Od kilku lat łączony z wieloma klubami, począwszy od Arsenalu i Chelsea, skończywszy na włoskiej Pescarze. Przez zagranicznych dziennikarzy tytułowany „nowym Lewandowskim”. Dawid Kownacki najprawdopodobniej przeniesie się do Belgii, gdzie jego klubem zostanie Standard Liege.
„Nowy Lewandowski”
Określenie bardzo mocno wyświechtane, ale wciąż silnie działające na wyobraźnie dziennikarzy za granicą. Na miano to zapracował sobie chociażby inny były piłkarz Lecha, również grający w Belgii, Łukasz Teodorczyk. Niemniej jednak Kownacki nie jest już graczem anonimowym. Podczas finału Pucharu Polski miał być bacznie obserwowany prze skautów Arsenalu i Chelsea. W międzyczasie przez media przewinęły się jeszcze potencjalne oferty z Liverpoolu, Ajaksu czy Pescary. Na początku czerwca pojawił się nowy kandydat na pozyskanie polskiego napastnika. Według włoskiego dziennika „Il Secolo XIX” do Lecha wpłynęła konkretna oferta z Sampdorii, opiewająca na kwotę 3 mln euro. Od tamtego czasu nie otrzymaliśmy jednak żadnych informacji potwierdzających zainteresowanie włoskiego klubu i temat ucichł.
Tym razem wszystko wydaje się uzgodnione. We wtorek rano polski napastnik wyleciał ze swoim agentem do Belgii, aby obejrzeć miasto oraz obiekty treningowe klubu. 2,5 mln euro i bonusy to oferta, która miała zostać zaakceptowana przez klub z Wielkopolski, w którym Kownacki występował od 2013 roku. Na kwotę transferu spory wpływ miał fakt, że do końca kontraktu piłkarza pozostał zaledwie rok i w lipcu przyszłego roku mógł on opuścić klub jako wolny zawodnik. Transfer ten nie będzie też żadnym zaskoczeniem dla włodarzy Lecha, którzy już wcześniej pozyskali dwóch nowych napastników: Christiana Gytkjaera oraz Denissa Rakelsa.
[KOWNACKI AKTUALIZACJA] Porozumienie blisko, ale jeszcze chwilę jednak negocjacje zajmą. Dlatego nie ma np. wyznaczonego terminu testów med.
— Maciej Henszel (@MHenszel) July 2, 2017
Belgia – czy to dobry kierunek?
Kownacki będzie najprawdopodobniej uzupełnieniem składu klubu z Liege po tym, jak drużynę opuści Orlando Sa, którym poważnie zainteresowana jest Marsylia. Nawet w przypadku odejścia Portugalczyka rywali do pierwszego składu wciąż pozostaje sporo. Drużyna Standardu kończyła sezon, grając formacją z dwoma napastnikami. W samej fazie play-off Jupiler Pro League najczęściej mieliśmy okazję oglądać duet Sa – Belfodil, ale wraz ze zbliżającym się końcem sezonu na boisku częściej pojawiali się Renaud Emond czy młody belgijski talent – Ryan Mmaee. Do tego dochodzą mogący grać na pozycji napastnika Benito Raman, Jonathan Bolingi, a także wracający z wypożyczenia Mohamed Yattara.
Na gorącym stołku trenera Standardu zasiadały w zeszłym sezonie aż trzy osoby. Piłkarze rozpoczęli sezon pod wodzą Yannicka Ferreiry, następnym menedżerem został Aleksandar Janković, który jednak nie zdołał poprowadzić drużyny do końca sezonu, gdyż został zastąpiony przez Jose Jeunechampsa. To nie pod wodzą Belga rozpoczną jednak sezon zawodnicy Standardu Liege. Od lipca na wszystkich czeka nowe rozdanie, bo szkoleniowcem zostanie Ricardo Sa Pinto.
Młodzieżowego reprezentanta Polski czeka zadanie niełatwe. W walce o pierwszy skład będzie musiał pokonać nie tylko starszych od siebie, doświadczonych rywali, ale również swojego rówieśnika – Mmaee, który już w poprzednim sezonie dostawał szanse gry. Wszystkie rotacje wynikały jednak z częstych zmian szkoleniowców, z których każdy próbował wpoić piłkarzom własną wizję gry. Każdy z zawodników, których będzie miał do dyspozycji Sa Pinto, na pewno dostanie swoją szansę.
Lecimy…? pic.twitter.com/09hUNNo4ec
— topgoal (@topgoalpl) June 27, 2017
Zamieszanie wokół „9”
Mimo planowanego odejścia i tego, że Lech skreślił już Kownackiego z listy piłkarzy uprawnionych do gry w Lidze Europy, młody piłkarz zdążył wywołać burzę. Wszystko poszło o numer na koszulce, który rzekomo był zastrzeżony dla Piotra Reissa, a który wybrał dla siebie młody napastnik. Problem w tym, że „dziewiątka” nigdy zastrzeżona nie została. Część kibiców nie była zachwycona tym, że to właśnie tak młody zawodnik, po raz pierwszy od zakończenia kariery przez Reissa, założy koszulkę z numerem 9. Inni twierdzili, że Kownacki to idealny kandydat do przyodziana tak „ciężkiej” koszulki.
„Kownaś” rozegrał w ekstraklasie 94 mecze, zdobył 21 goli i zaliczył dziesięć asyst. Jak na piłkarza urodzonego w 1997 roku jest to wynikiem dość imponującym. Sezon 2016/2017 zakończył z bilansem dziewięciu bramek oraz trzech asyst i będąc ważnym elementem drużyny Nenada Bjelicy, rozegrał 27 spotkań w ekstraklasie.
Pracowite lato przy Bułgarskiej
Po przejściu Jana Bednarka do Southampton za 6 mln euro Kownacki może być kolejnym źródłem sporych przychodów dla klubu z Poznania. A zapowiada się, że to nie koniec transferów w tej drużynie. Dogadany z Dynamem Kijów jest już ponoć Tomasz Kędziora, który miałby kosztować około 2,5 mln euro. Trzeba jednak przyznać, że Lech na ewentualność odejścia kilku kluczowych piłkarzy się przygotował i pozyskał siedmiu nowych zawodników mających zastąpić tych, którzy opuszczą Poznań, oraz dodatkowo wzmocnić niektóre pozycje.