W najciekawszym sobotnim meczu 18. kolejki T-Mobile Ekstraklasy na stadionie przy ulicy Konwiktorskiej Polonia Warszawa podejmie Wisłę Kraków. Faworytem tego pojedynku – mimo ciągłych kłopotów organizacyjno-finansowych – wydają się „Czarne Koszule”. Podopieczni Piotra Stokowca wierzą, że uda im się powtórzyć wynik z rundy jesiennej, kiedy to pewnie pokonali Wisłę na jej stadionie 3:1. Wiślacy natomiast nie są ostatnio w najlepszej dyspozycji, ale na pewno nie oddadzą tego meczu bez walki.
Skazywani na powolną degrengoladę poloniści zagrali wszystkim na nosach i w pierwszych dwóch wiosennych meczach zdobyli cztery punkty. Najpierw w okropnym meczu, lecz po pięknych bramkach, zremisowali z Lechią, a w ubiegłej kolejce sensacyjnie wręcz pokonali Lecha Poznań na wyjeździe. Nastroje po meczu tonował jednak sam trener Stokowiec: – Nie zdobyliśmy mistrzostwa świata, spokojnie. To tylko mecz z Lechem Poznań. Oczywiście to niespodzianka, bo jeżeli odchodzi sześciu zawodników z podstawowego składu, osiągnięcie takiego wyniku graniczy z cudem.
Trenera Stokowca na pewno cieszy fakt, że będzie miał do dyspozycji wszystkich swoich piłkarzy. Mimo słabszej dyspozycji trener Polonii nie zamierza lekceważyć drużyny „Białej Gwiazdy”: − Wisła to na pewno przeciwnik, którego nie można zlekceważyć. Mają w swoim składzie kilku solidnych piłkarzy i dalej jest to Wisła Kraków. Trzeba być gotowym na trudną przeprawę i zakładamy, że czeka nas ciężki bój. Głównym czynnikiem niepowodzeń Wisły nie jest wiek jej zawodników, lecz ich dyspozycja. Wisła rozpoczęła sezon przeciętnie, ale w ostatnich meczach pokazała, że jest niebezpieczną drużyną i trzeba mieć się wobec niej na baczności. My skupiamy się na sobie i na tym, żeby pokazać, że potrafimy grać do przodu i w ataku pozycyjnym również mamy coś do zaoferowania.
Całkowicie inne nastroje panują w obozie Wisły Kraków. Dwa bezbramkowe remisy z dwoma najgorszymi w tabeli zespołami sprawiają, że atmosfera na Reymonta jest bardzo niewesoła. Tak oto skomentował mecz z Podbeskidziem trener Kulawik: – Brakowało wykończenia, bo i Ivica miał sytuacje, „Mały” i Boguski także. Myślę, że jak byśmy strzelili bramkę, to spokojnie byśmy dowieźli wygraną do końca. Ciężko się z takim stwierdzeniem nie zgodzić – trzeba tylko te bramki zdobyć. – Każdy sposób jest dobry, żeby strzelić bramkę. Mam nadzieję, że odblokują się ofensywni zawodnicy i będziemy się cieszyć z bramek. Polonia, grając trójką środkowych obrońców, też popełnia dużo błędów i trzeba je wykorzystać – mówi Kulawik o indolencji swoich ofensywnych piłkarzy.
W meczu z Polonią na pewno nie zagrają Łukasz Garguła, Cwetan Genkow i Kamil Kosowski: – Łukasz ma problem od meczu z Zagłębiem Sosnowiec. To uraz mechaniczny, tam było dość poważne skręcenie stawu skokowego. Myślę, że w przyszłym tygodniu wznowi treningi na 100%. Cwetan już teraz mówi, że czuje się dużo lepiej. Mógłby wrócić na Jagiellonię, ale nie trenował przez półtora tygodnia – powiedział opiekun „Białej Gwiazdy”. Kosowski natomiast doznał urazu podczas rozgrzewki przed meczem z „Góralami” i do zespołu prawdopodobnie wróci na pucharowy mecz z „Jagą”.
Trener Kulawik wie, jaka jest największa broń polonistów: – Polonia swojego stylu gry nie zmieniła. Oni grają cały czas z kontry. W Poznaniu Lech oddał 26 strzałów na bramkę, oni jedną trzecią z tego, a jedną sytuację w 7. minucie wykorzystali. Polonia tak samo będzie prezentowała się u siebie i na wyjeździe. Dla takich drużyn najlepsza jest gra z kontry, a nie kreowanie gry.
Sobotni mecz rozpocznie się o godzinie 18:00, a sędziować go będzie arbiter z Torunia – Bartosz Frankowski.