Derby Trójmiasta znów dla Lechii. Niespodzianka w Poznaniu


Lechia po raz trzeci wygrywa z Arką w tym sezonie, Korona zdobyła twierdzę Poznań – piątek z ekstraklasą

13 kwietnia 2018 Derby Trójmiasta znów dla Lechii. Niespodzianka w Poznaniu

31. kolejka rozpoczęła się w Gdyni, gdzie po sześciu dniach znów doszło do derbów Trójmiasta. Lechia po raz trzeci pokonała Arkę po golach Vitorii i Paixao. Bramkę dla gospodarzy z rzutu karnego zdobył Szwoch. W drugim dzisiejszym meczu Lech nieoczekiwanie przegrał z Koroną na własnym terenie. Dla poznaniaków piątek trzynastego okazał się pechowy.


Udostępnij na Udostępnij na

Spotkanie w Poznaniu otwierało rywalizację w grupie mistrzowskiej. Lider Lotto Ekstraklasy Lech Poznań podejmował przy ulicy Bułgarskiej Koronę Kielce. Przed spotkaniem trener „Kolejorza” Nenad Bjelica zapewniał, że to poznaniacy są faworytem walki o tytuł. Trzeba to było jeszcze udowodnić na boisku.

Pudło Jevticia i szybka odpowiedź Korony

Mecz rozpoczął się dość spokojnie. Żadna z drużyn nie forsowała tempa, ale też i nie odpuszczała. W ciągu pierwszych piętnastu minut zarówno Lech, jak i Korona atakowały bramkę rywali, jednak nie potrafiły zdominować przeciwnika. Mimo defensywnego ustawienia Korony z pięcioma obrońcami goście nie dali się zepchnąć do obrony przez piłkarzy Lecha. Podopieczni Gino Lettierego starali się założyć wysoki pressing i grać z kontry. W 31. minucie po rzucie wolnym we własnym polu karnym faulował Diaw. Sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Jevtić , ale nie zdobył bramki. Fenomenalną interwencją popisał się Zlatan Alomerović.

https://twitter.com/HubertMichno/status/984870878650556416

Stare piłkarskie przysłowie mówi, że niewykorzystane sytuację się mszczą. Na własnej skórze odczuli to lechici. Parę minut po niewykorzystanym rzucie karnym gola dla Korony cudownym strzałem zza pola karnego popisał się Sanel Kapidzic. Piłka jeszcze otarła się o nogę któregoś z obrońców gospodarzy.

https://twitter.com/m_kuznia/status/984877399459483650

Po stracie gola Lech przycisnął. Momentami udawało się nawet zamknąć Koronę na jej połowie, jednak poznaniacy nie potrafili stworzyć sobie dogodnej sytuacji na pokonanie bramkarza gości. Kielczanie zamurowali dostęp do własnej bramki i nastawili się na grę długimi podaniami w kierunku wysuniętych napastników. Do szatni piłkarze Lecha schodzili z niezadowalających ich wynikiem 0:1.

Lech walił głową w mur

Lech na drugą połowę wyszedł podrażniony i nacierał na bramkę Korony. Głęboko cofnięta defensywa gości uniemożliwiała zdobycie bramki przez gospodarzy. Lechowi nie sprzyjało też szczęście, w sytuacji sam na sam przestrzelił Chobłenko po świetnej wrzutce Klupsia.

Korona wciąż atakowała bramkę Lecha po grze z kontry, starając się utrzymywać piłkę z dala od własnego pola karnego. Lech próbował stworzyć sobie sytuację na strzelenie gola po ataku pozycyjnym, ale przeważnie tracił piłkę przed polem karnym gości. W końcu udało się oddać groźny strzał w kierunku bramki Korony. Po dośrodkowaniu Jevitcia z wolnego bliski pokonania golkipera gości był Trałka, ale fantastyczną paradą popisał się świetnie dziś dysponowany Alomerović.

Doskonale dziś zorganizowana defensywa Korony (nie licząc sytuacji, po której podyktowany został rzut karny) nieoczekiwanie zatrzymała rozpędzonego Lecha. Gospodarze atakowali do samego końca, starając się doprowadzić do wyrównania. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 0:1, ale emocji nie brakowało. Porażka poznaniaków oznacza, że jeszcze w ten weekend mogą pożegnać się z fotelem lidera. Korona w tym momencie wskakuje na piąte miejsce w tabeli.

W Trójmieście bez zmiany…

Emocje jeszcze nie zdążyły opaść po ostatnich derbach, a dziś czekały nas kolejne. 31. kolejkę LOTTO Ekstraklasy rozpoczynał dziś mecz w grupie spadkowej Arka – Lechia. Dla Lechii mecz w Gdyni był okazją do trzeciego zwycięstwa w sezonie nad odwiecznym rywalem. Gdańszczanie w meczach grupy spadkowej nie mogą pozwolić sobie na wpadki, bo przewaga nad rywalami w walce o utrzymanie jest niewielka. Arka, zajmując bezpieczne 9. miejsce, jest bliska utrzymania. Gdynianie jednak po porażce w sobotę w Gdańsku 2:4 za wszelką cenę chcieli zrewanżować się na własnym terenie. Mimo zbliżającego się meczu rewanżowego w Pucharze Polski gospodarze nie zamierzali odpuszczać. Mecz zapowiadał się więc arcyciekawie.

Rozpoczęła Arka, skończyła Lechia

Od pierwszych minut żadna drużyna nie odstawiała nogi. W mecz jednak lepiej weszli gospodarze, którzy przejęli inicjatywę. W 8. minucie mieli pierwszą stuprocentową okazję, bo po zagraniu piłki ręką przez Stolarskiego we własnym polu karnym sędzia po interwencji VAR-u wskazał na jedenasty metr. Karnego na gola pewnym strzałem w lewy róg zamienił Mateusz Szwoch.

https://twitter.com/goalhighlights2/status/984826323062444040

Po stracie gola goście, paradoksalnie, zaczęli grać lepiej. Powoli zaczynali przejmować kontrolę nad meczem i mieli optyczną przewagę nad gospodarzami. Szczególnie groźnie robiło się pod bramką Arki po dośrodkowaniach z lewej strony boiska. W 22. minucie po krótkim rozegraniu rzutu rożnego przez piłkarzy Lechii piłkę w pole karne Arki wrzucił Jao Oliveira, a futbolówkę po strzale głową do siatki skierował Steven Vitoria. Lechia wyrównała.

Po bramce wyrównującej na boisku zapanował chaos. Było dużo niedokładności i ostrej gry. Kilka groźnych akcji przeprowadzili gospodarze, jednak nie przyniosły one zamierzonego efektu. Po jednym z rzutów rożnych gospodarzy z szybką kontrą wyszli „Biało-zieloni”. Po dośrodkowaniu Slavcheva bramkę strzelił Flavio Paixao. Portugalczyk wyprowadził gdańszczan na prowadzenie w 43. minucie.

Parę minut później Lechia mogła podwyższyć prowadzenie, ale po strzale Oliveiry piłka wylądowała na słupku. Chwilę po tym na boisku zrobiło się nerwowo. Ewidentnie spóźniony Steven Vitoria staranował Zarandię. Zarówno kibice, jak i piłkarze gospodarzy domagali się czerwonej kartki dla stopera Lechii. Przy ławce trenerskiej Arki doszło do przepychanek. W efekcie na trybuny zostali wysłani pracownicy obu drużyn, a Vitoria obejrzał żółtą kartkę, do spółki z Kuciakiem i Da Silvą, którzy zostali ukarani za dyskusję z arbitrem. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:2.

Druga połowa rozczarowała 

Początek drugiej połowy przypominał bardziej polowanie na nogi rywala niż grę w piłkę. W końcu po licznych faulach świetny strzał na bramkę Steinborsa oddał Flavio. Bramkarz Arki zdołał jednak przenieść piłkę nad poprzeczką.

W przeciwieństwie do pierwszej połowy to Lechia kontrolowała grę i stwarzała sobie okazje do zdobycia bramki. Arka również nie próżnowała. Gola wyrównującego zaskakującym strzałem zza pola karnego mógł strzelić wprowadzony w drugiej połowie Esqueda, ale piłka minęła bramkę tuż obok słupka.

Od 70. minuty gospodarze odzyskali kontrolę nad przebiegiem spotkania i dążyli do wyrównania. Lechia cofnęła się i nie pozwalała Arce na wykreowanie sobie sytuacji podbramkowej, samemu nastawiając się na grę z kontry. Im dłużej Arka atakowała, tym bliżej była zdobycia gola. W 79. minucie Zarandia wpadł w pole karne, ograł kilku piłkarzy gości i wycofał piłkę do Jankowskiego, który uderzył po ziemi. Na drodze futbolówki do bramki stanął jednak Kuciak, który w trudnej sytuacji popisał się jakże ważną interwencją.

Lechia skoncentrowała się już tylko na obronie korzystnego wyniku, oddalając zagrożenie spod własnej bramki i często wybijając piłki na oślep. Arka nie potrafiła wykorzystać dość przeciętnej dziś gry gdańszczan. Brakowało pomysłu, gra toczyła się na połowie Lechii, ale nic z tego nie wynikało.

W ostatnich minutach znów zapanował na boisku bałagan. Lechia okopała się na swojej połowie i nie pozwalała Arce oddać nawet strzału. Udało się dopiero w 95. minucie, najpierw z główki próbował Szwoch, ale kolejny raz interweniował Kuciak. Parę sekund później, po rzucie rożnym, znów z główki swoich sił spróbował Helstrup, ale uderzył nad bramką.

Lechia po raz trzeci w tym sezonie wygrywa z Arką i wciąż jest niepokonana w derbach Trójmiasta rozgrywanych na poziomie ekstraklasy. Gdańszczanie po dzisiejszym zwycięstwie awansowali tymczasowo na jedenaste miejsce w tabeli, Arka jest dziewiąta.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze