Remis w Warszawie


2 sierpnia 2014 Remis w Warszawie

Po dość ciekawym, wyrównanym meczu Legia Warszawa zremisowała 1:1 z Górnikiem Zabrze. Zarówno grający zrywami "Wojskowi" jak i ich rywale mieli sporo szans na przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę, przyznać jednak należy, że podział punktów uznać można za sprawiedliwy.


Udostępnij na Udostępnij na

„Cześć i chwała bohaterom”- pierwszy okrzyk kibiców Legii przed rozpoczęciem spotkania z Górnikiem Zabrze, był wstępem do patriotycznego uniesienia, związanego z upamiętnieniem 70. rocznicy Powstania Warszawskiego. Ponad stu Powstańców skorzystało z zaproszenia na Łazienkowską 3, a przed meczem odśpiewano pełną wersję „Mazurka Dąbrowskiego”. Trzeba przyznać, że 12100 widzów, którzy przybyli dziś na Pepsi Arenę, podziwiali całkiem niezłe spotkanie.

Henning Berg zrobił z Legią dokładnie to, czego wszyscy się spodziewali, to znaczy dokonał klasycznych dla siebie rotacji w składzie przed meczem w Edynburgu. Z tegoż to powodu obejrzeliśmy od pierwszej minuty Lewczuka, Ojaamę, Piecha, Kalinowskiego czy Bereszyńskiego. Wniosek, na papierze, jest prosty – kadrowo Legia odskoczyła reszcie ligi na kilka długości i norweski szkoleniowiec ma spory komfort pracy, jeśli chodzi o zastępowanie nieobecnych zawodników. Niestety, jak się niejednokrotnie przekonaliśmy, nazwiska nie grają. Lewczuk zaliczył pechowego samobója (podziękować może za niego Juniorowi), Piech już dawno zapomniał, jak wybić się ponad poziom ligowy (nie wolno marnować takich piłek, jak ta, którą w pierwszej połowie sprezentował mu Brzyski), a Ojaama potwierdza, że do Legii się zwyczajnie nie nadaje. Nieskuteczności Arkadiusza Piecha można by poświęcić osobny tekst, jednak ograniczę się do eufemistycznego stwierdzenia, że napastnika tego sortu nie można wystawiać w meczach o Ligę Mistrzów, bo w nich zazwyczaj trzeba wykorzystywać wszystkie możliwe sytuacje. Były piłkarz Zagłębia Lubin potrzebuje 6 sytuacji żeby zdobyć pół bramki, więc do tej charakterystyki zwyczajnie nie pasuje.

W ogóle, już w środowym meczu widać było, że jeśli Legia jako zespół ma jakiś problem, to jest nim zdecydowanie skuteczność. Od gry swojego kolegi długo nie odstawał Saganowski, który swój setny występ z „L-ką” na piersi postanowił  jednak uświetnić 99 bramką w ekstraklasie, chociaż przyznać należy, że mógł spokojnie ustrzelić hat-tricka. Ilość zmarnowanych, groźnych sytuacji podopiecznych Berga przyprawiała o zawrót głowy. Trener Legii lubi zaskakiwać – po raz kolejny w tym sezonie zaprezentował nam autorski pomysł na reorganizację gry, zmieniając w 57. minucie trzech graczy naraz. Przyniosło to efekt bramkowy, a zwycięzcą z ławki może czuć się Jodłowiec, który po wejściu na murawę zaprezentował się bardzo solidnie.

Podobać się może to, jak gra i co robi Kuba Kosecki. Po straconym ubiegłym sezonie „Kosa” zwyczajnie złapał formę, która swego czasu dała mu występy w reprezentacji (jest niesamowicie dynamiczny). Po starciach z Błażejem Augustynem widać jednak, że filigranowy Kuba z pewnego rodzaju rywalami może mieć spore problemy.

Górnik, który w ubiegłym sezonie popsuł „Wojskowym” celebrowanie świeżo zdobytego mistrzostwa Polski, wygrywając na Łazienkowskiej 2:1, dzisiaj ewidentnie nie przestraszył się silniejszych w teorii rywali. Mimo fatalnej atmosfery wokół klubu, odejścia prezesa Zbigniewa Waśkiewicza i kosmicznych wręcz długów (jak oni dostali licencję?), piłkarze robią swoje i starają się w pełni angażować w wydarzenia na boisku. Godny podziwu profesjonalizm. Podobać się może wspomniany Augustyn (gracz meczu), który od początku sezonu jest chyba najlepszym punktem defensywy Górnika, wytrzymując grę nawet pod największą presją. Na cięgi zasłużył Danch, który pod koniec meczu nie wykorzystał szybkiej kontry wyprowadzonej przez Gwaze, jednak całość meczu trzeba piłkarzom Józefa Dankowskiego zaliczyć na plus i już. Niestety, mam w głowie ubiegłe sezony i jakieś dziwne przeświadczenie, że nawet jeśli Górnik będzie mógł realnie bić się o mistrzostwo kraju, to pod koniec sezonu mu przejdzie. Specyfika klubu, którego nie stać na Europę…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze