Górnik wygrywa po meczu pełnym kontrowersji. Górnik Zabrze – Pogoń Szczecin 2:1


Zabrzanie zwyciężyli w fatalnym stylu, a także po wielu pomyłkach sędziowskich

27 listopada 2020 Górnik wygrywa po meczu pełnym kontrowersji. Górnik Zabrze – Pogoń Szczecin 2:1

Dwie z rzędu domowe porażki, trzy kolejne spotkania u siebie bez zwycięstwa. Taka passa w przypadku Górnika to rzadkość. A przynajmniej w ostatnim czasie. Ostatni raz zabrzanie zaliczyli passę trzech meczów bez triumfu u siebie ponad rok temu. Natomiast dwie domowe porażki z rzędu ostatni raz przytrafiły się ekipie Marcina Brosza w maju 2019 roku, na finiszu sezonu 2018/2019.


Udostępnij na Udostępnij na

Choć Górnik zajmował przed tym meczem wyższą lokatę w tabeli, na pewno nie mógł być traktowany jako faworyt spotkania. Do Zabrza przyjechała silna Pogoń, która nie przegrała już od dziewięciu meczów. Mało tego, w ośmiu spotkaniach straciła zaledwie pięć bramek. Statystyki szczecinian imponują i przemawiały także na niekorzyść drużyny z Zabrza.

Oczekiwane zmiany

Forma Górnika mogła niepokoić – tydzień wcześniej ostatni w tabeli Piast Gliwice pokonał „Trójkolorowych” przy Roosevelta. Do składu wróciło jednak kilka kluczowych postaci. Na ławce znów zasiadł Koj, a trener Brosz w defensywie postawił na Gryszkiewicza i Evangelou. W środku pola pojawił się Manneh, na skrzydle Janża, a w ataku wystąpił Jesus Jimenez, którego brakowało chyba najbardziej w spotkaniu z Piastem. Tydzień temu wielu zawodników nie było gotowych do gry, ponieważ musieli odbyć kwarantannę, w szeregach zabrzan szalał bowiem koronawirus.

Wielu fanów przed spotkaniem spodziewało się w pierwszym składzie Filipa Bainovicia. Serb otrzymał w poprzedniej kolejce szansę od trenera i wydawało się, że ją wykorzystał. Dał przecież świetną asystę przy golu Jimeneza i w przekroju całego spotkania zaliczył solidny występ. Szkoleniowcowi to jednak nie wystarczyło. W oko wpadł mu za to młody Norbert Wojtaszek. Ten przeciwko „Piastunkom” miał na koncie kilka ciekawych, nietuzinkowych zagrań, jednak ewidentnie nie potrafił opanować głowy. Być może Brosz uznał, że do drugiego spotkania podejdzie już o wiele spokojniej i dojrzalej.

Z początku nie było widać zmiany na lepsze. W meczu z Piastem Górnik podchodził o wiele wyżej, starał się rozgrywać piłkę. Teraz podopieczni trenera Brosza grali bardzo asekuracyjnie i zachowawczo, a widowisko szybko zmieniło nam się w festiwal długich piłek i strat na połowie rywala. Oczywiście z obu stron, bo Pogoń dostosowała się do poziomu rywala.

Liczby na korzyść Pogoni

Piętnaście minut tak się Pogoń bawiła z Górnikiem, po czym nadszedł stały fragment gry na korzyść ekipy ze Szczecina. Dobre rozegranie rzutu rożnego i wyłożenie piłki do Macieja Żurawskiego wystarczyło, aby ten ostatni – dokładając tylko nogę – strzelił bramkę. Jeśli spojrzeć na liczby, nie wróżyło to najlepiej dla Górnika. Dwa na trzy razy Górnik tracił bramkę jako pierwszy i przegrywał mecz. Pogoń za to w pięciu meczach strzelała jako pierwsza – cztery ostatnie takie sytuacje w tym sezonie wykorzystała i wygrała te mecze, nie tracąc ani jednej bramki.

Całe szczęście, przynajmniej dla drużyny Górnika i wszystkich jej kibiców, statystyki nie grają. Górnik nie przycisnął w jakiś znaczący sposób, jednak jedna dobra akcja wystarczyła. Najpierw świetną, intuicyjną interwencją popisał się Stipica, później szczecinianie wybijali piłkę z linii bramkowej. Trzecie uderzenie na bramkę sprawiło, że futbolówka po rykoszecie trafiła w rękę Huberta Matyni, który stał prawie że w bramce. Oczywista czerwona kartka i „jedenastka” dla Górnika. Wystarczyło strzelić, a szanse zabrzan na zwycięstwo wzrosłyby drastycznie…

Do piłki nie mógł podejść nikt inny jak Jesus Jimenez. Pewny krok i uderzenie w prawy dolny róg bramki Dante Stipicy, który został zupełnie zmylony przez rywala. Mecz w Zabrzu po tej bramce trochę się rozkręcił, ale wcale nie tak, jakbyśmy się tego spodziewali. Górnik, zamiast wyraźnie dominować, dawał się kontrować. Kiedy zabrzanie mieli okazje do kontry, gubili piłkę na połówce rywala, a szanse ku temu, by wyprowadzić dobrą akcję, były.

Koncert arbitra głównego

W przerwie Wojtaszka, który w tym meczu aż tak się nie wyróżniał, zastąpił Prochazka. Na drugą połowę Górnik wyszedł nastawiony bardzo ofensywnie, choć i Pogoń – mimo braku jednego gracza – już na początku postraszyła. Gra w defensywie w ostatnim czasie to ogromna bolączka piłkarzy Górnika Zabrze. W ostatnich pięciu meczach siedem goli dali sobie strzelić zabrzanie. Nie jest to imponująca liczba, jednak w międzyczasie ich rywale marnowali multum dogodnych sytuacji.

W końcu jednak zabrzanie postanowili, że skorzystają z osłabienia w zespole ze Szczecina. Dobre pięć minut trwało oblężenie pola karnego ekipy gości. Piłka chodziła z lewej na prawą i z prawej na lewą stronę boiska. Kiedy tylko piłkarze Pogoni oddalali zagrożenie od swojej bramki, futbolówka lądowała wprost pod nogami „Trójkolorowych”.

W końcu niefortunnie odbiła się ona od Bartosza Nowaka, który zabrał się z nią i z bardzo bliskiej odległości uderzył na bramkę Stipicy. Golkiper nie miał szans, a Nowak strzelił swoją czwartą już bramkę w tym sezonie. Po jedenastu kolejkach ekstraklasy ma na swoim koncie także dwie asysty, a więc łącznie udział przy sześciu z 17 goli Górnika w tym sezonie. A zapowiadało się na to, że zabrzanie dołożą kolejnego jeszcze tego wieczoru.

***

Wydawało się, że Górnik ma ten mecz w garści. Aleksa Sobczyka zmienił Krawczyk, który w tym spotkaniu popisał się… zmarnowaniem stuprocentowej sytuacji. Zabrzanie naciskali, stwarzali świetne sytuacje, jednak wciąż czegoś brakowało. Tutaj ktoś nie trafił w bramkę, w innej akcji zabrakło zawodnika w polu karnym, w innym przypadku zabrakło zamknięcia całości. A Pogoń tylko się broniła.

Do czasu, bo w końcu na skrzydle dał się wyprzedzić Gryszkiewicz. Pozwoliło to na zgranie piłki do Aleksandra Gorgonia, który przyjął piłkę na klatkę i pokonał Martina Chudego. Później na stadionie zapanowała grobowa cisza i rozpoczęła się analiza sytuacji w wozie VAR… Arbiter ostatecznie odgwizdał spalonego i anulował bramkę. Cóż, z trybuny prasowej wyglądało na to, że niesłusznie. W ogóle sędziowie byli dziś jakby po stronie Górnika Zabrze…

Ten sam Górnik do końca spotkania stworzył sobie więcej stuprocentowych sytuacji niż we wszystkich poprzednich meczach tego sezonu. Mało tego, zabrzanie wszystkie te okazje spartolili, zamiast spokojnie zamknąć mecz i cieszyć się wysokim zwycięstwem. Pogoń kilka razy postraszyła, Chudy musiał się jeszcze trochę napocić. Mecz pozostawił po sobie jednak niesmak, Górnik powinien bowiem strzelić kilka goli więcej, a sędziowie… Najlepiej przeanalizować wszystkie swoje pomyłki, bo trochę się tego uzbierało.

Komentarze
Jan (gość) - 3 lata temu

Ręka przy bramce Nowaka niepodważalna https://streamable.com/s7euda

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze