Emocji w Serie A nie brakuje. Drużyny walczą nie tylko o scudetto, ale też o prawo do gry w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Na brak wrażeń podczas niedzielnych meczów nie mogliśmy narzekać.
Polacy rozkręcili mecz w Neapolu
To miało być polskie stracie pod Wezuwiuszem, Milik z Zielińskim kontra Stępiński. Jednak cała trójka rozpoczęła ten mecz na ławce. Faworytem byli oczywiście gospodarze, którzy po wpadce z Sassuolo zamierzali dziś udowodnić, że wciąż są w stanie wyprzedzić Juventus w walce o scudetto.
Przebieg pierwszej połowy był dokładnie taki, jak można było założyć przed pierwszym gwizdkiem. Atakowała tylko jedna drużyna. Napoli przeważało, miało 72% posiadania piłki w pierwszych 45 minutach. Oddało 12 strzałów, z czego trzy celne, ale mimo widocznej przewagi nie stworzyło sobie żadnej sytuacji, którą możemy nazwać stuprocentową.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie, jednak tym razem Napoli miało idealną okazję do zdobycia gola. W 50. minucie sędzia wskazał na jedenasty metr, ale karny to jeszcze nie gol. Przekonał się dziś o tym Dries Mertens, którego strzał świetnie obronił Sorrentino.
W 51. minucie na boisku zameldował się pierwszy polski zawodnik, Mariusz Stępiński. Po zmarnowanym rzucie karnym mecz zdecydowanie się ożywił. Momentami to Chievo dominowało w środku pola i stwarzało coraz więcej okazji. W 64. minucie na boisko wszedł Arkadiusz Milik, który pięć minut później wyszedł w sytuacji sam na sam, ale znów Sorrentino był górą. W 70. minucie na boisku byli już wszyscy Polacy, bo Piotr Zieliński zmienił Allana.
W 72. minucie wynik uległ zmianie, gola zdobył Mariusz Stępiński, po strzale w prawe okienko. To właśnie po wejściu Polaka gra Chievo polepszyła się.
Mariusz Stępiński i jego gol z Napoli, które już może szykować formę do walki o Scudetto na przyszły sezon #włoskarobota #NapoliChievo pic.twitter.com/HrD87NFViD
— ACMilan.com.pl (@acmilan_com_pl) April 8, 2018
Napoli wciąż dążyło do wyrównania, mimo wielu sytuacji nie potrafili trafić do bramki Chievo. Gospodarze walili głową w mur. Kiedy już się wydawało, że goście mogą nieoczekiwanie wygrać, bramkę dla gospodarzy zdobył Arkadiusz Milik.
G⚽️AL!!! Arek #Milik makes it 1-1. #NapoliChievo pic.twitter.com/4ucX9jNbk5
— Far From Vesuvius – Podcast, Website, All Napoli. (@FarFromVesuvius) April 8, 2018
Milik mógł zdobyć jeszcze zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry, ale piłka minęła bramkę, a Napoli miało wydawałoby się tylko rzut rożny. Po właśnie tym stałym fragmencie gry Napoli zdobyło bramkę na wagę trzech punktów. Po dośrodkowaniu piłkę idealnie w prawy róg przymierzył Diawara.
https://twitter.com/Socccer_LENS/status/982994794631843841
Napoli uciekło dziś spod topora i wciąż walczy z Juventusem o tytuł mistrza Włoch. Chievo natomiast wciąż musi patrzeć z niepokojem na strefe spadkową. Arkadiusz Milik znów wszedł dziś na boisku w drugiej połowie i znów rozkręcił grę Napoli. Udowadnia, że apel włoskich dziennikarzy do Sarriego, by ten wystawiał go w pierwszym składzie, jest nie bezzasadny. Bardzo dobre spotkanie rozegrał dziś też strzelec pierwszego gola Mariusz Stępiński, to on ożywił grę gości z przodu i obok Sorriento był najlepszym graczem drużyny z Werony. Zieliński natomiast dziś niewidoczny i nie wniósł nic znaczącego do gry Napoli.
Inter na kolanach
Mecz w Turynie był dla obu drużyn meczem o wszystko. Nie było w nim miejsca na błędy i utratę cennych punktów. Inter musiał wygrać, by wyprzedzić AS Roma i wskoczyć na trzecie miejsce w tabeli, a ewentualne zwycięstwo umocniłoby „Nerrazzurich” w walce o prawo do gry w Lidze Mistrzów. Torino musiało wygrać to spotkanie, by wciąż walczyć o awans do Ligi Europy, choć dla Turyńczyków, zajmujących przed tym spotkaniem 10. miejsce, wydaje się to arcytrudnym zadaniem. Dla trenera gospodarzy, Waltera Mazzariego, mecz był okazją do odegrania się na byłym pracodawcy. Starcie zapowiadało się emocjonująco.
Faktycznie takie było. W mecz lepiej weszli gospodarze, starając się zamknąć gości na ich połowie. Inter grał z kontrataków, ale to Torino prezentowało się lepiej w pierwszych 10 minutach. Piłkarze obu drużyn nie odstawiali nogi, a z czasem do głosu zaczynali dochodzić piłkarze z Mediolanu. Najlepszą okazję do zdobycia gola w pierwszym kwadransie gry miał superstrzelec Interu, Mauro Icardi,który próbował swoich sił po strzale z woleja. W 20. minucie szanse na zdobycie bramki miał Ivan Perisić, ale piłka po strzele głową musnęła tylko poprzeczkę.
Z każdą minutą Inter rozkręcał się i był coraz bliżej zdobycia bramki. Nieoczekiwanie to jednak Torino strzeliło gola. Po szybkiej kontrze w 36. minucie bramkę dla „ Byków” zdobył Ljajić.
35' #TorinoInter 1-0
Gol del #Toro.
Todo empezó con una jugada irresponsable de #Cancelo perdiendo el balón en el medio campo.#Torino#Inter pic.twitter.com/RqPZqW44Eo
— Biscione³ (@FcInter1908es) April 8, 2018
Początek drugiej połowy nie odbiegał poziomem od pierwszej. Inter nacierał, ale gospodarze, uskrzydleni zdobytą bramką, skutecznie uniemożliwiali gościom wykreowanie sobie dogodnej sytuacji, co więcej – sami stwarzali zagrożenie pod bramką Handanovicia. Inter wciąż nacierał, ale nie był w stanie trafić do bramki strzeżonej przez świetnie dziś dysponowanego Sirgu.
Mecz ostatecznie zakończył się zwycięstwem Torino 1:0. Mimo skromnego wyniku mecz był emocjonujący i trzymał w napięciu do samego końca. Po zwycięstwie gospodarze mają jeszcze szanse na grę w LE. Inter natomiast nie wykorzystał okazji na wyprzedzenie Romy, a mógł jeszcze dziś stracić miejsce premiowane grą w LM na rzecz innej rzymskiej drużyny, Lazio, która o 18 podejmowało Udinese.
Lazio wykorzystuje okazję
Rzymianie przed dzisiejszym spotkaniem zajmowali 5. miejsce, tracąc do premiowanej awansem do LM czwartej pozycji zaledwie jeden punkt. Wyniki meczów bezpośrednich rywali (Interu i Romy) sprawiły, że Lazio mogło dziś wskoczyć na trzecie miejsce. Wystarczyło wygrać na wyjeździe z Udinese.
Dla stołecznej drużyny mecz nie rozpoczął się najlepiej, bo stracili bramkę w 13. minucie. Do bramki Strakosha piłkę głową skierował Lasagna. Lazio nie odpuszczało i doprowadziło do wyrównania w 27. minucie. Gola dla „Biancocelesti” zdobył lider klasyfikacji strzelców Ciro Immobile. Wynik ustalił 10 minut później Alberto strzałem po ziemi w prawy róg bramki Udinese.
#UdineseLazio e poi dicono che la #SerieA non è spettacolare, se li avessero fatti Cane Ronaldo Messi questi gol avrebbero,fatto il giro del mondo 100 volte https://t.co/A4EzTUXxOc
— CF7 ?? (@filippothecap) April 8, 2018
Jeżeli Milan chce się liczyć w wyścigu do Ligi Mistrzów, musiało dziś wygrać z Sassuolo. Podobnie jak w przypadku Lazio, wyniki bezpośrednich rywali sprzyjały do odrobienia strat. Goście natomiast mieli dziś szanse na odskoczenie przeciwnikom w walce o utrzymanie.
Nieskuteczny Milan zawodzi
Plan Milanu na dzisiejsze starcie przewidywało szybkie strzelenie gola i spokojne kontrolowanie przebiegu gry. Gospodarze szybko rzucili się do ataku, ale próby zdobycia gola w pierwszych minutach nie powiodły się. Im dłużej Mediolańczycy atakowali, tym bardziej byli nieskuteczni i nie potrafili zdobyć gola. W ostatnim kwadransie gry goście doszli do głosu, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. Pierwsza połowa na San Siro skończyła się bezbramkowym remisem.
Obraz gry w drugiej części spotkania nie uległ zmianie. Milan dominował i nacierał na bramkę gości, ale nie potrafił sobie stworzyć stuprocentowej okazji. Niewykorzystywanie przewagi zemściło się na gospodarzach. W 75. minucie spotkania bramkę dla Sassuolo zdobył Politano.
https://twitter.com/RuttoSporco/status/983078735225278465
Milan jednak nie poddał się i strzelił wyrównującą bramkę w 86. minucie. Gola zdobył wprowadzony dwadzieścia minut wcześniej Kalinic.
https://twitter.com/MilanTalk1/status/983080453694476288
Mecz ostatecznie zakończył się remisem 1:1. Milan nie wykorzystał okazji na zdobycie trzech punktów i przybliżenia się do grupy walczącej o Ligę Mistrzów. Szansa na grę w tych elitarnych rozgrywkach w przyszłym sezonie zmalały. Sassuolo natomiast kolejny raz sprawia niespodziankę w meczu z faworytem i jest coraz bliżej utrzymania.