W środę wieczorem piłkarze klubów Primera Division dokończyli 36. kolejkę spotkań. W dwóch najciekawszych spotkaniach Racingu z Sevillą oraz Mallorki z Realem padło aż jedenaście bramek. Na dole tabeli – status quo, czyli fatalne wiadomości dla Xerez, Valladolid i Tenerife.
Racing de Santander – Sevilla FC
Gospodarze, aby zapewnić sobie spokojne utrzymanie, powinni poszukać punktów w walce z renomowanym rywalem. Niestety dla nich, Andaluzyjczycy wciąż walczą o upragnioną Ligę Mistrzów.
Już w 2. minucie wszelkich nadziei podopiecznych Miguela Angela Portugala pozbawił Negredo. Hiszpan skutecznie dobił strzał szarżującego z lewej strony Navasa (świetnie uruchomiony przez Capela), który na środek pola karnego wybił Coltorti. W 11. minucie szansę na wyrównanie zmarnował Bolado. Osiem minut później, Sevilla dostała rzut karny po faulu na Capelu. „Jedenastkę” wykorzystał Kanoute (gdyby Coltorti choćby drgnął, mógłby wybić piłkę). Później swoje okazje mieli ponownie gospodarze, jednak ani Bolado, ani Morris nie zdołali pokonać Palopa. Adriano, tuż przed końcem pierwszej połowy, również nie znalazł sposobu na bramkarza Racingu.

Druga odsłona, rozpoczęła się podobnie jak poprzednia, czyli mocnym akcentem ze strony Andaluzyjczyków. Dośrodkowanie Capela z lewej strony wykorzystał najniższy na placu Navas, wygrywając walkę powietrzu z rosłym obrońcą gości, zaś Coltorti, zamiast pilnować krótkiego słupka, postanowił przyglądać się całej sytuacji. Chwilę później swoją bramkę zdobył najlepszy zawodnik meczu, Diego Capel, który otrzymał świetne podanie z głębi pola (Navas udanie zrewanżował się koledze za zagranie sprzed kilku chwil), wyprzedził obrońców gości i w sytuacji sam na sam nie dał szans golkiperowi gospodarzy. Racine zdołał odpowiedzieć tylko jednym golem, tuż przed polem karnym dobre podanie otrzymał Meme Tchite, wyciągnął Palopa na przedpole i pokonał go strzałem na długi słupek. Później obydwie ekipy miały swoje okazje, sędzia nie uznał jednak bramki Bolado z 70. minuty. W szeregach Sevilli najlepsze szanse zmarnowali Kanoute i Navas. Kolegów wyręczył trzy minuty przed końcem meczu Negredo, który tak mocno uderzył górną piłkę, wrzuconą z głębi pola, że omal nie zrobił krzywdy Coltortiemu. Właściwie to futbolówka przemknęła tak szybko, że bramkarz pewnie nawet jej nie zauważył.
Sevilla wygrała w pięknym stylu, lecz jeśli chce zagrać w Lidze Mistrzów będzie chyba musiała niebawem ugrać punkty z Barceloną.
RCD Mallorca – Real Madryt
Dzięki zwycięstwu nad Racingiem Andaluzyjczycy wyprzedzili Mallorkę, która aby powrócić na czwartą lokatę musiała ugrać co najmniej punkt z Realem Madryt.
O tym, że nie jest to zadanie nie do zrealizowania, mogliśmy przekonać się już w pierwszych minutach meczu, kiedy Casillasa do wysiłku dwukrotnie zmusił Valero (a jeszcze wcześniej bramkę, podobno ze spalonego, strzelił Castro). Gospodarze dalej byli w natarciu i opłaciło się to w 16. minucie, po rzucie rożnym uderzał Victor, zaś jego strzał przed samym Casillasem przeciął jeszcze głową Aduriz! Sensacja na ONO Estadi, gospodarze prowadzą 1:0! Już chwilę później, dobrą okazję by wyrównać, miał Gonzalo Higuain, który przepchnął i prześcignął stoperów gości, jednak jego strzał dobrze wybronił Aouate. Po tej akcji piłka trafiła na połowę Realu, gdzie przejęli ją zawodnicy „Los Blancos” dotarła ona do Ramosa, który fantastycznym przerzutem uruchomił Ronaldo. Portugalczyk zdołał uderzyć kozłującą piłkę, po czym zderzył się z bramkarzem. Zagranie oddane przed momentem okazało się jednak skuteczne, piłka wpadła do siatki. Real wyrównał! Sześć minut później podobną akcję przeprowadzili goście, ale Castro to nie Ronaldo… Hiszpan trafił w bramkarza rywali. Golkiper reprezentacji Hiszpanii nawiązał do swojej najlepszej formy również chwilę później, broniąc płaski strzał Aduriza. Pierwsza połowa zatem wyrównana, acz ze wskazaniem na Mallorkę.
Druga odsłona przyniosła ataki Realu. W 50. minucie „Los Blanco” domagali się rzutu karnego, za rzekomy faul na Granego. Gwizdek sędziego jednak milczał. Siedem minut później, „Galacticos” wyszli na upragnione prowadzenie. Na linii pola karnego Ronaldo przepchnął stopera gospodarzy, przyjął górne podanie z głębi pola na klatkę piersiową i spokojnie strzelił obok wybiegającego bramkarza. 1:2 dla Realu! Od tego momentu na boisku istniała już tylko jedna drużyna. W 62. minucie bardzo samolubnie zachował się Higuain, który przy świetnym kontrataku zamiast podawać, strzelił z ostrego kąta wprost w Aouate. Dziesięć minut później Real zdobył trzecią bramkę. Jej autorem był (jakżeby inaczej) Cristiano Ronaldo, który postanowił ośmieszyć trzech defensorów, wbiegł w pole karne i dopełnił formalności, strzelając na długi słupek. W 81. minucie swoje ustrzelił też Higuain, który otrzymał świetne, prostopadłe podanie od Gutiego i w ładnym stylu przelobował Aouate’a.
A zatem Mallorca – Real 1:4! „Los Blancos” dalej liczą się w walce o tytuł, zaś gospodarze dali się zepchnąć Sevilli na piątą lokatę.
W pozostałych spotkaniach:
Nie walczące już praktycznie o nic Atletico nie dało szans bijącemu się o utrzymanie Valladolid. Gole dla „Rojiblancos” strzelali Jurado, Juanito i Diego Forlan, który ma już na koncie 17 bramek w lidze. Podopieczni Javiera Clemente byli w stanie odpowiedzieć tylko raz, w końcówce meczu, za sprawą rezerwowego Sesmy. Oznacza to dla nich walkę o utrzymanie do ostatniej kolejki, tyle, że z coraz mniejszymi szansami powodzenia… Zaś Atletico dwa ostatnie mecze ligowe może potraktować jako przetarcie przed finałem Pucharu Króla, który odbędzie się 19 maja. W meczu tym rywalem podopiecznych Quique Floresa będzie Sevilla.
W innym spotkaniu, Real Saragossa – po niezwykle zaciętym i obfitującym w liczne strzały i parady bramkarskie meczu – wygrał z Espanyolem 1:0. Decydująca akcja miała miejsce w 77. minucie, przy próbie dojścia do dośrodkowanej piłki faulowany był Ander Herrera, zaś czerwoną kartkę za to zagranie ujrzał Parejo. Po niemal dwuminutowym zamieszaniu związanym z protestami piłkarzy gości, „jedenastkę” wykorzystał najskuteczniejszy ostatnio piłkarz Saragossy, Adrian Colunga. Trzeba przyznać, że piłkarz wykazał się stalowymi nerwami, jego drużyna gra o utrzymanie, a on strzelił… delikatnie i niemal w sam środek bramki. Dzięki temu trafieniu, gospodarze niemal na pewno pozostaną w La Liga.
W meczu na Reyno de Nawarra, miejscowa Osasuna pokonała 3:1 Deportivo La Coruna. Pierwszą bramkę, po zamieszaniu w polu karnym, zdobył Camunas. „Depor” odpowiedziało jednak bardzo szybko: po błędzie w środku pola piłkę przejął Valeron, który podał do Rikiego, ten zaś z trudnej pozycji oddał dobry strzał na długi słupek. Bramkę na 2:1, po wrzutce Azpilicuety, głową zdobył Pandiani. Jeszcze w pierwszej połowie wynik podwyższył Juanfran, po ładnej dwójkowej akcji z Arandą. W drugiej połowie, jeśli nie liczyć strzału w poprzeczkę Lopo, żadna ze stron nie stworzyła groźnych sytuacji.
Na San Memes w Bilbao, do tej pory niezwykle niegościnnym, słaba Malaga ugrała punkt. Co prawda prowadzenie już w 4. minucie gospodarzom zapewnił Gaizka Toquero, jednak kwadrans później, goście wyrównali. Jednak sposób, w jaki tego dokonali wart jest podkreślenia. Piłkę w narożniku boiska ustawił Duda, po czym tak podkręcił futbolówkę, iż ta wpadła w okienko bramki Iraizoza. Starsi kibice zapewne przypomnieli sobie słynne „rogale” Kazimierza Deyny, zaś młodsi mogli tę sytuację skojarzyć ze strzałem Macieja Żurawskiego, podczas meczu Polski z Irlandią w Belfaście, ładnych parę lat temu. Po zagraniu Dudy piłkarze obydwu drużyn doszli do wniosku, że remis będzie najlepszym wynikiem i ani jedni, ani drudzy nie wysilali się zbytnio, by strzelić zwycięską bramkę.
Ronaldo znowu pokazał klasę, Messi podobnie........
NUDY