Pięć powodów, dla których to Lech Poznań wygra z Legią w Warszawie!


„Kolejorz” zamierza ugrać w stolicy komplet punktów

17 października 2021 Pięć powodów, dla których to Lech Poznań wygra z Legią w Warszawie!
Dawid Szafraniak

Przed nami polski klasyk: Legia Warszawa – Lech Poznań, hit ekstraklasy przyciągający najmocniej od kilku lat. „Kolejorz” jako lider przyjeżdża do stolicy po zdobycie trzech punktów, które mogłyby dać mu autostradę w kierunku mistrzostwa. Warszawiacy mają w głowie jeszcze dodatkowe mecze w europejskich pucharach. Poznaniacy nie mają takich dylematów. Dlatego przedstawiamy pięć powodów, dla których to oni wygrają w Warszawie!


Udostępnij na Udostępnij na

Bez wątpliwości dzisiejszy klasyk będzie niezwykle istotny w perspektywie całego sezonu. Już teraz Lech Poznań ma dużą przewagę nad Legią, ale warszawiacy wielokrotnie w przeszłości udowadniali, że potrafią gonić. Wygrana w stolicy byłaby dużym krokiem dla „Kolejorza” w kierunku mistrzostwa Polski. Poznaniacy wyjdą mocno zmotywowani i z chęcią zgarnięcia trzech punktów, a oto powody, przez które tego dokonają.

1. Lech Poznań z mentalnością zwycięzców – wreszcie

Tego brakowało w ostatnich latach. Kibice też zarzucali to, że w „Kolejorzu” nikt nie myślał o najważniejszym – zwycięstwach. Zadowalano się dalszymi pozycjami, a fani chcieli jednego. Lech Poznań musi wrócić na mistrzowski szlak i w obecnym sezonie wiedzie on przez Warszawę. Wygrana z Legią może wreszcie sprawić, że o mentalności zwycięzców nie będzie się tylko mówić, ale będzie ją widać.

Sami poznaniacy zdają sobie sprawę z tego, jak ważny mecz ich czeka. Zwycięstwo z Legią może sprawić, że będą mieć oni autostradę do mistrzostwa. Co prawda za nimi blisko są: Lechia, Pogoń, Śląsk czy Raków, ale wszyscy wiedzą w Wielkopolsce, jak groźni są mistrzowie kraju. Wygranie z ekipą, która dobrze reprezentuje Polskę w europejskich pucharach, może nadać paliwa „Kolejorzowi”, który czeka już 6 lat na mistrzostwo kraju.

Maciej Skorża to ostatni trener, który z Lechem wygrał ekstraklasę. To jest szkoleniowiec, który wie, jak prowadzić drużyny do pucharowych zdobyczy. Trzykrotnie sięgał po mistrzostwo Polski, a do tego dołożył jeszcze trzy puchary i jeden superpuchar. Dla niego ostatni sukces to wcześniejsza przygoda z poznaniakami, a teraz chciałby lepiej przypomnieć się polskim kibicom przez zdobycie trofeów.

2. Maciej Skorża

To jest właściwy człowiek, który był potrzebny w Wielkopolsce. Od jego ostatniego pobytu w Poznaniu upłynęło wiele wody w Warcie i przez „Kolejorza” przelało się wielu trenerów. Kibice nawet zaczęli tęsknić za Nenadem Bjelicą, który – według siebie – wyciągał maksa z tego, co miał. Chorwat ocenił, że jego zespół nie był w stanie walczyć o mistrzostwo. Inaczej wygląda teraz kolejna przygoda Macieja Skorży z Lechem.

Lech Poznań od początku tego sezonu wszedł mocno w ligę. Już na starcie wskoczył na fotel lidera, z którego niechętnie chce zejść. Maciej Skorża szybko przekonał do własnych pomysłów swoich podopiecznych. Ostatnie lata pracy na Półwyspie Arabskim nie były tylko zbieraniem pieniędzy na koncie. Polski trener był tam ceniony, ale w końcu zapragnął wrócić do poważniejszego futbolu. Można było mu jeszcze zarzucić zły okres przy okazji pracy z Pogonią Szczecin, ale teraz udowadnia, że była to tylko mała wpadka.

Mało tego, Skorża chce się cały czas rozwijać, dlatego jako jeden z nielicznych trenerów z polskiej ligi poprosił o możliwość oglądania treningów reprezentacji Polski na zgrupowaniu przed Euro 2020. Czy z tego zostały wyciągnięte wnioski, które teraz widzimy w Lechu? Tego nie wiemy. Na pewno „Kolejorz” funkcjonuje lepiej jako drużyna, a w Poznaniu nikt nie powie złego słowa na trenera. Zresztą jest to ostatni trener Lecha, który wygrał z Legią w Warszawie.

3. Świeżość i powtarzalność

Przed rokiem cieszyliśmy się, widząc poznaniaków w meczach Ligi Europy. W eliminacjach i pierwszych spotkaniach fazy grupowej Lech Poznań wyglądał naprawdę dobrze. Niestety przez to zaniedbano ligę, a kiedy jeszcze doszły kontuzje, to zaczęło się robić nieciekawie. Rozgrywki zakończono daleko poza strefą dającą europejskie puchary. Oznaczało to grę w obecnym sezonie wyłącznie na polskim podwórku. Ale wyszło to na dobre poznaniakom.

Maciej Skorża miał dużo czasu na to, żeby zbudować Lecha na swój pomysł. Zaczął jeszcze w zeszłym sezonie, a start obecnego pokazuje odpowiednią jakość. Zdarzyła się mała wpadka w Białymstoku i pierwsza przegrana w lidze, ale to wciąż „Kolejorz” utrzymuje się na szczycie tabeli. Nie jest to jeszcze perfekcja, ale widać pewną powtarzalność. Poznaniacy mierzyli się z mocnymi w tym sezonie Pogonią i Rakowem. Oba te zespoły prowadziły, ale walka do końca popłaciła i dała punkty Lechowi. Jeżeli mierzono się z drużynami z niższych szczebli tabeli ekstraklasy, to Lech zazwyczaj wygrywał takie mecze bardzo pewnie.

Druga część rundy jesiennej często weryfikuje drużyny w PKO Ekstraklasie. Wygląda na to, że Lech Poznań wskoczył na te właściwe obroty, bo przed przerwą na okienko reprezentacyjne wygrał 4:0 ze Śląskiem Wrocław, który w tym sezonie spisywał się dobrze. Trener poznaniaków nie stara się mocno rotować składem, co też oznacza stworzenie się odpowiedniego szkieletu, na którym stoi mocny „Kolejorz”. Nawet dobrze się stało, że polskiego klasyka poprzedziła przerwa na mecze reprezentacji. To tylko może pomóc Skorży w poprawieniu drobnych detali.

4. Lech Poznań z najlepszą defensywą w Polsce

Coś, co kulało w poprzednich latach, stało się teraz mocnym punktem. Lech Poznań po dziesięciu kolejkach ekstraklasy stracił tylko sześć goli! „Kolejorz” zdobył także najwięcej bramek, ale bardziej zdumiewające jest to, jak została odbudowana defensywa. Kibice mieli dość baboli, jakie popełniano w przeszłości. Zastrzeżenia były także co do wyborów personalnych poprzednich trenerów, ale teraz udało się odpowiednio zestawić linię obrony. Już nie widuje się takich obrazków jak poniżej.

Stałymi punktami obrony są Bartosz Salamon, Lubomir Satka i od niedawna Pedro Rebocho. Ale jeżeli do składu dochodzą Barry Douglas, Antonio Milić czy Joel Pereira, to dalej wszystko działa jak w zegarku. W obecnym sezonie to Lech Poznań częściej operuje piłką z dala od swojego pola karnego, ale są okresy gry, w których potrzebna jest koncentracja w obronie. I tak dzieje się u poznaniaków, wśród których trudno wyróżnić jednego obrońcę zbierającego samotnie splendor. To po prostu jest dobrze współpracujący ze sobą blok defensorów.

Ale nie tylko obrońcy odpowiadają za bronienie. Cała drużyna potrafi się dobrze ustawiać bez piłki, zwłaszcza można tutaj pochwalić Jakuba Kamińskiego, który zaliczył dużo przechwytów w obecnym sezonie. 19-latek najczęściej rozpoczyna kontrataki „Kolejorza”, a o jego skuteczności nie musimy przypominać. Ale najważniejszą postacią – dającą dużo spokoju – jest Jesper Karlström. Szwed to jeden z najlepszych defensywnych pomocników w lidze, o ile nawet nie najlepszy. Zalicza dużo odbiorów, dobrze wspomaga przedpole i dobrze asekuruje piłkarzy ofensywnych Lecha. Jest to zawodnik spinający całą defensywę poznaniaków. Będzie też ważną postacią w meczu z Legią.

5. Wykorzystać rotowanie Legii

Na korzyść Lecha jest jeszcze to, że Legia gra w Lidze Europy. Mało tego, osiąga tam dobre wyniki, które pozwalają myśleć o awansie do fazy pucharowej mistrzom Polski. Przez to warszawiacy rotują składem i wystawiają teoretycznie słabszy na rozgrywki ligowe. Akurat Maciej Skorża spodziewa się, że w klasyku Czesław Michniewicz zdecyduje się na najmocniejsze oblicze Legii.

Legia Warszawa w tym sezonie to drużyna o dwóch obliczach. Pierwsze to Legia grająca w europejskich pucharach, zdobywająca ważne punkty dla polskiej piłki, wygrywająca z wyżej notowanymi przeciwnikami. Druga twarz to Legia w lidze, która w ośmiu meczach wygrała tylko trzy razy. Nie mam wątpliwości, z jaką Legią przyjdzie nam się zmierzyć. To będzie Legia z europejskich pucharów – w najsilniejszym składzie, umotywowana, walcząca na 120% – tak trener „Kolejorza” wypowiadał się na konferencji prasowej przed hitem z Legią.

Czesław Michniewicz również zapowiedział, że Legia zagra najlepiej, jak się tylko da. Ma to być zwrot mistrza Polski w stosunku do tego, co się dzieje z nimi w lidze. Tylko szkoleniowiec warszawiaków będzie mieć w tyle głowy to, że mecz z Napoli w środku tygodnia może dać mu awans do następnej rundy. A przynajmniej może ustawić legionistów na świetnej pozycji przed rewanżami. Czy to nie sprawi, że trener nie będzie starał się oszczędzić niektórych ważnych elementów drużyny?

Jeżeli na początku meczu nie dojdzie do jakiejś katastrofy Lecha, to mecz dla Legii może być trudnym wyzwaniem. Im dłużej będzie wynik szedł nie pomyśli mistrzów Polski, tym będzie miał więcej wątpliwości Michniewicz dotyczących tego, czy dalej poświęcać czas i zmęczenie kluczowych zawodników w kontekście meczu z Napoli. Poznaniacy nie mają takich dylematów i to ich ustawia na znakomitej pozycji. Zwycięstwo w Warszawie wydaje się bliskie, jak jeszcze dawno nie było. Sześć lat Lech czeka na pierwsze punkty przywiezione z Warszawy. I może w końcu się ich doczekać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze