Bilbao był kluczową postacią baskijskiej drużyny. Klasyczna sytuacja. Zapytani o pierwszego z brzegu zawodnika tego klubu, wskazalibyśmy w 90% wówczas Llorente. Nie dziwi więc fakt, że w końcu z na skorzystanie z jego usług zdecydował się zespół ze ścisłej czołówki – konkretnie Juventus. Tam jednak po dwóch latach gry Hiszpana pozostało pewne rozczarowanie. I chociaż samymi liczbami napastnik jakoś szczególnie się nie skompromitował (27 trafień w 92 spotkania), to jednak trudno też mówić o zawodniku kompletnym.

Porażką jednak spokojnie możemy już określić jego pobyt w następnym klubie, czyli Sevilli, w której Llorente przyczynił się do siedmiu goli. Być może trafił na niewłaściwe miejsce, być może w zespole o innej charakterystyce poradziłby sobie lepiej. Ale faktem jest, że Hiszpan po tej przygodzie musiał zaliczyć drastyczny skok w dół. Bo trudno traktować w kategoriach awansu transfer do Swansea. Na szczęście dla niego i klubu, do tej pory pokazuje, że stać go na utrzymanie solidnego poziomu. Mało tego, Llorente na tyle dobrze zaaklimatyzował się na Wyspach (15 goli dla Swansea), że o jego osobie przez moment zaczęto mówić w kontekście transferu do Chelsea. Spotkałby tam zresztą starego znajomego, czyli Antonio Conte, z którym to miał już okazję współpracować.

Niestety, problemem może być obecny stan zdrowia. Hiszpan na początku wakacji złamał rękę podczas jazdy na rowerze. Trudno powiedzieć, na ile ta kontuzja będzie miała wpływ na jego dyspozycję w nadchodzących rozgrywkach. Planowany powrót to końcówka sierpnia.

https://www.youtube.com/watch?v=nASj2VVbsVA

 

Najbardziej niedoceniany

Łukasz Fabiański, a niby dlaczego nie? Reprezentant Polski to kompletny przykład zawodnika niemalże przez całą swoją karierę na Wyspach cieszącego niespecjalnie dużym szacunkiem. Już pomijamy ten Arsenal, w którym na początku był wręcz wyszydzany („Flappyhandsky”), a następnie niedoceniany, czego dobitnym przykładem było pozbycie się go lekką ręką. Przyznajemy, w Swansea jest zdecydowanie lepiej, ale do ideału daleko. Jasne, można to łatwo wytłumaczyć ostatnimi dwoma sezonami „Łabędzi”, gdy praktycznie cały zespół dołował. Na pewno na korzyść Polaka nie przemawia też sucha liczba straconych gol (podkreślamy „sucha”, ponieważ w większości przypadków odpowiedzialność za nie powinna spaść na słabiutką defensywę). Niemniej, nawet w tym słabym sezonie Polak potrafił ratować skórę kolegom.

https://www.youtube.com/watch?v=VC4YUQFGxls

Ciekawostką jest jednak fakt, że nawet w swoim najlepszym sezonie Fabiański został wybrany EPL Index właśnie najbardziej niedocenianym. I jakby tego było mało – nawet wielu kibiców reprezentacji chętnie wymieniłoby Łukasza na innego golkipera.

Trener

Paul Clement. O jego pracy w Swansea powiedzieliśmy w zasadzie wszystko. Spróbujmy więc w telegraficznym skrócie zerknąć na jego dotychczasowy dorobek. Trzeba to sobie powiedzieć, urodzonemu w Reading Anglikowi trudno byłoby zadać ulubione pytanie Patryk Małeckiego. To prawda, może do stycznia bieżącego roku nie miał jeszcze okazji się wykazać. Ale nigdy nie można mu było odmówić kompletnego nieprzygotowania. Bo Clement to człowiek obeznany z wielkim futbolem. Od 2010 roku zdążył już obskoczyć u boku Carlo Ancelottiego takie drużyny jak Chelsea, PSG, Real i w końcu Bayern. To pokazuje, jakim szacunkiem musiał go darzyć obecny boss mistrzów Niemiec, skoro pragnął z nim współpracować w tylu europejskich markach. Łukasz Fabiański w jednym z wywiadów nie mógł przestać komplementować poziom merytoryczny szkoleniowca. Z kolei angielska federacja postanowiła jego pracę w Walii docenić nominacją do nagrody dla najlepszego trenera poprzedniego sezonu. Clement znalazł się w najlepszej szóstce obok Antonio Conte, Maurcio Pochettino, Eddiego Howe’a, Seana Dyche’a oraz Tony’ego Pulisa.

Pytania do kibiców

O nastrojach przed sezonem porozmawialiśmy z Maciejem Łaszkiewiczem ze Swansea City Polska.

1. Piłkarz, którego najchętniej bym sprzedał i dlaczego?

Wayne Routledge. Najlepsze lata swojej kariery ma już za sobą i od paru sezonów łudzę się, że Swansea sprowadzi na lewą stronę kogoś młodszego i bardziej kreatywnego. Routledge jest lojalny, potrafi grać na obu skrzydłach, ciężko pracuje na treningach i omijają go wszelakie kontuzje, więc klub wciąż decyduje się na trzymanie go w kadrze. Niestety, nie widzę w nim tego co najważniejsze, czyli umiejętności.

2. Ten sezon będzie inny od poprzedniego, ponieważ…

Mam wrażenie, że mimo wszystko scenariusz może być podobny. Troszkę to transferowe lato nie zachwycało tak jak poprzednie, więc „The Swans” na przełomie października i listopada znów mogą się obudzić w trudnej sytuacji.

3. Nadchodzący sezon może zepsuć…

Odejście Gylfiego Sigurdssona. W zeszłym roku odejście Andre Ayew i przede wszystkim Ashleya Williamsa spowodowało ogromne problemy. Klub nie zadbał o odpowiednich następców i to zdecydowanie popsuło zeszłą kampanię.

4. Czy i dlaczego Paul Clement ma predyspozycje, by zostać w klubie na dłużej? W ostatnich latach klub często zmieniał szkoleniowców.

Za zwolnieniem każdego z dotychczasowych trenerów stała jakaś historia i uzasadnienie. Brendana Rodgersa ukradł Liverpool, Michael Laudrup wytrzymał półtora roku, ale w końcu pokłócił się z zarządem. Podobnie było z Monkiem, który prowadził drużynę prawie dwa lata, ale w końcu zaczął podejmować złe decyzje i słabe wyniki skutkowały jego zwolnieniem. Późniejsze roszady menedżerskie były według mnie spowodowane niewłaściwym poszukiwaniem i zatrudnianiem menedżerów. Ani Francesco Guidolin, ani Bob Bradley (a tym bardziej Alan Curtis) od samego początku nie robili wielkiego wrażenia i można było przewidzieć, że ich przygody ze Swansea nie będą trwały zbyt długo. Z Paulem Clementem w zasadzie było podobnie, ale mając w CV asystowanie Carlo Ancelottiemu w największych europejskich klubach takich jak Real Madryt, Chelsea czy PSG, istniał cień szansy, że Clement sobie poradzi. Poradził bardzo dobrze i życzę mu jak najlepiej, ale nie jestem w 100% pewien, że zakończy ten sezon na ławce trenerskiej w Swansea.

5. Jak cała saga z Sigurdssonem wpłynie na zespół i samo funkcjonowanie klubu?

Bardzo źle. Dopóki Islandczyk nie zostanie sprzedany, Swansea nie może negocjować transferu jego następcy. Rozumiem władze klubu, które zażądały za niego aż 50 milionów funtów. Sigurdsson właśnie tyle jest wart dla drużyny i to miała być cena zaporowa, ale Everton bardzo zbliżył się do tej kwoty i swoim uporczywym staraniem o ten transfer wpłynął nawet na samego piłkarza. Przygotowanie do sezonu bez swojego najlepszego piłkarza i bez pewności, czy będzie on dalej grał w klubie, na pewno negatywnie wpływa na zespół.

Prognoza

Kibicom marzą się stare, dobre czasy, gdy drużyna spokojnie dryfowała w środku tabeli. Obiektywnie jednak, ten sezon znów może wzbudzić trochę niepewności. Ambicje, a właściwie marzenia, to pewnie lokata w strefie pozycji 9.–12. Naszym zdaniem, będą to raczej okolice miejsc 12.–15.

 

 

Skarb kibica Premier League: Brighton & Hove Albion

Skarb kibica Premier League: Huddersfield Town

Skarb kibica Premier League: Newcastle United

Skarb kibica Premier League: Burnley FC

Skarb kibica Premier League: Watford

Skarb kibica Premier League: Stoke City

Skarb kibica Premier League: Leicester City

Skarb kibica Premier League: West Bromwich Albion

Skarb kibica Premier League: Bournemouth

Komentarze
Paweł Kowalski (gość) - 7 lat temu

Bardzo fajny tekst oby tak dalej

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze