Karuzela z trenerami rozkręca się. Wypaść z niej coraz łatwiej


Kamil Kiereś został kolejną ofiarą słabej gry ekstraklasowej drużyny na wiosnę. Były szkoleniowiec GKS-u Bełchatów to trzeci zwolniony trener w tej rundzie. Na horyzoncie pojawiają się kolejni kandydaci do utraty pracy.


Udostępnij na Udostępnij na

Start piłkarskiej wiosny w wykonaniu drużyny z Bełchatowa był gorzej niż przeciętny. Zaledwie jedno zwycięstwo i tylko trzy punkty zdobyte w sześciu meczach spowodowały osunięcie się w tabeli w dość niebezpieczne rejony i skłoniły włodarzy klubu do zmiany szkoleniowca. Z jednej strony taka reakcja wydaje się naturalna, z drugiej – bez Kieresia drużyna najpewniej grałaby dziś ligę niżej.

GKS Bełchatów zwolnił trenera, który mógł pochwalić się najdłuższą nieprzerwaną pracą spośród wszystkich szkoleniowców w T-Mobile Ekstraklasie. Swoją posadę objął niewiele ponad dwa lata temu (dokładnie 26 miesięcy). Na jego przykładzie dobitnie widać, że praca trenerów nie jest zbytnio szanowana przez włodarzy klubów na poziomie ekstraklasy.

Kamil Kiereś
Kamil Kiereś (fot. Materiał prasowy)

Kamil Kiereś został szkoleniowcem GKS-u Bełchatów (po raz drugi) zimą 2013 roku. Sytuacja zespołu była beznadziejna, bełchatowianom udało się ugrać zaledwie sześć punktów przez rundę jesienną. Nowy trener świetnie poukładał zespół i po pamiętnym finiszu ekstraklasy spadł z ligi tylko przez niekorzystny bilans spotkań bezpośrednich z Ruchem Chorzów. Zespół był jednak na czwartym miejscu najlepiej punktujących w rundzie wiosennej.

Po relegacji do pierwszej ligi Kiereś chciał za wszelką cenę zatrzymać kluczowych zawodników, uzupełniając ich zdolną młodzieżą i zawodnikami ogranymi na pierwszoligowym poziomie. Efektem jego pracy był awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w ciągu jednego ligowego sezonu. Szkoleniowiec „Brunatnych” nie bał się postawić na zawodników niedoświadczonych, takich jak np. Damian Szymański, którzy odpłacili się niezłą grą, zarówno w pierwszej lidze, jak i później – na poziomie ekstraklasy.

Jesień była w wykonaniu GKS-u bardzo dobra. Po dziesięciu kolejkach zespół zajmował drugie miejsce, tuż za warszawską Legią. Później entuzjazm beniaminka nieco przygasł, aż do momentu kryzysu w obecnej chwili. Zwolnienie Kieresia z jednej strony jest uzasadnione, jeśli włodarze klubu chcą wstrząsnąć drużyną. Z drugiej strony, jego zasługi dla klubu wydają się wystarczające, by mu zaufać i pozwolić samodzielnie ugasić pożar na bełchatowskim pokładzie. Decyzję klubu na swoim Twitterze skomentował między innymi Arkadiusz Malarz, który do niedawna strzegł bramki GKS-u.

Następcą trenera Kieresia został Marek Zub.

Kto następny spadnie ze stołka?

Trener klubu z Bełchatowa to już trzeci szkoleniowiec z ekstraklasy zwolniony ze swojego zespołu tej wiosny. Podzielił on losy Franciszka Smudy i Angela Pereza Garcii. O ile w przypadku byłego selekcjonera reprezentacji Polski możemy mówić o wyczerpaniu pewnej formuły prowadzenia zespołu, o tyle zarówno Garcia, jak i Kiereś powinni byli dostać jeszcze nieco czasu na odbudowę swoich drużyn.

Czy któryś z trenerów pozostałych klubów może obawiać się o posadę? Oczywiście. Obecnie najbardziej zagrożony utratą pracy wydaje się trener Podoliński. Cierpliwość prezesa Cracovii jest z całą pewnością na granicy wyczerpania po przegranych derbach i kompromitacji w Pucharze Polski. Innym zagrożonym trenerem wydaje się Jan Kocian, którego Pogoń co prawda wygrała ostatni mecz z Bełchatowem, ale pozycja szkoleniowca, zwłaszcza wśród kibiców „Portowców”, jest bardzo słaba. Jeśli jednak trend zwalniania trenerów w tak szybkim tempie się utrzyma, trudno będzie mówić o jakichkolwiek autorskich drużynach i stabilizacji pośród ekip naszej ekstraklasy.

[interaction id=”5511103b7fdf079b4e048cce”]

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze