Juventus awansował po dogrywce


9 stycznia 2013 Juventus awansował po dogrywce

Juventus po niezwykle zaciętym spotkaniu, które wymagało dogrywki, żeby wyłonić zwycięzcę, wygrywa 2:1 z Milanem. Gola na wagę awansu zdobył w 95. minucie Mirko Vucinić. W następnej fazie rozgrywek „Stara Dama” zmierzy się z Lazio Rzym.


Udostępnij na Udostępnij na

W drugim ćwierćfinale krajowego pucharu zmierzyły się ze sobą Juventus Turyn i AC Milan, co zapowiadało ogromne emocje, gdyż są to niezwykle utytułowane drużyny. W sumie zdobyły one Puchar Włoch 15 razy, z czego dziewięć razy uczynili to piłkarze z Turynu. To, że zawodnicy tych ekip spotkali się w tak wczesnej fazie turnieju, z pewnością budziło sporo emocji. W poprzedniej rundzie oba zespoły wygrały, nie tracąc gola. Mediolańczycy pokonali Regginę Calcio 3:0, a ich dzisiejsi rywale wygrali z Cagliari 1:0. Na zwycięzcę tej pary czekało już Lazio Rzym, które wczoraj rozbiło Catanię 3:0, więc w półfinale szykował nam się kolejny hit. Obaj trenerzy nie podchodzili do tego starcia całkiem poważnie, ponieważ wystawili nieco rezerwowy skład. Nie zmienia to jednak faktu, że pojedynek zapowiadał się naprawdę ciekawie. 

Giovinco wyrównał pięknym strzałem z rzutu wolnego
Giovinco wyrównał pięknym strzałem z rzutu wolnego (fot. Vecchiasignora.it)

Gospodarze, osłabieni brakiem między innymi Pirlo i Buffona, nie zamierzali odpuszczać i ostro zaatakowali rywali już od pierwszych minut. Milan z kolei skupił się na poczynaniach ofensywnych i od razu konstruował ciekawe akcje. Po strzale Ambrosiniego w 3. minucie tylko wspaniała interwencja Storariego uratowała „Juve” od straty gola. To wydarzenie było jak zimny prysznic dla turyńczyków, którzy po chwili ruszyli z odpowiedzią. Przejęli inicjatywę i ku uciesze kilkudziesięciu tysięcy kibiców, rozpoczęli atak pozycyjny. Szybko się to zemściło, bo z kontrą wyszli piłkarze Milanu. Po znakomitej akcji skrzydłem Boatenga i wycofaniu piłki do tyłu, a także przepuszczeniu jej przez Pazziniego idealny strzał oddał El Shaarawy. Najlepszy strzelec mediolańczyków w tym sezonie bardzo ładnym uderzeniem tuż przy słupku pokonał golkipera i mieliśmy bardzo szybko, bo już w 6. minucie, 1:0 dla gości.

Bliski wyrównania był już 120 sekund później Matri. Po centrze Giovinco Włoch główkował, szukając długiego rogu bramki Amelii, ale minimalnie chybił. Juventus nie zamierzał składać broni i dalej wściekle atakował. Od początku był to mecz, na który patrzyło się z wielkim zainteresowaniem. W 11. minucie Acerbi w głupi sposób stracił piłkę i musiał się ratować faulem w okolicach 25. metra od swojej bramki. Pod nieobecność Pirlo do futbolówki podszedł Sebastian Giovinco i pięknym strzałem pokonał Amelię. Kto powiedział, że tylko Pirlo potrafi zdobywać takie gole? Młody Włoch uderzył przepięknie nad murem i piłka przeleciała obok bezradnego bramkarza gości. Mieliśmy 1:1, a mecz dopiero się rozkręcał. Bramka wyraźnie pobudziła Juventus, który przycisnął rywala. Świetnie poczynał sobie Giovinco, siejący popłoch na skrzydle i szukający kolegów w polu karnym. Zapał Milanu ostudziło wyrównanie, lecz nie można było zapominać o jego niezwykle groźnych kontratakach.

Tymczasem gospodarze dalej prezentowali swoją ulubioną grę. Długo utrzymywali się przy piłce i stwarzali sobie dużo okazji w ataku pozycyjnym. Kiedy tracili futbolówkę, od razu szybko doskakiwali do rywali i dzięki wysokiemu pressingowi ją odzyskiwali. Mediolańczycy mieli ogromne problemy z wyjściem z własnej połowy. Jeśli już im się to udawało, to zazwyczaj głupio tracili piłkę. Po jednej z takich strat z kontrą ruszył Giovinco. Młody piłkarz przebiegł blisko 60 metrów, zanim został sfaulowany. Boateng popełnił przewinienie dokładnie w tym samym miejscu, z którego Sebastian strzelił gola. Do piłki podszedł więc sam poszkodowany. Tym razem strzelił nieco wyżej i bardziej w stronę rogu, ale jego intencję wyczuł Amelia i już tam był, żeby w fantastyczny sposób obronić to uderzenie. To nie była łatwa parada, ponieważ rzut wolny został wykonany niemal perfekcyjnie, stąd też jeszcze większe brawa należą się golkiperowi Milanu.

Giovinco mógł zostać bohaterem kibiców jeszcze przed przerwą, gdy w 32. minucie po błędzie Mexesa biegł sam na sam z bramkarzem gości. Francuz zdołał jednak skutecznie uniemożliwić mu dobry strzał swoim powrotem i na tablicy wyników dalej widniał remis. Doping przez cały czas był niesamowity. Nawet kiedy przy piłce był zespół przeciwny, fani „Juve” nie oszczędzali gardeł. To z pewnością napędzało ich pupili, którzy rozgrywali znakomite zawody. Nie pozwalali na zbyt wiele mediolańczykom. Poza strzałami w pierwszych minutach piłkarze Allegriego nie mieli wielu okazji, żeby zagrozić bramce Storariego. W przeciwieństwie do gospodarzy, którzy cały czas atakowali i mieli wiele szans, by wyjść na prowadzenie. Jednak do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie. Gdy oba zespoły schodziły do szatni, żegnała je burza oklasków. Po takiej grze z pewnością były one zasłużone.

Na drugą odsłonę obie ekipy wyszły bez zmian i tak jak na początku spotkania inicjatywę przejął Milan. Goście byli zdecydowanie pewniejsi siebie po rozmowie z trenerem Allegrim w szatni. Jednak pierwszą groźną okazję do zmiany rezultatu miał nie kto inny jak Giovinco. Po świetnym podaniu Vidala Włoch znalazł się sam na sam z Amelią, ale jego uderzenie było za lekkie, by zaskoczyć golkipera. W pierwszych dziesięciu minutach oglądaliśmy atak pozycyjny mediolańczyków, który był rozgrywany za wolno i w żaden sposób nie mógł zaskoczyć gospodarzy. W niczym nie przypominało to świetnej kontroli nad piłką turyńczyków sprzed przerwy. Widać, że Milan zdecydowanie lepiej czuł się w kontratakach, dlatego też powoli zaczął oddawać inicjatywę. Po jednym z takich szybkich ataków pierwszy godny uwagi strzał oddał Boateng. Była to 60. minuta i widać było, że tempo z premierowej odsłony wdało się we znaki obu drużynom. Gra nie była już tak składna i widowiskowa, a uderzeń było jak na lekarstwo. Stąd też potrzebne były zmiany. Najpierw Antonio Conte zdecydował się wpuścić Vucinica za Giovinco. Była to nieco zaskakująca roszada, zważywszy na formę Sebastiana, ale Czarnogórzec od razu pokazał, jak bardzo się wszyscy mylą. Szybko przeprowadził ładną indywidualną akcję i zagroził bramce Amelii.

Mirko Vucinić dał Juventusowi wygraną w potyczce z Milanem
Mirko Vucinić dał Juventusowi wygraną w potyczce z Milanem (fot. Tuttosport.com)

Allegri nie zamierzał długo czekać z odpowiedzią. On przyszykował aż dwie korekty, czym dał swoim podopiecznym jasny sygnał – gramy o zwycięstwo. Wprowadził dwóch napastników, Bojana i Nianga, zdejmując Pazziniego i Emanulesona. Gra Milanu od razu uległa poprawie, dlatego też wkrótce na murawie pojawił się Andrea Pirlo. Oba zespoły chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść bez dogrywki. Bliżsi objęcia prowadzenia byli piłkarze Milanu, którzy cały czas atakowali. W 87. minucie tę jedną znakomitą okazję do zadania decydującego ciosu miał Niang. De Sciglio świetnie dorzucił piłkę w pole karne, a tam najwyżej wyskoczył napastnik gości, lecz po jego główce futbolówka przeszła minimalnie obok słupka. Po tym ciosie Juventus mógłby się już nie podnieść. Jednak na szczęście dla kibiców i zawodników Antonio Conte, dalej mieli oni szansę na awans do półfinału. Do końca regulaminowego czasu gry wynik nie uległ już zmianie i żeby wyłonić zwycięzcę, potrzebna była dogrywka.

Dodatkowe 30 minut lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy postanowili nie czekać na rzuty karne i od razu chcieli uzyskać awans do półfinału. Widać było, że wejście Pirlo bardzo poukładało ich grę w ataku. Nie było już tylu chaotycznych indywidualnych akcji, ale spokojne rozgrywanie ataku pozycyjnego. Jednak – co ciekawe – gol padł po kontrataku. Środkiem pola znakomicie akcję zainicjował Giaccherini, jego podanie co prawda nie znalazło adresata, ale wślizg Mexesa był tak niefortunny, że futbolówka trafiła pod nogi Vucinica. Czarnogórzec, otrzymawszy takie prezenty w polu karnym, nie zwykł się mylić. Kibice oszaleli, ich pupile w końcu byli na prowadzeniu. Teraz to Milan musiał gonić wynik, a miał na to coraz mniej czasu. Mediolańczycy nie mieli nic do stracenia i rzucili wszystkie siły w pole karne rywali. To zaczęło stwarzać gospodarzom kolejne okazje do szybkich wyjść z piłką.

Goście musieli atakować, jeśli nadal chcieli awansować do kolejnej fazy rozgrywek, a przecież Puchar Włoch miał być ich głównym celem w tym sezonie. Tymczasem to Juventus, lider tabeli, walczący o obronę tytułu, był bliżej wymarzonego półfinału. Nawet Buffon, który nie grał w tym spotkaniu i oglądał je z trybun, w końcówce zszedł, by wesprzeć swoich kolegów. Nie mógł tego uczynić i szybko został wyproszony przez sędziego, ale takie ciepłe słowa ze strony kapitana na pewno podniosły na duchu turyńczyków. Dodało im to pewności siebie przed drugą częścią dogrywki. Cały czas musieli się bronić przed atakami Milanu, a wydawało się, że bramka wyrównująca wisi w powietrzu. Najpierw Montolivo, a później El Shaarawy i w końcu Niang – wszyscy trzej próbowali swoich sił strzałami z dystansu. Storari pozostawał jednak bezbłędny. Jego interwencje doprowadziły do kontry kolegów. W 112. minucie szansę na rozstrzygnięcie pojedynku miał Isla, lecz jego uderzenie końcem nogi obronił Amelia. „Juve” zaczęło opóźniać grę, jak tylko mogło. Zawodnicy wybijali z rytmu gości, nie wahali się nawet otrzymywać żółtych kartek za swoje zachowanie.

W ostatnich minutach sprawy w swoje ręce zdecydował się wziąć El Shaarawy, lecz jego uderzenia były bardzo niecelne. A kolejne pudła tylko wzmagały doping z trybun i coraz bardziej denerwowały gwiazdora Milanu. Tymczasem gospodarze spokojnie robili swoje, rozgrywali piłkę i skwapliwie wymuszali faule rywali. Nie zależało im już na zdobyciu trzeciego gola, chcieli tylko dowieźć cenny rezultat do końcowego gwizdka. W 119. minucie idealną szansę zmarnował Traore i wydawało się, że nic nie jest w stanie zabrać tej wygranej piłkarzom Juventusu. Po 120 minutach zaciętej walki to właśnie turyńczycy mogli się cieszyć z wygranej i awansu do półfinału. Tam czeka już na nich Lazio Rzym, co oznacza kolejny wspaniały pojedynek w Pucharze Włoch. 

Komentarze
~... (gość) - 11 lat temu

Oby milan wygrał ;)

Odpowiedz
~josif (gość) - 11 lat temu

klasowy zawodnik nam rośnie w milanie.

Odpowiedz
~Witold (gość) - 11 lat temu

El Shaarawyego bym widział w Juve.
Moj sklad juve na przyszly sezon ustawienie 4/3/3:

buffon-asamoah, chiellini, barzagli,
lichtsteiner-marchisio,pirlo,vidal-el
shaarawy,cavani,giovinco

Odpowiedz
~pato92 (gość) - 11 lat temu

faraon nigdzie nie odejdzie. Ma byc legenda milanu
jak Baresi czy Maldini.

Odpowiedz
Kibic (gość) - 11 lat temu

Seba Giovinco jest najlepszy. Ma tylko 164 cm wzrostu
a walczy z każdym jak lew!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze