Ekstrak(l)asowy tombak, czyli przepłacani obcokrajowcy


Komu kontrakt, komu?

8 października 2018 Ekstrak(l)asowy tombak, czyli przepłacani obcokrajowcy

Grasz w piłkę w trzeciorzędnej lidze na peryferiach futbolowej Europy. Nie masz z tego wymiernych korzyści. Szukasz sposobu na zmiany. Raptem olśnienie, wstawiasz filmik na YouTube, na którym trzy razy przypadkiem uderzasz futbolówkę. Jest odzew, dzwonią z polskiej ekstraklasy, oferują niebotyczny jak dla ciebie kontrakt.


Udostępnij na Udostępnij na

Oryginały czy podróbki

Wiele sarkazmu na wstępie, ale czy tak odległego od prawdy? Polskie boiska od lat stały się przytułkiem dla wszelakiej maści piłkarskich odpadów z lig, powiedzmy sobie szczerze, lekko śmiesznych. Mekką dla zawodników, których umiejętności piłkarskie nadawałyby się do programu „Futbolowe jaja”. Taki stan rzeczy doprowadza do tego, że wizyta na meczu Lotto Ekstraklasy przeciętnemu Kowalskiemu kojarzy się z wizytą w kabarecie. Słusznie zresztą.

Kiedy w Europie rozpoczyna się okienko transferowe, w Polsce wtedy jest odpust, na którym włodarze klubów kupują drogie w utrzymaniu, ładnie opakowane towary, sprowadzane z zagranicy przez znajomych handlarzy (skauci, dyrektorzy sportowi) przez co – zamiast stawiać na rozwój surowca piłkarskiego i szlifować rodzime diamenty – wrzucamy na ich miejsce kogoś, kto świeci jak złoto, wygląda jak najlepszy jakościowo kruszec, a tymczasem gdy później przestanie nam się już podobać, idziemy do jubilera (żeby ten ocenił wartość), na co ten mówi: „Ładny okaz, bardzo piękny, a mógłbym zobaczyć oryginał?”. Niestety, oryginały biegają po boiskach Paryża, Madrytu, Manchesteru, ba nawet Gentu. Nam pozostają marnej jakości podróbki, tandeta, i to jeszcze w porażającej ilości.

Płaca a umiejętności

Spójrzmy więc na liczby. W tej chwili w Lotto Ekstraklasie mamy 161 obcokrajowców. W poszczególnych klubach wygląda to tak:

Liczba obcokrajowców w klubach Lotto Ekstraklasy 2018/2019:

17 – Cracovia Kraków
17 – Legia Warszawa
13 – Lech Poznań
13 – Korona Kielce
12 – Zagłębie Sosnowiec
11 – Jagiellonia Białystok
11 – Miedź Legnica
11 – Piast Gliwice
10 – Arka Gdynia
9 – Lechia Gdańsk
8 – Pogoń Szczecin
8 – Wisła Kraków
7 – Śląsk Wrocław
6 – Wisła Płock
5 – Zagłębie Lubin
3 – Górnik Zabrze

Zasadnicze pytanie, które ciśnie się na usta: Czy liczby te przechodzą w jakość piłkarską? Nie, absolutnie nie. Widać to podczas każdej ligowej kolejki czy to na murawie, czy na trybunach. Na trybunach, które pustoszeją. Kibic przestaje się identyfikować ze swoim od lat ukochanym klubem, widząc snujących się po boisku pożal się Boże gwiazdorów, którzy przyjechali tu, bo w Polsce płacą. I to jak.

Ostatnio usłyszałem z ust osoby dosyć blisko związanej z jednym z  klubów Lotto Ekstraklasy, że minimalna kwota, jaką gracze z zagranicy chcą widzieć na kontrakcie, to 15 tysięcy euro miesięcznie netto. Kwota powalająca jak na nasze warunki. Wypłacana za wątpliwej jakości pracę. Lekko, łatwo i przyjemnie. I tutaj od razu nasuwa się odpowiedź na pytanie: Komu kontrakt, komu? Każdemu, aby tylko nazwisko kończyło się na -ić lub -ovas.

Czy to już dno?

Śmieszne w takiej sytuacji staje się rozważanie na temat szkolenia młodzieży. Polski junior wchodzący do dorosłej piłki ma nikłe szanse na grę. Ucieka w wypożyczenie, tam spotyka się z realiami futbolu na niższym szczeblu. Po roku, dwóch kończy grę, nie widząc szans na przebicie się do składu w macierzystym klubie. Smutne, jednak prawdziwe aż do bólu.

Spójrzmy z perspektywy trybun. Czy nie lżej znosilibyśmy porażki w europejskich pucharach, widząc na boisku polskich graczy wspartych dwoma, trzema obcokrajowcami? Z pewnością tak. Może to nawet nastąpić szybciej, niż się wydaje. Sponsorzy uciekną od polskiej ligi, która obrała sobie za cel osiągnięcie dna (jeśli już tam nie jest). A wtedy przestaniemy być piłkarskim eldorado dla futbolistów podróżników o umiejętnościach, które predysponują ich do gry w niedzielnej lidze szóstek.

Reasumując, trzeba sobie w końcu uzmysłowić, że zagraniczni piłkarze nie dają jakości polskiej ekstraklasie. W ostatnich latach nie było wśród nich nawet kilkunastu, którzy swoją grą wnieśliby coś pozytywnego, coś, co naprawdę zapadłoby w pamięć. Napływu z zagranicy nie unikniemy, ale nie można płacić tak horrendalnych sum kontraktowych, bo polskiej piłki po prostu na to nie stać. Ograniczając budżet na płace dla zawodników, kluby zamkną furtkę dla – nie boję się użyć tego sformułowania – piłkarskiego szrotu. Czego sobie i wszystkim kibicom życzę.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze