Dzisiejszy mecz udowodnił, że legioniści są w fatalnej dyspozycji. Ostatnie zwycięstwa z Miedzią, słabiutką Arką i Śląskiem tak naprawdę dawały złudne wrażenie, jakoby podopieczni Ricardo Sa Pinto wyszli z marazmu. Z marazmu, który wynika albo z braku pomysłu trenera na styl gry drużyny, albo z ogromnej presji. Ta z kolei jest obecnie jeszcze większa, gdyż strata do lidera powiększyła się do pięciu punktów.
W piątek pisaliśmy, że Lechia i Legia mają w tej kolejce prawdziwy egzamin. Lechia swój zaliczyła celująco, pokonując i tym samym przerywając znakomitą passę mocnego Piasta Gliwice. Natomiast obecni mistrzowie Polski swój sprawdzian oblali totalnie. Dzisiejsza porażka 0:4 z Wisłą nie tylko sprawia, że strata do liderującej Lechii się powiększyła, ale może też wpłynąć na i tak słabe już morale stołecznego klubu.
Pragmatyzm Legii nie działa
To, co łączy Legię z obecnym liderem tabeli, to styl gry. To, co ich wyróżnia, to solidne przygotowanie fizyczne. Dzięki niemu bardzo często wygrywają spotkanie przebiegniętymi kilometrami. Najczęściej strzelają pierwsi bramkę, a potem bronią się ile sił w nogach. Zazwyczaj jest tak, że ich zwycięstwa są po prostu wymęczone.
Dlatego też neutralnym kibicom nie podobają się mecze obu tych drużyn. Kiedy pierwsze zdobędą gola, bardzo rzadko się zdarza, by to prowadzenie zaprzepaściły. Jednakże prawda jest taka, że w polskiej ekstraklasie właśnie tak wygrywa się ligę. Żelazne przygotowanie fizyczne to klucz do sukcesu. Wie o tym Stokowiec i wie o tym Sa Pinto.
Niestety o ile Lechia w piątek udowodniła, że naprawdę może w ten sposób zdziałać cuda, w końcu wygrali z nie byle kim, tylko z drużyną grającą najładniejszą piłkę w rundzie wiosennej, o tyle „Wojskowym” jakby nie podobał się ów styl. Tu już nie chodzi o to, że piłkarze nie chcą wylewać litrów potu za trenera. Tutaj najprawdopodobniej coś poszło nie tak.
Legia nie przegrywa w rundzie wiosennej w ten sposób, by można było mówić, że wynik był niesprawiedliwy. Tak było z Cracovią (0:2), Lechem (0:2) czy dzisiaj z Wisłą (0:4). Prawda jest taka, że jak przegrywają, to całkowicie zasłużenie. Ponadto we wszystkich tych meczach nie widać było choć trochę chęci odwrócenia rezultatu. To zabrzmi bardzo dziwnie, ale obecnemu zespołowi Legii być może brakuje mentalności zwycięzców.
Podzieli los Nawałki?
Po wczorajszym fatalnym spotkaniu w Kielcach, w którym lechici oddali raptem dwa strzały (niecelne), można było spekulować na temat ewentualnego zwolnienia Adama Nawałki. Dzisiaj w południe doszła do nas szokująca (choć nie dla wszystkich) decyzja zarządu Lecha Poznań o zwolnieniu byłego selekcjonera reprezentacji Polski. Podobnie ma się sytuacja w szeregach Legii Warszawa, gdyż wydaje się, że Sa Pinto ma od dzisiaj nóż na gardle.
Terminarz dla legionistów jest na ten moment dość nieciekawy. W środę zmierzą się z Jagiellonią, w której Ireneusz Mamrot również nie może być pewien, że zachowa swoją posadę. Szkoleniowiec białostoczan jest więc w bardzo podobnej sytuacji do Portugalczyka. Niewykluczone, że środowe spotkanie będzie ostatnim meczem dla któregoś z dżentelmenów.
Ricardo Sa Pinto na konferencji po meczu z Wisłą wypowiadał się, jakby miał się czegoś w najbliższej przyszłości obawiać. Na pytanie odnośnie do swojej przyszłości odpowiedział w lakoniczny sposób: – Proszę zapytać prezesa. Po chwili dodał: – Mam nadzieję, że poprowadzę zespół przeciwko Jagiellonii. Nie jestem prezesem klubu, proszę pytać jego. Przegraliśmy przeciwko dobrej drużynie, do końca sezonu zostało dziesięć kolejek. Nie poddajemy się, w środę mamy okazję do rehabilitacji i zmiany obecnej sytuacji. Dziś Wisła była od nas lepsza, ale w tabeli jest za nami, a wciąż ma tego samego szkoleniowca co na początku rozgrywek.
***
Niektórzy eksperci przekonują, że sytuacja Legii jest co roku na tym etapie sezonu dość trudna ze względu na to, że na drużynie ciąży straszna presja. Na Łazienkowskiej inny scenariusz niż zdobycie mistrzostwa Polski jest równoznaczny z przegraniem całego sezonu.
Na ten moment, jak już wspomniano, legioniści tracą do liderującej Lechii pięć punktów. Sytuacja jest trudna, ale wciąż nie można skreślać obecnego mistrza Polski. Pamiętajmy, że w tym sezonie gdańszczanie mieli większą przewagę punktową nad Legią.
Do końca rundy zasadniczej pozostały tylko trzy kolejki.
Jedno jest pewne – będzie ciekawie!