Zmiana na szczycie. Legia zmierza po kolejny tytuł


Czy legioniści oddadzą prowadzenie w tabeli?

21 kwietnia 2019 Zmiana na szczycie. Legia zmierza po kolejny tytuł

Już tydzień temu było wiadomo, że Legia zrobiła duży krok w kierunku kolejnej obrony tytułu, zrównując się punktami w tabeli z ówczesnym liderem. Wczoraj natomiast legioniści wyprzedzili po raz pierwszy w tym sezonie Lechię i dzięki zwycięstwu nad Cracovią zapewnili sobie trzypunktową przewagę.


Udostępnij na Udostępnij na

Wczoraj na naszych łamach zastanawialiśmy się, czy podopieczni Piotra Stokowca wytrzymają ogromne ciśnienie na koniec rozgrywek. Niestety dla gdańszczan runda mistrzowska zaczęła się od porażki 0:2 z mocnym Piastem Gliwice i co za tym idzie – stratą ważnych punktów. Punktów, które na tym etapie rozgrywek są na wagę złota. Doskonale zdają sobie z tego sprawę obecni mistrzowie Polski, którzy po zmianie trenera odzyskali siły i z powodzeniem walczą o podtrzymanie swojej hegemonii w ekstraklasie.

Co ciekawe, obecni mistrzowie Polski ani razu w rundzie zasadniczej nie byli liderami po zakończeniu kolejki. Zmieniło się to dopiero wczoraj w rundzie finałowej. Odkąd wprowadzono podział na grupę mistrzowską i spadkową, Legia zawsze w końcówce sezonu odzyskiwała wigor. We wspomnianym tekście, który możecie znaleźć, klikając TUTAJ, pisaliśmy m.in. o tym fenomenie, stawiając śmiałą tezę, iż „legioniści opanowali grę na finiszu rozgrywek do perfekcji”.

Efekt nowej miotły

Cztery mecze i cztery zwycięstwa. Oto bilans spotkań Legii pod wodzą Aleksandara Vukovicia, który odmienił obecnego mistrza Polski. Katorżnicze treningi, wymyślne zakazy i ogólnie dyktatorskie zapędy poprzednika to nie był dobry pomysł na prowadzenie drużyny. O Ricardo Sa Pinto, pod wodzą którego Legia prawdopodobnie przegrałaby sezon, nikt dzisiaj już nie pamięta. Liczy się tylko to, co jest tu i teraz. A jest nie Sa Pinto, tylko Vuković, który dał Legii impuls, a co za tym idzie – nadzieję.

Wielu ekspertów jest przekonanych, że Serb jest już trenerem z krwi i kości. Śmiało można postawić tezę, iż Vuković to nie jest już, tak jak wcześniej, szkoleniowiec tymczasowy. Dzisiaj to gość z olbrzymią charyzmą, przywódca pełną gębą, który doskonale wie, co robi. Zgodził się przejąć klub, któremu jest w pełni oddany, po kompromitującej porażce w Krakowie.

Wydawało się wtedy, że sytuacja Legii jest tragiczna. A co więcej – miało być jeszcze gorzej… Tymczasem nic bardziej mylnego. Kilka dni później w meczu z Jagiellonią zobaczyliśmy Legię odmienioną, lżejszą i co najważniejsze – grającą ładny, miły dla oka i skuteczny futbol. Nie było to już tak zwane „męczenie buły”. Nie było to wymęczone zwycięstwo 1:0, ale konkretny triumf 3:0.

Po emocjach?

Wczorajszy dzień był tragiczny dla podopiecznych Piotra Stokowca. Jak już wspomniano, porażka z Piastem i późniejsze zwycięstwo Legii z Cracovią sprawiły, że doszło do zmiany na czele tabeli. Warszawianom do objęcia prowadzenia w tabeli wystarczył tylko remis. Tymczasem podopieczni Aleksandara Vukovicia zwyciężyli i od około godziny 22:30 mają trzypunktową przewagę nad gdańszczanami.

Jeszcze do niedawna wydawało się, że za sprawą pięknie grającego Piasta i solidnie punktującej Lechii finisz sezonu na szczycie tabeli będzie niebywale emocjonujący. Na dzisiaj, kiedy już wiemy, że Legia objęła prowadzenie w tabeli, możemy założyć, że tego prowadzenia już chyba nie odda. I co najważniejsze – prawdopodobnie już za sześć kolejek będzie świętować kolejne mistrzostwo.

Strata Piasta Gliwice do obecnego lidera to siedem punktów i trudno ją będzie odrobić na przestrzeni sześciu kolejek. Z kolei Lechia, jeśli marzy o mistrzostwie, to nie ma prawa już stracić punktów. Najważniejsze starcie dla gdańszczan będzie miało miejsce już za tydzień. Jeśli marzą o tytule i – bądź co bądź – sprawieniu niespodzianki, muszą ten mecz wygrać. Ich przeciwnikiem będzie obecny lider. Spotkanie, które odbędzie się 27 kwietnia w Gdańsku, to najprawdopodobniej pojedynek o mistrzostwo…

– Po jednym, drugim, trzecim zwycięstwie wokół Legii zaczyna się mówić o naszym wielkim potencjale. O tym, że nikt nas nie zatrzyma. Uwierzenie w te słowa to największe niebezpieczeństwo. W tej lidze każdy jest w stanie ograć Legię. Nie jesteśmy Manchesterem City czy Barceloną – ostrzega szkoleniowiec mistrza Polski.

 

Komentarze
Legionista (gość) - 5 lat temu

Legia polskim Juventusem

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze