W poniedziałek w łódzkiej prasie pojawiły się informacje o tym, iż Widzew Łódź chce zapłacić Zniczowi Pruszków 5 milionów złotych za odstąpienie miejsca w ekstraklasie, jeśli oczywiście Znicz awansuje.
Łódzkie dzienniki opublikowały informację o rzekomej chęci kupna miejsca w ekstraklasie przez działaczy Widzewa. Klubem do którego mieliby się oni zgłosić z tą propozycją jest ponoć Znicz Pruszków. Jednak informacjom tym zarząd zaprzecza. – Prasowe doniesienia o fuzji Widzewa ze Zniczem Pruszków to jakieś przekłamanie. Nie zamierzamy kupować miejsca w ekstraklasie – powiedział wiceprezes Widzewa Łódź Grzegorz Bakalarczyk. – Czytałem te artykuły i jestem zbulwersowany. To jakieś przekłamanie. Jeden z dziennikarzy zadzwonił do mnie z sugestią, że można by kupić miejsce w lidze a potem opublikowano teksty, że to pomysł Widzewa. Powiedziałem, że rozpatrujemy inne możliwości. Liga jeszcze trwa i matematycznie wszystko jest możliwe. Po zakończeniu rozgrywek odbędzie się jeszcze zjazd PZPN, na którym wiele się może wydarzyć. Nie przewidujemy jednak kupowania miejsca w lidze. To zwykła kaczka dziennikarska – powiedział Bakalarczyk.
Michał Tomczak, były przewodniczący Wydziału Dyscypliny uważa, że ewentualna fuzja Widzewa ze Zniczem byłaby możliwa, bowiem przepisy tego nie zabraniają. – Byłoby to powtórzenie tego, co niedawno zrobiły Lech Poznań z Amiką Wronki. Trudno jednoznacznie sprzeciwiać się takim praktykom, gdyż musielibyśmy głęboko wkroczyć w rozwiązania prawne działające poza futbolem. W takich działaniach jest jednak coś niewłaściwego i pachnie to niemoralnością – podsumował Tomczak.
Wszystko wskazuje więc na to, że do takiego rozwiązania nie dojdzie, chociaż w polskiej piłce wszystko jest możliwe. Gdyby jednak władze Widzewa i Znicza zdecydowały się na taki krok, to byłoby to drugie połączenie klubów w tym sezonie, bowiem fuzja Śląska i Groclinu jest już przesądzona.