W najciekawszym dzisiejszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów Sevilla FC podejmie u siebie Manchester United. „Czerwone Diabły” wracają do fazy pucharowej tych rozgrywek po czteroletniej przerwie. Hiszpańska ekipa jest znana ze swoich podbojów w Lidze Europy, ale do tej pory nie udało się jej tego przełożyć na rozgrywki wyższej rangi. Mecz na stadionie Ramóna Sáncheza Pizjuána przynosi wiele pytań, na które odpowiedzi poznamy równo z ostatnim gwizdkiem.
Czy Sevilla przełamie żelazną barierę?
Ekipa z Andaluzji staje przed bardzo trudnym wyzwaniem, jakim będzie dwumecz z Manchesterem United. Sevilla swoją markę ugruntowała w Lidze Europy, w której triumfowała trzykrotnie z rzędu. Niestety dla niej, Liga Mistrzów jest o kilka półek wyższa. Grają w niej najsilniejsze drużyny Starego Kontynentu, a na ich tle hiszpańska ekipa jeszcze nie rozbłysła. Zanim przystąpimy do samej rywalizacji z Anglikami, trzeba najpierw poruszyć wątek trenera. Sevilla zwolniła w grudniu Eduardo Berizzo, a zastąpiła go Vincenzo Montellą.
Oczekiwania wobec Montelli są takie same jak wobec Berizzo. Trzeba zaznaczyć to, że „Toto” pożegnał się z posadą ze względu na kiepski styl gry, jaki prezentował zespół. Na przestrzeni niemal połowy sezonu nie było postępów, a wręcz można było zauważyć regres.Tomasz Zakaszewski, Ole Magazyn
O zmianę trenerską i oczekiwania wobec nowego szkoleniowca zapytaliśmy Tomasza Zakaszewskiego z Ole Magazyn, kibica Sevilli: – Oczekiwania wobec Montelli są takie same jak wobec Berizzo. Trzeba zaznaczyć to, że „Toto” pożegnał się z posadą ze względu na kiepski styl gry, jaki prezentował zespół. Na przestrzeni niemal połowy sezonu nie było postępów, a wręcz można było zauważyć regres. Ponadto za Argentyńczyka Sevilla przegrała wszystkie spotkania z zespołami TOP4 La Liga. Trudno w takim układzie wyobrazić sobie możliwość wypełnienia celu, jaki założył sobie zarząd przed kampanią – wywalczenie kwalifikacji do następnej edycji Ligi Mistrzów.
Włoski trener jest od niedawna z Sevillą, ale zaczynają być widoczne efekty jego pracy. – Za Berizzo Sevilla była przeciętna, z kolei za Montelli jest bardziej nieprzewidywalna. Wpadki pojawiały się u obu, lecz u Włocha oprócz wciąż obecnej przeciętności widoczna jest poprawa, a „Los Nervioneses” przydarzają się naprawdę dobre mecze, jak np. dwa spotkania z Atletico w Copa del Rey. Najważniejszym, poprawionym elementem w taktyce jest błyskawiczne przejście drużyny z fazy obrony do ataku. Był to atut Sevilli za czasów Emery’ego i przynosił bardzo dobre efekty – dodaje Zakaszewski.
Jedną z kluczowych postaci Sevilli jest Wissam Ben Yedder. Francuz zdobył w tym sezonie 17 bramek na wszystkich frontach, z czego sześć trafień zaliczył w Lidze Mistrzów. Jednak nie jest on do końca postacią mogącą w pojedynkę pociągnąć „Sevillistas”, bo ma problemy ze strzelecką regularnością. Nie sprawdziły się letnie transfery. Teraz za sprawą Montelli kilku piłkarzy odżyło. – Zmiany personalne Vincenzo, które w momencie wystawienia nowej „once de gala” – z Pablo Sarabią na skrzydle i Joaquinem Correą, przywróconym do łask Stevenem N’Zonzim i Luisem Murielem oraz Gabrielem Mercado na pozycji środkowego obrońcy, sprawiają że Andaluzyjczycy znacznie zyskują na jakości – dodaje Zakaszewski.
Wróćmy do Ligi Mistrzów i zadania, jakie stoi przed Sevillą. Dla Hiszpanów nie jest to pierwszy w historii udział w fazie pucharowej tych rozgrywek. Oczywiście doświadczenie z gier w Lidze Europy zostało zebrane. Niestety cały czas przygoda z Champions League kończy się po pierwszym dwumeczu po wznowieniu rywalizacji. Będzie to ich czwarte podejście do 1/8 finału. Gospodarze nigdy nie złamali tej bariery, a dodatkowo trafili na angielski zespół. Przeciwko drużynom z Wysp zawsze trudno grało się „Sevillistas”.
Argumentów za awansem Sevilli nie ma zbyt wiele. Przede wszystkim Andaluzyjczycy musieliby w pełni wykorzystać atut własnego boiska. Ramón Sánchez Pizjuán jest ligową twierdzą, zdobytą w tym sezonie zaledwie raz.Tomasz Zakaszewski, Ole Magazyn
– Argumentów za awansem Sevilli nie ma zbyt wiele. Przede wszystkim Andaluzyjczycy musieliby w pełni wykorzystać atut własnego boiska. Ramón Sánchez Pizjuán jest ligową twierdzą, zdobytą w tym sezonie zaledwie raz. „Los Nervionenses” to drużyna pucharowa, która potrafi wykrzesać z siebie znacznie więcej w meczach o „być albo nie być”. Jednakże znacznie częściej przejawiało się to w Pucharze UEFA i Lidze Europy. Uważam, że „Czerwone Diabły” zbyt wysoko postawią poprzeczkę, jak na obecną Sevillę. Mam jedynie nadzieję, iż sprawa awansu nie rozstrzygnie się już po pierwszym spotkaniu – dodaje na koniec Zakaszewski.
Czy Manchester United pójdzie śladami innych?
Do tej pory w obecnej edycji Ligi Mistrzów większość faworytów w zasadzie rozstrzygała losy rywalizacji w pierwszym spotkaniu. Dzisiaj dowiemy się, czy na podobny ruch stać Manchester United. „Czerwone Diabły” to jedna z najbardziej uznanych marek na świecie. Drużyna, która wreszcie zaczyna się budzić i nawiązywać do nie tak dawnych lat świetności. W ciągu ostatnich dziesięciu lat Anglicy grali trzy razy w finale Champions League, ale tylko jeden z nich wygrali. Rok temu zwyciężyli w Lidze Europy, a teraz czas na postawienie kolejnego kroku i odbudowanie marki na arenie międzynarodowej.
Czy Mourinho ustawi autobus w Sewilli? Na pewno zespół nie rzuci się do ataków od pierwszej minuty, mając w perspektywie rewanż u siebie.Mateusz Rychlak, DevilPage.pl
Drużyny z Jose Mourinho za sterami przyzwyczaiły kibiców piłki nożnej do gry zbyt ostrożnej momentami lub stawiania popularnego autobusu przed bramką. O to, jak może zagrać Manchester United i czy pojawi się słynny autobus w pierwszym meczu przeciwko Sevilli, zapytaliśmy Mateusza Rychlaka, redaktora DevilPage.pl: – Czy Mourinho ustawi autobus w Sewilli? Na pewno zespół nie rzuci się do ataków od pierwszej minuty, mając w perspektywie rewanż u siebie. Jeśli zdobędzie szybko bramkę, tak jak w meczu pucharowym z Huddersfield, to pewnie będziemy oglądać podobne spotkanie – czekanie na to, co zrobi rywal.
Od kiedy sir Alex Ferguson odszedł na emeryturę, szukano właściwego człowieka do zastąpienia legendarnego managera Manchesteru United. Wydaje się, że Jose Mourinho może być wreszcie odpowiednią postacią do uzupełnienia szafki z trofeami o kolejne puchary. Co prawda Portugalczyka, który oczywiście cieszy się różnymi opiniami wśród fanów „Czerwonych Diabłów”, czeka jeszcze bardzo wiele pracy. Najlepiej przemawiać do kibiców wygranymi, ale właśnie w Premier League nie zanosi się na zdobycie mistrzostwa. Rywal zza miedzy ma zbyt wyraźną przewagę i cały czas trzyma wysokie tempo. Manchesterowi United pozostaje walka o wicemistrzostwo.
Podejście jest bardzo pragmatyczne – przejdźmy najbliższego rywala, zobaczymy, kogo wylosujemy, i będziemy widzieć, dokąd nas to zaprowadzi. Na pewno Mourinho chciałby wygrać Ligę Mistrzów, ale ten zespół Manchesteru ma braki, o czym Portugalczyk dobrze wie.Mateusz Rychlak, DevilPage.pl
A triumf w Lidze Mistrzów? Przy tym pytaniu portugalski manager na konferencjach prasowych zachowuje dużą ostrożność. – Czyli podejście jest bardzo pragmatyczne – przejdźmy najbliższego rywala, zobaczymy, kogo wylosujemy, i będziemy widzieć, dokąd nas to zaprowadzi. Na pewno Mourinho chciałby wygrać Ligę Mistrzów, ale ten zespół Manchesteru ma braki, o czym Portugalczyk dobrze wie. – kontynuuje Rychlak.
Awans „Czerwonych Diabłów” będzie oczywiście łatwiejszy, jeżeli do dyspozycji trenera będą liderzy angielskiej drużyny. Pod lekkim znakiem zapytania stał występ Paula Pogby, ale Francuz wydaje się gotowy do rywalizacji z Sevillą. Kluczową postacią powinien być Romelu Lukaku. Belg w obecnym sezonie strzelił już 21 goli dla Manchesteru. Wejście w 2018 roku nie było dla niego łatwe, bo zanotował tylko dwa trafienia do ostatniego weekendu. W meczu FA Cup Lukaku dwa razy ukąsił rywala i najwidoczniej wreszcie się odblokował. – Lukaku jest najlepszym strzelcem United w tym sezonie. Jeżeli dostanie kilka piłek w meczu od kolegów, tak jak z Huddersfield, to na pewno będzie miał szansę na poprawienie dorobku bramkowego – dodaje Rychlak.
To, że Manchester United będzie faworytem, nie podlega żadnym dyskusją. Sevilla to nie jest jeszcze klub z najwyższej europejskiej półki. Może Jose Mourinho nie chce wypowiadać się o celowaniu w wygraną Ligi Mistrzów, ale jednocześnie podkreśla chęć znalezienia się w czołowej ósemce. Odnośnie do dzisiejszego wieczora pozostaje tylko jedno pytanie bez odpowiedzi. Czy „Czerwone Diabły” pójdą drogą Liverpool, Manchesteru City czy Bayernu, załatwiając wszystko w pierwszym spotkaniu, czy może zobaczymy zachowawczo grający United jak w zeszłym sezonie Ligi Europy?