Od zarania dziejów w Italii konfrontacje Piemoncko-Lombardzkie, czy jak kto woli Turyńsko-Mediolańskie budziły wielkie emocje. W szczególności starcia Juventusu z Milanem obrosły we Włoszech do rangi tych największych. Nie inaczej było dzisiaj w ten szczególny dla tych klubów okres, kiedy to ich morale zostały przez ostatnie wydarzenia mocno nadszarpnięte. W sobotni wieczór kibice zgromadzeni na Stadio Olimpico w Turynie zapewne od samego początku spodziewali się wielkiego piłkarskiego święta…i się nie zawiedli! Niesamowite widowisko w wykonaniu obydwu drużyn zapewne przejdzie do annałów historii nie tylko włoskiej piłki nożnej, ale i całego europejskiego futbolu.
Jeszcze przed spotkaniem szumne zapowiedzi składał szkoleniowiec Mediolańczyków, Carlo Ancelotti – To będzie naprawdę dobry mecz. Jeśli włożymy w to spotkanie całe nasze siły to jestem przekonany, że mecz ułoży się po naszej myśli. Remis w tym spotkaniu mnie nie zadowoli. Z reguły, bowiem wygrywamy, kiedy gramy na 100 procent i mam nadzieję, że tak będzie i tym razem – argumentował trener Milanu. Ostrożniejszy w słowach był natomiast opiekun „zebr”, Claudio Ranieri – To będzie decydujący tydzień. Mamy w nim do rozegrania trzy mecze. Jeśli zaprezentujemy w nich odpowiedni poziom i wywalczymy korzystne rezultaty, wówczas będziemy mogli powiedzieć, że ten sezon jest udany. Do końca nie powinno się już wtedy nic złego wydarzyć – przekonywał Ranieri. W meczu tym nie mogli zagrać kontuzjowany po ostatnim spotkaniu ligowym, Pavel Nedved. Z kolei goście nie mogli liczyć na Alexandre Pato i Alessandro Nestę. Wbrew zapowiedziom, iż ta konfrontacja będzie meczem tzw. ryzyka, żadnych nie miłych sytuacji przed i po meczu nie stwierdzono.

Spotkanie zaczęło się od symbolicznego uścisku dłoni kapitanów, a zarazem żywych ikon obu klubów – Alexa Del Piero i Paolo Maldiniego. Pierwsze minuty w wykonaniu jednych i drugich nie powalały na kolana. Obie ekipy od samego początku wzajemnie się badały grając dość bierną piłkę. W przeciągu pierwszych 10 minut na placu gry mogliśmy zaobserwować udane pułapki ofsajdowe i suwerenną pracę w defensywie z obu stron. Okres nudnawej i monotonnej gry przerwali swoją nietuzinkową akcją piłkarze Juventusu, których ataki należały do sporadycznych. W 12 min. zawodnicy gospodarzy powolną wymianą piłki wręcz uspali obronę Milanu. Do tej ślamazarnie konstruowanej akcji podłączył się Mauro Camoranesi. Argentyńczyk z włoskim paszportem po przejściu jednego rywala niemal natychmiast dograł piłkę na skrzydło do Alessandro Del Piero. Kapitan „Starej Damy” po uwolnieniu się z pod opieki obrońców strzałem z ostrego kąta nie dał szans bramkarzowi Milanu – Kalacowi. Jednak radość gospodarzy nie trwała zbyt długo. Wielką fetę miejscowym kibicom szybko, bo po niespełna 120 sekundach przerwał były napastnik „Bianconerich” – Filippo Inzaghi. Przy tej bramce dla Milanistów niesamowitą pracę wykonał Kaka, który po zbiegnięciu na lewą flankę w swoim stylu wyłożył jak na tacy futbolówkę niepilnowanemu Inzaghiemu. Wcześniej reprezentant Brazylii w łatwy sposób poradził sobie z Molinaro.
W kolejnych kilkunastu minutach widowisko nieco się uspokoiło. Swoje lepsze i gorsze chwile przeżywały obydwa zespoły. Z początku dominowała ekipa „Rossonerich”, by następnie oddać pole podopiecznym Claudio Ranieriemu. Groźniejsze strzały oddawali jednak piłkarze grający w czerwono-czarnych trykotach. W 26 min kąśliwie uderzał Kaka dając wyraźny sygnał defensywie gospodarzy. Po półgodzinie gry swój krótkotrwały impas strzelecki przełamali zawodnicy kierowani przez Carlo Ancelottiego. Po akcji rozgrywanej na pograniczu spalonego swoje drugie trafienie w tym meczu zaliczył popularny „SuperPippo”. Oczywiście nie obyło się bez pomocy partnerów, których zasługi przy tym golu były nie do przecenienia (swoim kunsztem wykazali się m.in. Ambrosini i Bonera). Podłamani takim obrotem sprawy piłkarze Juventusu od razu ruszyli do ofensywy. Często faulowani w okolicach pola karnego nie potrafili znaleźć recepty na rosłego bramkarza Mediolańczyków. Niezliczone dośrodkowania z przeróżnych stron były zazwyczaj pewnie wyłapywane przez golkipera gości. Do tego niestrudzony Kaka, co chwila gnębił obronę miejscowych i przede wszystkim Buffona. Przykładem na to jest chociażby wspaniały wolej Brazylijczyka nie bez problemów wybroniony przez reprezentanta Italii.
Minuty mijały, a gospodarze wciąż nie mogli nijak przebić się pod pole karne obrony dowodzonej przez doświadczonego Maldiniego. Przełom dokonał się tuż przed końcem pierwszej połowy meczu. Nieustępliwy w tym spotkaniu Del Piero wymusił na obrońcy „Rossonerich” stratę piłki do której dopadł bardzo aktywny tego dnia Camoranesi. Mistrz Świata w swoim stylu mięciutko zagrał w pole karne wprost na głowę Trezegueta. Wprawdzie strzał Francuza został jeszcze obroniony przez Kalaca, ale przy dobitce Bośniaka – Hassana Salihamidzica, Australijski golkiper był już bezradny. Stadion Olimpijski znów oszalał z radości, a zarazem po raz kolejny mógł rozpaczać gdyż zaraz potem kolejną akcję wyprowadzili „Czerwono-czarni” jednak tym razem na posterunku był już Gigi Buffon. Jeden z najlepszych bramkarzy na świecie w fantastycznym stylu wybronił strzał Gattuso ekspediując piłkę na rzut rożny. Przewidzianego kornera arbiter główny Gianluca Rocchi prowadzący to spotkanie nie pozwolił już wykonać kończąc pierwszą odsłonę meczu.

Po przerwie obraz gry się nie zmienił obie drużyny za wszelką cenę dążyły do strzelenia gola. Sytuacji podbramkowych było już zdecydowanie mniej za to złośliwych fauli i ostrej walki nie brakowało. Po raz kolejny na pochwałę zasłużył Malijczyk – Momo Sissoko. Nie gorzej poczynał sobie jego vis-a-vis z drużyny przeciwnej, Massimo Ambrosini. Na bramkę gości bardzo często tego wieczoru uderzał, ofensywny obrońca klubu ze stolicy Piemontu – Zdenek Grygera. Podobnie rzecz miała się z defensorem Milanu, Brazylijczykiem – Cafu, który wcale nie rzadziej zapuszczał się pod pole karne gospodarzy. Łatwego życia w starciach z jego kolegami nie miał natomiast Alessandro Del Piero.
Po jednym właśnie z takich starć sędzia główny przyznał wątpliwego wolnego na wysokości pola karnego. Wnikliwie pilnujący defensorzy Milanu we frajerski sposób nie upilnowali Salihamidzica, który strzałem głową dał prowadzenie Juventusowi. Cały stadion znów wpadł w ekstazę. Co więcej popularni „Bianconeri” poszli za ciosem i mogli zdobyć kolejne bramki. Tuż przed końcem meczu stu procentowej okazji nie wykorzystał Del Piero. Ostatecznie wynik już się nie zmienił i popularne „zebry” wygrały w klasyku włoskiej Serie A, 3:2. Ten rezultat bardzo zwiększa szanse „Starej Damy” w awansie do elitarnej Ligi Mistrzów. We wcześniej zakończonym już dziś spotkaniu Palermo na swoim obiekcie wygrało w derbach Sycylii z Catanią, 1:0. Dokończenie 33. kolejki jutro.