PSG i Athletic na remis


20 października 2011 PSG i Athletic na remis

Remisami zakończyły się oba mecze grupy F. Faworyzowane PSG i Athletic Bilbao nie dały rado odpowiednio Slovanowi Bratysława (0:0) i Salzburgowi (2:2).


Udostępnij na Udostępnij na

Slovan Bratysława – Paris Saint-Germain

Nasi południowi sąsiedzi przed tym spotkaniem byli skazywani na pożarcie, tym bardziej po zamianach, jakie latem przeszła ekipa ze stolicy Francji. W pierwszej jedenastce gości zabrakło co prawda bramkostrzelnego Kevina Gameiro (lider klasyfikacji strzelców Ligue 1 – osiem goli), ale trener Antoine Kombouare mógł straszyć taki nazwiskami jak Nene czy Jeremy Menez. Przede wszystkim jednak oczy kibiców zwrócone były w kierunku Argentyńczyka Javiera Pastore, który już wielokrotnie udowadniał, iż swoim geniuszem jest w stanie przechylić szalę zwycięstwa w każdej rywalizacji.

Pastore tego wieczoru nie zachwycił
Pastore tego wieczoru nie zachwycił (fot. psg.fr)

Paryżanie nie zachwycali jednak w pierwszych 45 minutach. Nie mieli pomysłu na dobrze zorganizowaną słowacką defensywę i z trudem dochodzili do dogodnych sytuacji. Dość powiedzieć, że to gospodarze jako pierwsi oddali groźne uderzenie w kierunku bramki. Szczęścia w 22. minucie spróbował kapitan, Igor Żofcak, którego strzał końcówkami palców wybił na rzut rożny Nicolas Douchez, zastępujący tego wieczoru włoskiego golkipera Salvatore Sirigu.

Z każdą kolejną minutą obecny lider francuskiej ekstraklasy coraz śmielej poczynał sobie jednak pod bramką przeciwników. Problem był w tym, iż uderzenia albo nie odnajdywały swego celu, albo trafiały dokładnie w vis a vis Doucheza, Lucasa Hrosso. Tak zakończyli swoje akcje również Mevlut Erding i Jeremy Menez, którzy choć z dystansu nie strzelali, to jednak nie potrafili minąć słowackiego bramkarza, gdy pierwszy z nich otrzymał w polu karnym świetnie prostopadłe podanie od Nene, a drugi indywidualną akcją uwolnił się spod opieki obrońców.

Na zakończenie poczynań pierwszej odsłony PSG rozegrało szybką, składną akcję, którą zakończyło zgranie Erdinga do Pastore i tylko ofiarna interwencja jednego z obrońców uchroniła zespół przed stratą gola do szatni.

Po przerwie żwawiej zaatakowali, co nie było niespodzianką, goście, których jeden punkt zdobyty na Słowacji cieszyć na pewno nie mógł. Zaraz po zmianie stron bliski otwarcia wyniku był Zoumana Zamarz. Obrońca celnie główkował po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Wydawało się, że wszystko zmierza w odpowiednim kierunku i wyjście na prowadzenie paryżan było jedynie kwestią czasu.

Szaleńcza pogoń Athleticu opłaciła się
Szaleńcza pogoń Athleticu opłaciła się (fot. athletic-club.com)

Szyki pokrzyżowała im jednak czerwona kartka dla Clementa Chantome’a. Defensywny pomocnik PSG dość łatwo zebrał dwie żółte kartki i musiał po godzinie gry opuścić murawę. Nie zmieniło to jednak nastawienia Francuzów do gry, gdyż dla nich nic innego jak zwycięstwo się nie liczyło. Zadanie zdobycia kompletu punktów stało się jeszcze trudniejsze na 10 minut przed końcem. Wtedy los Chantome’a podzielił Siaka Tiene. Reprezentant WKS zatrzymał dobrze zapowiadającą się kontrę gości i zarobił drugi żółty kartonik w tym spotkaniu. Sensacja wisiała w powietrzu.

Do ataków przeszedł Slovan, który naturalnie wywęszył swoją szansę. Jednak jego nieporadne ataki nie były w stanie zagrozić bramce Douchezowi, który zachowywał się tego wieczoru bez zarzutu. Piłkę meczową dla paryżan zmarnował za to Nene. Brazylijczyk w 84. minucie po szybko wyprowadzonej kontrze, gdy wydawało się, iż bramka musi wreszcie paść, strzelił obok słupka.

Mecz zakończył się zatem bezbramkowym remisem, który, patrząc na jego przebieg, może raczej cieszyć przyjezdnych aniżeli gospodarzy.

Athletic Bilbao – Red Bull Salzburg

Faworytem przed tym meczem z pewnością byli gospodarze. Baskowie zgromadzili w pierwszych dwóch kolejkach komplet punktów, pokonując Slovan i PSG, trudno zatem było spodziewać się innego rozstrzygnięcia w dzisiejszym spotkaniu. Zaczęło się jednak sensacyjnie. Mimo przewagi w pierwszych 45 minutach, to gospodarze musieli schodzić do szatni z dwubramkową stratą. Najpierw Roman Wallner w 30. minucie, a sześć minut później Leonardo uciszył publiczność zgromadzoną na San Mames.

Ambitni Baskowie nie poddali się jednak. Najpierw faul na Susaecie, a następnie ręka Lindgrena dały gospodarzom dwa rzuty karne, których pewnym wykonawcą stał się Fernando Llorente. Tak oto podopieczni Marcelo Bielsy uratowali jeden punkt i pozostali na czele tabeli grupy F.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze