Na tarczy, ale z twarzą


18 września 2008 Na tarczy, ale z twarzą

Po emocjonującym meczu Wisła Kraków przegrywa z Tottenhamem 1:2. Choć gospodarze prezentowali się lepiej, zwycięska bramka padła w kontrowersyjnych okolicznościach. Wynik na White Hart Lane stawia kwestię awansu pod wielkim znakiem zapytania.


Udostępnij na Udostępnij na

Korespondencja z Londynu

Wisła niczym równy z równym grała przeciwko angielskiemu zespołowi. Stworzyła równie wiele okazji strzeleckich, a o porażce przesądziła decyzja sędziego liniowego. Niemniej jednak kibice i trener Maciej Skorża Londyn opuszczają zadowoleni.

Jirsak zdobył bramkę na WHL
Jirsak zdobył bramkę na WHL (fot. Krzysztof Porębski / wislasoccer.com)

Już w czwartej minucie spotkania zakotłowało się pod bramką Mariusza Pawełka, kiedy groźnie piłkę z prawej strony dośrodkowywał David Bentley. Szybko inicjatywę przejęła jednak Wisła. Szybkie podania z pierwszej piłki, przenoszenie gry z jednego skrzydła na drugie. Dobre sytuacje wypracowali sobie wówczas Paweł Brożek oraz Radosław Sobolewski, ale ich strzały były niecelne.

Wraz z upływem czasu gry ataki Tottenhamu przybrały ponownie na sile. Angielski zespół raz po raz atakował skrzydłami, ale piłka nie potrafiła znaleźć w polu karnym osamotnionego Darrena Benta. Menadżer Juande Ramos ponownie zdecydował się wystawić tylko jednego napastnika w wyjściowej jedenastce, który nie mógł w pojedynkę przebić się przez mur obronny gości.

Oba zespoły grały niczym wytrawni bokserzy, cios za cios. Na groźne uderzenie Jonathana Woodgate’a głową po rzucie rożnym szybko odpowiedział silnym strzałem Rafał Boguski. Znacznie niżej notowani mistrzowie Polski nie zamierzali łatwo oddać pola ostatniemu zespołowi w tabeli Premiership.

Wisła zaczęła zdyscyplinowana taktycznie, grając wysokim pressingiem. Wraz z upływem minut defensywa krakowian zaczęła popełniać błędy. Po pierwszym poważniejszym Pawełka stratował Bent i potrzebna była pomoc lekarzy. Po drugim gospodarze wyszli na prowadzenie. Z lewej strony piłkę wyłożył Aaron Lennon, a Bentley strzałem w długi róg nie dał szans Pawełkowi.

Niedzielan walczy z defensywą Spurs
Niedzielan walczy z defensywą Spurs (fot. Krzysztof Porębski / wislasoccer.com)

Kibice na White Hart Lane nie zdążyli ponownie usiąść, a już padła kolejna bramka. Tym większe zaskoczenie, że było to trafienie dla gości z Polski. Beznadziejną postawę linii defensywnej Spurs wykorzystał Tomas Jirsak, wyrównując stan rywalizacji. Największa w tym zasługa kapitana Anglików, Ledley’a Kinga, który nie ustawił pułapki ofsajdowej. – Tak, popełniłem błąd – przyznał czarnoskóry obrońca podczas pomeczowej konferencji.

Po wznowieniu gry z większym animuszem zaczęli gospodarze. Szybko się to przełożyło na groźną sytuację, po której Giovani dos Santos posłał piłkę wzdłuż końcowej linii. W 55. minucie gola zdobył Darren Bent, ale portugalski sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Duet Juande Ramos-Gustavo Poyet potrzebował bramek. Nastąpiło przegrupowanie sił Tottenhamu, na boisku pojawił się wypożyczony z Manchesteru United Frazier Campbell oraz ofensywnie usposobiony Jamie O’Hara. Wyraźnie poprawiło to jakoś w ofensywnie gospodarzy.

– Najlepszą obroną jest atak – zapewne pomyślał trener Skorża, desygnując do gry Wojciecha Łobodzińskiego. Defensywa zespołu z północnego Londynu to ich pięta Achillesowa. Stoperzy grają zbyt głęboko, a wytykanie ich błędów stało się hobby ekspertów magazynu piłkarskiego „Match of the Day”.

Los meczu odwrócił w 73. minucie Darren Bent, strzałem głową pokonując Pawełka. Sędzia Lucilio Cardoso Cortez gola uznał, choć faulowany był Brazylijczyk Cleber. Londyńczycy chcieli postawić „kropkę nad i”, ale szybkie ataki w następnych minutach nie przyniosły spodziewanego efektu. Odpowiedzią polskiego sztabu szkoleniowego było wprowadzenie w miejsce zmęczonego Pawła Brożka Andrzeja Niedzielana. Na cztery minuty przed końcem występujący wcześniej na holenderskich boiskach piłkarz popędził w stronę bramki Heurelho Gomesa. Kiedy jednak Niedzielan składał się do strzału, piłkę w ostatniej chwili zablokował Woodgate.

Ostatnią szansę na odwrócenie wyniku spotkania miał Marek Zieńczuk, po akcji na skrzydle Niedzielana właśnie. Lewy pomocnik Wisły uderzył mocno, ale obok słupka bramki Spurs.

Komentarze
Bartosz Ratajczyk (gość) - 15 lat temu

Wiśle brak meczów rozgrywanych na wysokim poziomie.
Chłopaki mają umiejętności, potrafią rozegrać
dokładnie z pierwszej piłki, wygrać pojedynek jeden
na jednego, ale widać było większą kulturę gry u
gospodarzy. Akcje były szybsze, rozgrywane prawie
automatycznie - idzie ktoś skrzydłem, to już w środku
przesuwa się inny zawodnik w oczekiwaniu na podanie
do rozegrania z klepki. Gra z pierwszej piłki jak w
PES. W przypadku Wisły - szczególnie przed przerwą
widać było denerwujące zatrzymywanie się i
rozglądanie komu podać. Po przerwie zdecydowanie
lepiej, nawet podczas klepki przy linii bocznej piłka
wiślakom nie uciekała. Więcej meczów z silniejszymi
rywalami i Skorża może zmontować naprawdę silną pakę
- nawet mimo prawie zerowych transferów.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze