Patryk Motyka, Michał Kołodko

Ekstraklasa – co zapamiętamy po 13. kolejce?


26 października 2015 Ekstraklasa – co zapamiętamy po 13. kolejce?

13. kolejka ekstraklasy już za nami. Czego dowiedzieliśmy się po tej serii spotkań? Zobaczcie sami! Oto osiem punktów do zapamiętania.


Udostępnij na Udostępnij na

1) Śląsk (znowu) w dołku

Trzy zwycięstwa w 13 kolejkach to wciąż więcej niż Lech Poznań, ale nie jest to wynik, którego można by się spodziewać po pucharowiczu. Lecz gdy spoglądamy w dół tabeli, to na samym dnie znajduje się Górnik Zabrze, a tuż nad nim trzy zespoły, które rozpoczęły sezon wcześniej od innych, bo… grały w pucharach! Brak okresu przygotowawczego, większa ilość meczów, piłkarze wyjeżdżający na zgrupowania swoich reprezentacji – to wszystko niestety przekłada się na wyniki w ekstraklasie. I choć WKS już raz w tym sezonie potrafił na krótką chwilę wyjść z dołka, to jakiś czas temu ponownie w niego wpadł i patrząc na jego styl gry, nie wydaje się, aby miał się prędko z niego wydostać…

2) #MuremZaProbierzem

Cztery porażki z rzędu – w każdym innym przypadku zaczęłyby się plotki o zwolnieniu szkoleniowca. Ale nie w Białymstoku. Tym bardziej zdziwiło więc oświadczenie Michała Probierza, który na pomeczowej konferencji ogłosił, że trener powininen mieć jaja, dlatego oddaje się do dyspozycji zarządu. Wszyscy jednak wiemy, że Probierz to Jagiellonia, a Jagiellonia to Probierz, dlatego na mediach społecznościowych znalazły się tysiące zwolenników 43-latka. Następnego dnia zarząd „Pszczółek” wykluczył jego zwolnienie. Probierz z „Jagą” na dobre i na złe.

3) Porażka? Zdarza się

Hit kolejki? Gdyby nie niedzielne starcie Lecha z Legią, z pewnością tak można by było nazwać mecz Pogoni z „Pasami”. Niepokonany jak dotąd wicelider przyjeżdża do bardzo solidnej Cracovii i już od pierwszych minut… dostaje tęgie lanie! O ile w pierwszej połowie podopieczni Jacka Zielińskiego nie potrafili jeszcze udokumentować swojej przewagi, o tyle w drugiej zrobili to raz, drugi, trzeci i w końcu czwarty! „Portowcy” nad Wisłę przypłynęli wielkim liniowcem, a wrócili drobną łodzią rybacką. Co dziwne – porażka wcale nie zmartwiła piłkarzy Czesława Michniewicza, o czym świadczą wypowiedzi dwóch jak dotąd filarów Pogoni. Fatalny tego dnia Czerwiński wziął trzecią bramkę na siebie: – Trudno, kiedyś to musiało nastąpić, kolejka trzynasta okazała się pechowa. Na załamanego nie wyglądał także Fojut, który przyznał, że bardziej niż porażka boli styl gry.

4) Korona wciąż w rękach Piastów

Ekstraklasa. Tutaj jednak rzeczy dziwne są niedziwne. Zasadniczo każdy wynik, który traktujemy jako niespodziankę, nie powinien nią być. Tak jak wyjazdowa wygrana Korony Kielce nad liderem z Gliwic. Jeśli cofniemy się o trzy miesiące, przypomnimy sobie, że obie ekipy typowane były jako kandydaci do spadku. Dziś widzimy, że jakiekolwiek przewidywania w naszej lidze nie mają zasadniczo większego sensu. Piast atakował, miał inicjatywę, prowadził grę, ale Korona broniła się znakomicie, do tego raz po raz wyprowadzając groźne kontry. Indywidualny błysk Bartłomieja Pawłowskiego (wreszcie!) sprawił, że podopieczni trenera Latala po raz pierwszy musieli uznać wyższość rywala na własnym boisku. Kto by przypuszczał, że dokona tego właśnie Korona?

5) Nam strzelać nie kazano

W Lubinie doszło do bardzo dziwnego spotkania. Niecodziennie ogląda się mecz, w którym pada 36 strzałów na bramkę, w dodatku żaden z nich nie znajduje drogi do celu. Kolejna ciekawa rzecz – Zagłębie Lubin uchodzi za jedną z rewelacji sezonu, o Górniku Łęczna z kolei ciągle cicho. Tymczasem oba zespoły mają identyczny stan posiadania, jeśli chodzi o punkty, styl gry w ostatnich spotkaniach lepiej wygląda po stronie „Zielono-czarnych”. O zawodnikach Szatałowa pora chyba napisać kilka słów pochwały – wygląda na to, że w tym roku Łęczna ma zamiar walczyć o coś więcej niż tylko spokojne utrzymanie w ekstraklasie.

6) Peszkowa Termalica

Słaby mecz oglądaliśmy na pożegnanie ekstraklasy w podkarpackim Mielcu. Niewiele okazji, jakaś dziwna demotywacja piłkarzy Lechii, niemoc po stronie Termaliki i on. Sławomir Peszko. Po wejściu z ławki rezerwowych zagrał najlepszy mecz, odkąd wrócił do Polski. Szarpał, walczył, starał się. Pod koniec umiejętnie „przyaktorzył” w polu karnym gospodarzy, dzięki czemu Grzegorz Kuświk zapewnił wędrującym w górę tabeli gdańszczanom trzy punkty. W Niecieczy zarówno trener, jak i piłkarze mieli zastrzeżenia do decyzji sędziego Kwiatkowskiego. Patrząc na powtórki akcji z rzutem karnym w tle – raczej uzasadnione.

7) Urban et Orbi
Już wszyscy spisywali Lecha na straty, już najbardziej złośliwi widzieli go nawet w I lidze – a tu przychodzi taki Urban i czyni cuda. Co prawda pod jego wodzą lechici rozegrali dopiero trzy spotkania, a gra poznaniaków nie wyglądała jeszcze tak, jak na mistrza Polski przystało, ale dwie wygrane i remis nie mogą po prostu zostać niedocenione. Tym bardziej, że były szkoleniowiec Legii potrafił pokonać Fiorentinę, czyli lidera włoskiej Serie A i… właśnie Legię. Wydaje się, że „Kolejorz” w końcu wjeżdża na właściwe tory. Czas pokaże, czy się nie mylimy.

https://twitter.com/czesmich/status/658353044896284672

8) Efekt nowego odkurzacza

Miotła to już przeżytek. Jak w tytule – odkąd Podbeskidzie objął urodzony w podlaskich Siemiatyczach szkoleniowiec, doszło do całkowitego wysprzątania starych problemów zespołu. Teraz klub spod Klimczoka to drużyna skuteczna, grająca całkiem przyjemny futbol. W dodatku skłonna zdobywać niesamowite bramki – takie jak uderzenie Adama Mójty ustalające wynik spotkania. Lewy obrońca to chyba największy wygrany zmiany trenera – za kadencji Podolińskiego prezentuje się naprawdę znakomicie. I kolejna laurka w kierunku trenera – widząc, jakich zawodników ma do dyspozycji, porzucił swój ulubiony pomysł gry trójką w obronie. Efekt piorunujący – osiem punktów w czterech meczach, czyli o jeden więcej, niż Dariusz Kubicki wywalczył w dziewięciu spotkaniach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze