Lech niszczy Pogoń. Zdecydowana wygrana poznaniaków!


Przed meczem fachowcy nie byli pewni swoich typów. Jednak Lech zamknął usta krytykom i w świetnym stylu ograł "Portowców"

9 czerwca 2020 Lech niszczy Pogoń. Zdecydowana wygrana poznaniaków!
Dariusz Skorupiński

Mecz Pogoni z Lechem był bardzo ważny dla obu drużyn. Zarówno "Portowcy", jak i lechici kiepsko prezentowali się po wznowieniu rozgrywek przerwanych przez koronawirusa. Podopieczni Kosty Runjaica mieli za sobą kompromitację w Lubinie i wygraną w bardzo kiepskim stylu z Cracovią. Z kolei Lech mimo niezłej gry przegrał z Legią oraz zremisował z wcześniej wspomnianym Zagłębiem.


Udostępnij na Udostępnij na

W szczecińskim klubie ostatnio dużo się działo. Prezes Jarosław Mroczek otwarcie przyznał, że w przypadku dostania się do europejskich pucharów Pogoń może rozgrywać swoje mecze na stadione Kotwicy Kołobrzeg. Trenerowi Runjaicowi coraz częściej wypomina się brak znajomości języka polskiego, a jego drużyna do tej pory grała albo niesamowicie dobrze, albo wręcz tragicznie. Do tego niedostępni w meczu z Lechem byli Igor Łasicki oraz Srdjan Spiridonović. W wyjściowym składzie Pogoni tradycyjnie zobaczyliśmy m.in. Danko Stipicę, Tomasa Podstawskiego czy krytykowanych w ostatnim czasie Santiego Hostikkę i Michalisa Maniasa.

Lech również miał swoje problemy. Co prawda na ławce po raz pierwszy od jakiegoś czasu pojawił się Robert Gumny, ale po ostatnim meczu na trybunach wylądował… Dariusz Żuraw. Trener poznaniaków otrzymał czerwoną kartkę za dyskusje z sędzią Piotrem Lasykiem.

Mam wrażenie, że sędzia techniczny był nadto wrażliwy, nie były to złośliwości do sędziów, takich sytuacji w meczach jest kilkanaście. Zdarza się nawet tak spokojnym osobom jak ja. Mecz poprowadzi dwóch moich asystentów – tłumaczył na przedmeczowej konferencji trener Żuraw.

W składzie Lecha tradycyjnie zobaczyliśmy mieszankę zagranicznych weteranów i młodych wychowanków. Co ciekawe, na ławce znalazł się Karo Muhar. Innym interesującym zabiegem było ustawienie Tymoteusza Puchacza na lewej stronie obrony. Atutem graczy z Poznania była też gra na własnym boisku.

Początek bezpośredniej walki o puchary

Początek pierwszej połowy przebiegał głównie pod dyktando Lecha. Gracze z Poznania mieli przewagę w posiadaniu piłki. Przez moment było to nawet 75 % czasu gry. Owocem takiego podejścia był strzał z dystansu Daniego Ramireza oddany w 13. minucie. Już minutę później pierwszą żółtą kartkę od sędziego Łukasza Szczecha otrzymał Michał Listkowski. Ponownie zakotłowało się pod bramką Stipicy dwie minuty później. Moder fantastycznie dograł z rzutu wolnego w pole karne i do zdobycia bramki zabrakło jedynie wykończenia tego zagrania. Jednak mimo nielicznych okazji trudno nazwać tę część spotkania efektowną.

W grze Pogoni ewidentnie było widać nastawienie na kontratak. Z kolei Lech chciał zdominować grę i szybko rozgrywać piłkę. Wojnę nerwów wygrali zawodnicy z Poznania i to oni otworzyli wynik. W 22. minucie Puchacz przeprowadził fenomenalny rajd lewym skrzydłem. Następnie dograł piłkę w pole karne przeciwnika, a tam do futbolówki dopadł Jakub Moder. Młody środkowy pomocnik huknął z pierwszej piłki i w świetnym stylu pokonał Dantego Stipicę.

Szczecinianie nie byli w stanie przeprowadzić jakiejkolwiek płynnej akcji, nie wspominając o oddaniu strzału. Prawdziwy podarunek lechitom sprawił w 28. minucie Podstawski. Zaatakowany wysokim pressingiem przez Modera i Gytkjaera Portugalczyk z polskimi korzeniami łatwo stracił piłkę przed własnym polem karnym. Futbolówkę dostał Duńczyk, który wykorzystał okazję i po krótkim sprincie bezbłędnie uderzył w stronę prawego słupka bramki Stipicy. Bramkarz Pogoni nawet nie rzucał się do tego strzału – było u niego widać jedynie niesamowitą irytację komizmem utraty tego gola.

Pierwszą poważną próbą zawodników z północno-zachodniej Polski był strzał Żurawskiego w 35. minucie. Pierwsze celne uderzenie na bramkę lechitów zostało pewnie wyłapane przez Mickeya van der Haarta. Z kolei w 43. minucie wreszcie kibice Pogoni doczekali się poważnej akcji. Po dryblingu Maniasa krótkie podanie dostał Podstawski, który w świetnym stylu przedarł się przez linię defensywną Lecha. Jego strzał został jednak zatrzymany przez holenderskiego golkipera. Niemniej pod koniec pierwszej połowy wreszcie zobaczyliśmy próbkę umiejętności podopiecznych Runjaica. Jednak kontrę od razu wyprowadzili zawodnicy na co dzień trenowani przez Dariusza Żurawia. Zakończyła się ona jednak bardzo słabym strzałem Daniego Ramireza. Po gwizdku kończącym pierwszą połowę górą był zdecydowanie Lech.

Próba odwrócenia ról

Pogoń wyszła na drugą połowę odmieniona. Z boiska zeszli Manias i Hostikka, a w ich miejsce pojawili się Drygas i  młody Turski. Zmobilizowani szczecinianie już 48. minucie stworzyli dobrą okazję z rzutu wolnego, ale nie udało się oddać strzału na bramkę. Jednak ewidentnie było widać, że zgodnie z planem Lech ma zostać zmuszony do defensywy. W 53. minucie Pogoń wywalczyła kolejny rzut wolny, ale tym razem nie udało się stworzyć żadnego zagrożenia.

W 57. minucie mimo starań Pogoń została pogrążona. Fatalnie zachowali się obrońcy i sprezentowali piłkę Moderowi. Ten kropnął z dystansu, a Stipica nie zdołał wyłapać piłki. Za chwilę ponownie obronił dobitkę Butki, ale już przy strzale Daniego Ramireza nie miał nic do powiedzenia. I było 3:0.

„Lech bawi się z Pogonią” – to usłyszeliśmy z ust komentatora. A dokładniej po bramce na 4:0. Ramirez fenomenalnie dograł do Kamińskiego. Zupełnie niekryty 18-latek nie pomylił się i strzelił swoją drugą bramkę w ligowych rozgrywkach. Lech rozkręcał się z minuty na minutę, a szczecinianie z każdą sytuacją pogrążali się coraz bardziej. Kolejna poważniejsza akcja zaczęła się w 67. minucie. Efektowny rajd Puchacza zakończył się strzałem, wreszcie obronionym przez Stipicę. Trenerzy Lecha po tej sytuacji poczuli się na tyle pewnie, że zdjęli z boiska Ramireza i Gytkjaera.

Ostatnie 20 minut to była dalsza zabawa zawodników Lecha. Ponownie pozwolili oni przejąć inicjatywę graczom Pogoni. Jednak oponenci byli dzisiaj tragicznie dysponowani i nie potrafili wykorzystać żadnego „prezentu”. Niestety w takiej sytuacji widowisko zdecydowanie straciło na jakości. W 77. minucie do gry został wprowadzony Robert Gumny, pierwszy raz po kontuzji. Zmienił Lubomira Butkę.

W następnych minutach swoje momenty przebłysku mieli Marchwiński i Kamiński, jednak w obu przypadkach młodzieżowcy nie byli w stanie oddać celnego strzału. Do końca meczu mieliśmy pojedyncze błyski graczy Lecha oraz „wtopy” piłkarzy Pogoni. W 85. minucie nieudany strzał głową oddał Kamil Drygas. W 90. minucie było blisko bramki honorowej, ale Bartkowski trafił strzałem z główki tylko w obramowanie bramki. I tym przyjemnym akcentem zakończył się pogrom.

Marazm Pogoni

Oglądając ten mecz, wielu mieszkańców Szczecina na pewno zastanawiało się, jakim cudem drużyna zaliczyła aż taki regres w porównaniu z początkiem sezonu. Brak wysokiego pressingu, pomysłu na grę ofensywną – te niechlubne wyrażenia najwięcej mówią o grze drużyny Kosty Runjaica. Niemiecki trener robi wszystko, by ponownie zniechęcić do siebie kibiców. Z kolei sami zawodnicy nie wykazali choćby odrobiny ambicji lub kreatywnego myślenia. Widoczne są również efekty odejścia Kozulja i Buksy – nikt nie jest w stanie skutecznie ich zastąpić.

Pogoń Szczecin wybudzi się z zimowego snu po restarcie ligi?

Z kolei gratulacje trzeba skierować w stronę Lecha Poznań i Dariusza Żurawia. Jego drużyna (dzisiaj prowadzona przez asystentów) spisała się fantastycznie. Szybkie ataki, umiejętność przetrzymania piłki oraz błyskotliwość zawodników stają się ozdobą meczów Lecha, bez względu na wynik. Spotkania drużyny z Poznania po prostu przyjemnie się ogląda. Jest to miła odmiana od przeważnie defensywnie usposobionych ekip ekstraklasy. W bezpośrednim starciu z rywalem w walce o europejskie puchary Lech okazał się górą, a z takim przygotowaniem nie powinien mieć problemów również z pokonaniem kolejnych przeciwników.

 

Komentarze
wlodi (gość) - 4 lata temu

To nie był pierwszy gol Kamińskiego

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze