Siła młodości i drzemiący potencjał gdańskiej Lechii


26 lipca 2014 Siła młodości i drzemiący potencjał gdańskiej Lechii

W piątkowy wieczór na PGE Arenie w Gdańsku pierwszy raz w tym sezonie zagrała nowa drużyna Lechii Gdańsk. Rywalem „Biało-Zielonych” było Podbeskidzie Bielsko-Biała, które uległo gospodarzom 1:0. Dwie pierwsze kolejki w wykonaniu podopiecznych Machado zmusiły nas do lekkich refleksji odnośnie do „nowej” Lechii Gdańsk.


Udostępnij na Udostępnij na

Śpiący potencjał „Lwów”…

W meczu pierwszej kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lechia Gdańsk mierzyła się w Białymstoku z tamtejszą Jagiellonią. Od zawsze jest to ciężki rywal dla gdańszczan, którzy niejeden raz stracili tam punkty. W tym meczu było inaczej, to Lechia musiała gonić wynik. Jagiellonia bardzo dobrze weszła w to spotkanie, od pierwszych minut potwierdzając swoją dominację. Przed startem sezonu balonik był napompowany do granic możliwości – wielkie transfery, pieniądze, nowy zagraniczny trener. Rzeczywistość weryfikuje wszystko, o czym przekonała się Lechia w pierwszej połowie meczu w Białymstoku. Prowadzenie 2:0 przez gospodarzy było szokiem dla „Biało-Zielonych”. Zdołali jednak odrobić straty i doprowadzić do remisu, pokazując przy tym, że drzemie w tej drużynie potencjał – trzeba go tylko wybudzić.

… Obudzić za wszelką cenę

Z takim właśnie zamiarem piłkarze podchodzili do meczu drugiej kolejki przeciwko Podbeskidziu. Przed własną wymagającą publicznością „Lwy” musiały za wszelką cenę pokazać pazur, bowiem drugiej wpadki kibice mogliby nie znieść. Plan zapełnienia PGE Areny ponownie stałby się trudnym zadaniem, a negatywna atmosfera nie pomogłaby drużynie w układaniu wszystkich klocków. Od pierwszych minut widać było ogromne zaangażowanie i chęć walki. Nie było zbędnego przewracania się ani odpuszczania. Lechia często i groźnie nękała bramkę gości, którzy ofiarnie się bronili. Pierwsza połowa spotkania była dobrą reklamą polskiej ekstraklasy – poziom był smakowitym kąskiem dla oczu. Podbeskidzie postanowiło zagrać agresywniej dopiero w drugiej części spotkania, kiedy żywo grający „Lechiści” trochę odpuścili. Leszek Ojrzyński znany jest z silnego charakteru i tego, że potrafi przenieść agresję na swoich podopiecznych. Wczoraj niestety wyglądali bardziej jak młodszy brat, który dostaje manto.

Siła młodości

Szczególnie na pochwały zasługuje były piłkarz Tereka Grozny Maciej Makuszewski, który w meczu z Podbeskidziem udowodnił swoją wysoką formę. Świetnie przygotowany fizycznie, wybiegany i aktywny przez całe spotkanie. Walka o każdą piłkę opłaciła się w 29. minucie spotkania, kiedy to bramkarz gości kopnął piłkę w nos Makuszewskiego, a ta wpadła do bramki. Gol po błędzie Zajaca, owszem, był kuriozalny, ale bramkarz bielszczan niejednokrotnie ratował zespół przed utratą bramki, świetnie interweniując. Przede wszystkim należy zauważyć, że dobrze jak na nasze warunki Lechii wychodzi atak pozycyjny. W wysokiej dyspozycji jest Ariel Borysiuk, którego górne piłki zagrywane do towarzyszy są wysokich lotów. Dosłownie. Zdarzenie z szybkim opuszczeniem boiska w Białymstoku Pawłowski wziął sobie do serca. Lepsza gra w destrukcji oraz wreszcie pokazanie swoich ofensywnych walorów. Lechia dysponuje naprawdę olbrzymim potencjałem – skład opiera się na młodych Polakach oraz solidnych obcokrajowcach.

https://twitter.com/MKujawinski5/status/492747327359451137

Kiedy wszystkie „kły Lwa” zazębią się, istnieje duża szansa, że narodzi się w naszej ekstraklasie nowa siła, która walczyć będzie co roku o europejskie puchary, a nawet mistrzostwo. Choć za nami dopiero dwa mecze, nie ulega wątpliwości, że jeżeli potencjał będzie szedł w parze z siłą, to Lechia będzie straszyć nie tylko w naszym kraju.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze