Czy Czesław Michniewicz to najlepszy polski trener?


Zmiana ustawienia sprawiła, że Legia jest nie do zatrzymania w ekstraklasie

22 marca 2021 Czy Czesław Michniewicz to najlepszy polski trener?
Dawid Szafraniak

Podczas pracy z młodzieżową reprezentacją Polski do Czesława Michniewicza przylgnęła łatka trenera stricte defensywnego. Wielu zastanawiało się, czy uda mu się w tym stylu doprowadzić "Wojskowych" do sukcesów. Okazuje się jednak, że trener Michniewicz zbudował najefektywniejszą drużynę w ekstraklasie. W ostatniej kolejce przed przerwą na kadrę Legia Warszawa rozbiła Zagłębie Lubin. 


Udostępnij na Udostępnij na

Trójka, nie czwórka

Szukając największej liczby ligowych drużyn grających trzema środkowymi obrońcami, skierujemy wzrok na włoską Serie A. Coraz częściej jednak ten pomysł taktyczny pojawia się w naszej ekstraklasie. Swojego rodzaju pionierem tego systemu na ligowych boiskach jest Raków Częstochowa. Razem z ofensywnym stylem gry wynikającym z gry trzema środkowymi obrońcami przyszły świetne jak na Raków wyniki.

Wyjazdowa porażka na inaugurację rundy wiosennej z Podbeskidziem Bielsko-Biała to ostatni mecz, jaki stołeczna drużyna zagrała w czteroosobowym bloku defensywnym. Od tego czasu w każdym meczu ligowym, jak i pucharowym obserwujemy Legię w nowym dla niej ustawieniu. Dzięki temu poprawie uległ nie tylko styl gry warszawian, ale też uzyskiwane przez nich wyniki.

Chociaż sam trener Michniewicz zapewnia, że jego zespół musi być w stanie zmieniać ustawienie w zależności od sytuacji na boisku, to nie sposób nie zauważyć odmiany Legii. Przejście na trójkę z tyłu sprawiło, że legioniści zyskali na boisku znacznie więcej swobody. Najwięcej na zmianie skorzystali gracze środka pola. Luquinhas zaczął notować bramki i asysty, a Bartoszowie Slisz i Kapustka dostali się do szerokiej kadry reprezentacji Polski.

Charakterystyka piłkarzy Legii Warszawa zdaje się idealnie wpasowywać w nowy system. Tacy zawodnicy jak wspomniany Kapustka czy Wszołek i Mladenović są wręcz stworzeni do gry, jaką proponuje Czesław Michniewicz. Odzwierciedlenie świetnej postawy „Wojskowych” jest widoczne w ligowej tabeli. Legia nie dość, że odrobiła straty do niedawnego lidera ze Szczecina, to zbudowała siedmiopunktową przewagę.

Liczby nie kłamią

W rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy Czesław Michniewicz poprowadził Legię w 18 spotkaniach. Nie jest zaskoczeniem, że w tabeli uwzględniającej ten okres warszawianie są zdecydowanymi liderami. Od przyjścia Michniewicza zdobyli 42 punkty (osiem więcej niż druga Pogoń). Zanotowane zaledwie dwie ligowe porażki z beniaminkami (Podbeskidzie i Stal) to również najlepszy rezultat w naszej lidze.

Niedzielne zwycięstwo nad Zagłębiem w Lubinie było dla Legii piątym z rzędu. Drużyna Michniewicza zdobywa w ekstraklasie średnio 2,33 punktu na mecz. Równie imponujące są statystyki bramek Legii. „Wojskowi” średnio dwa razy na mecz pokonują bramkarza rywali, tracąc przy tym 0,88 gola na spotkanie. Jest to wynik pozwalający z dużym spokojem zmierzać po mistrzostwo Polski.

Liczby po zmianie ustawienia są jeszcze bardziej okazałe. Grającą trzema środkowymi obrońcami Legię potrafił pokonać jedynie Piast Gliwice. Drużyna Waldemara Fornalika wykorzystała indywidualne błędy legionistów i wyrzuciła ich za burtę w rozgrywkach Pucharu Polski. Siedem zwycięstw, remis i porażka to bilans pokazujący, jak dobrze Legia wygląda w nowym ustawieniu.

System gry, który do niedawna był dla zespołów ligowych czymś abstrakcyjnym, staje się kluczem do osiągania dobrych wyników. Legia korzystająca z doświadczeń Rakowa, mająca piłkarzy o wyższej jakości zdominowała rozgrywki ligowe. Prawdziwą weryfikacją będą jednak europejskie puchary. Jeżeli „Wojskowym” nie uda się awansować do fazy grupowej, nikt nie będzie pamiętał o znakomitych liczbach w lidze. Wydaje się jednak, że Czesław Michniewicz to osoba, która zakończy serię porażek Legii w Europie.

Dokąd zaprowadzi Legię Michniewicz?

Wydaje się, że kwestia mistrzostwa Polski została już rozstrzygnięta. Sytuacji nie zmienia fakt, że do końca sezonu pozostało jeszcze siedem kolejek do rozegrania. Legia prezentuje poziom wyraźnie wyższy od pozostałych drużyn w lidze. Co więcej, nie widać za jej plecami kogoś, kto mógłby wywierać presję na podopiecznych Czesława Michniewicza. Prawdziwą weryfikacją, na jakim poziomie jest drużyna z Łazienkowskiej, będzie jednak dopiero sierpień.

Po raz ostatni rozgrywki europejskie kibice w Warszawie mogli oglądać aż pięć lat temu. Po bardzo udanej przygodzie w fazie grupowej Ligi Mistrzów następne lata były falą upokorzeń. Sheriff Tiraspol, Dudelange, Glasgow Rangers i Karabach Agdam. Lista wstydu sukcesywnie się wydłużała. Swój mały udział miał w niej również Michniewicz. Mecz z Azerami był jednym z pierwszych w nowej roli trenera Legii.

Karabach nie pozostawił przy Łazienkowskiej złudzeń, kto był wtedy lepszą drużyną. Pierwsze zderzenie z Europą okazało się brutalne, a podstawowy cel, jakim była faza grupowa, pozostał w sferze marzeń. Poprzeczka powędrowała jednak w górę, a podniósł ją sam Michniewicz. Były selekcjoner reprezentacji młodzieżowej otwarcie mówi, że jego celem jest gra z Legią w grupie Ligi Mistrzów.

W tym roku motywacja do osiągnięcia dobrych wyników w Europie będzie jeszcze większa. Ranking UEFA jest dla „Wojskowych” bezlitosny. Brak awansu do fazy grupowej którychkolwiek z trzech europejskich rozgrywek będzie oznaczał brak rozstawień w losowaniach w następnych latach. Ewentualne niepowodzenie na starcie przyszłego sezonu może być niezwykle bolesne.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze