PD: Niespodzianka w derbach Sevilli


22. kolejkę La Liga zainaugurowały dwa sobotnie spotkania. Szczególnie to drugie, czyli mecz Sevilli FC i Betisu, wzbudzało wśród hiszpańskich kibiców wiele emocji.


Udostępnij na Udostępnij na

Derby Andaluzji znalazły się na samym szczycie, jeśli chodzi o  prestiż wszystkich pojedynków obecnej serii spotkań. Zanim jednak mecz na Roman Sanchez Pizjuan się rozpoczął, punktualnie o godzinie 20.00 Real zmierzył się z Racingiem Santander.

Real zwycięża w „swoim stylu”

„Królewscy”, mimo że stylem gry nadal nie zadowalają w pełni swoich kibiców, to mogą poszczycić się serią sześciu ligowych zwycięstw z rzędu. Powoduje to, że jako jedyna drużyna nie zwiększyli w przeciągu już ponad miesiąca punktowej straty do liderującej Barcelony. Sobotni wieczór w stolicy Hiszpanii miał przynieść podopiecznym Juande Ramosa kolejne zwycięstwo, a rywalem był tym razem Racing Santander.

Pierwszą podbramkową sytuację w 10. minucie stworzyli sobie gospodarze. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Rafael Van der Vaart, a Sergio Ramos, mimo małej ilości miejsca, zdołał oddać strzał, który minął o niecały metr bramkę gości. W 27. minucie z lewej strony boiska Arjen Robben zbiegł do środka i uderzył na bramkę Racingu, a piłkę na rzut rożny sparował bramkarz przyjezdnych. Niecałe trzy minuty później Tono wykazał się po raz drugi, nie dając się zaskoczyć przy próbie przelobowania go przez Van der Vaarta. W dość przypadkowy sposób Holender znalazł się w bardzo dobrej sytuacji, ale szansy na gola nie wykorzystał.

Na pięć minut przed końcem pierwszej odsłony spotkania,  goście zagrozili bramce strzeżonej przez Casillasa. Aktywny tego wieczoru Jonathan uderzył z około 25 metrów, a jego strzał był na tyle groźny, że bramkarzy gospodarzy przeniósł piłkę nad poprzeczką. Była to ostatnia warta odnotowania akcja do przerwy, która zakończyła się bezbramkowym remisem.

Ostatnie trzy kwadranse znakomicie rozpoczął Real. W 49. minucie Higuain minął w polu karnym jednego z obrońców Racingu i ze stoickim spokojem umieścił futbolówkę w siatce. Dla Argentyńczyka była to 13. bramka w obecnym sezonie. Dziewięć minut później strzelec pierwszej bramki znów zdołał oddać groźny strzał, ale tym razem jego skutkiem nie był gol, a kolejny rzut rożny.

Racing starał się doprowadzić do wyrównania. W 80. minucie Zigic oddał groźny strzał głową, ale piłka do bramki nie wpadła. Ostatnie minuty to już okres chaotycznej gry z obu stron. Real skupił się przede wszystkim na utrzymaniu jednobramkowego prowadzenia, natomiast drużyna z Santander mimo wielu chęci, posiadała za mały potencjał w ofensywie, by zdołać wywieźć z Santiago Bernabeu choćby remis. „Los Blancos” po raz kolejny nie stracili gola, jak również zwyciężyli najmniejszym z możliwych rezultatów – 1:0.

Betis rządzi w Sevilli

Po raz 40. Sevilla FC podejmowała na własnym boisku Betis, czyli swojego miejscowego rywala. Największe derby w Andaluzji były jednym z najciekawszych wydarzeń 22. serii spotkań. W pierwszym meczu pomiędzy obiema ekipami w bieżącym sezonie padł remis 0:0. W dzisiejszym pojedynku zarówno gospodarze, jak i ich rywale potrzebowali zwycięstwa – Sevilla aby nie stracić szansy na dogonienie w tabeli Realu Madryt, natomiast Betis – przed oddaleniem się od strefy spadkowej.

Od początku dominowało walka o niemal każdy centymetr boiska, a gra toczyła się głównie w środkowej jego strefie. Wiele razy sędzia musiał wstrzymywać grę, po kolejnym przewinieniu któregoś z zawodników, co sprawiło, że na wielkie widowisko nie było co liczyć.

W 23. minucie Romaric zdobył gola po dośrodkowaniu Jesusa Navasa. Radość miejscowych kibiców nie trwała jednak długo, ponieważ sędzia słusznie odgwizdał pozycję spaloną. Kolejne strzały na którąkolwiek z bramek, nie dość że w małej liczbie, to jeszcze były bardzo niecelne. Na uwagę zasługuje jedynie uderzenie z rzutu wolnego Romarica, po którym piłka nieznacznie przeleciała nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Palopa. Bezbramkowa pierwsza połowa zdecydowanie rozczarowała.

Drugie trzy kwadranse były już o wiele bogatsze w emocje i przede wszystkim bramki. Z minuty na minutę Sevilla zyskiwała wyraźniejszą przewagę. W 48. minucie Fazio był bliski jej udokumentowania, jednak dobrze w bramce spisał się Ricardo. Gdy wydawało się, że to Sevilla będzie już do końca spotkania stroną przeważającą, 30 minut po wznowieniu gry, Duscher otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.

Betis grę z przewagą jednego zawodnika wykorzystał bardzo szybko, bo już po minucie od feralnego dla piłkarza Sevilli zdarzenia, Sergio Garcia ładnym strzałem z pierwszej piłki otworzył wynik meczu. Blisko kwadrans później było już 2:0. Składną wymianę podań, swoją pierwszą bramką w bieżących rozgrywkach, podsumował Ricardo Oliveira. Brazylijczyk kilka dni temu został sprowadzony z Realu Sarragosa i szybko zaczął wywiązywać się z postawionego przed nim zadania umieszczania piłki w bramce rywala.

Niemająca już nic do stracenia Sevilla zaatakowała, jednak czasu starczyło jej tylko na kontaktowego gola autorstwa Kanoute w pierwszej z czterech doliczonych do regulaminowego czasu gry minut. Tym samym podopieczni Manolo Jimeneza przegrali już trzeci ligowy mecz z rzędu, co sprawia że strata do Realu i Barcelony jest już na tyle duża, że aspiracje zdetronizowania choćby jednej z tych drużyn trzeba odłożyć przynajmniej na następny sezon.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze