Nie tylko Hiszpania – fatalne sędziowanie w Bundeslidze


15 lutego 2016 Nie tylko Hiszpania – fatalne sędziowanie w Bundeslidze

Nieodłącznym elementem każdego widowiska, prócz kibiców i piłkarzy na murawie, są sędziowie. To oni podejmują najważniejsze decyzje, które wielokrotnie powodują dyskusje i które doprowadzają do rozpaczy i wściekłości fanów. Jak arbitrzy prezentują się w Bundeslidze? Czy potrafią dorównać do poziomu zawodników i nie zawodzą? Sprawdźmy to.


Udostępnij na Udostępnij na

Niestety za naszą zachodnią granicą wielokrotnie właśnie arbitrzy stawali się antybohaterami spotkań. Praktycznie co kilka tygodni piłkarskie Niemcy muszą debatować nad kolejnym sędziowskim wielbłądem. Przykłady? Proszę bardzo: bramka widmo zdobyta jesienią 2013 roku przez Stefana Kiesslinga w meczu z Hoffenheim, kiedy po uderzeniu napastnika Bayeru piłka trafiła w przedziurawioną boczną siatkę, niepodyktowany rzut karny dla Bayernu za brutalny faul Felixa Wiedwalda na Robercie Lewandowskim, uznany gol trafiony ręką Leona Andreasena w spotkaniu z FC Koeln czy niedawny mecz Borussia Dortmund – Ingolstadt, kiedy Guido Winkmann wszystkie sytuacje kontrowersyjne rozstrzygał na niekorzyść beniaminka, nie uznając m.in. samobójczej bramki Matsa Hummelsa.

Od tego sezonu takie sytuacje jak ta z Kiesslingiem w roli głównej nie powinny już mieć miejsca. Latem wprowadzono w Bundeslidze goal-line technology. Kluby długo były niechętne temu pomysłowi, ale kilka tragicznych błędów rozjemców, jak wspomniany wcześniej gol Kiesslinga czy nieuznana bramka Hummelsa z finału Pucharu Niemiec w 2014 roku, spowodowało, że zmieniły one stanowisko. Liga naszych zachodnich sąsiadów poszła śladami Premier League i wprowadziła tę nowinkę.

Oto kuriozalna bramka Kiesslinga z meczu z Hoffenheim (jesień 2013 roku)

Działacze z DFB chcą jeszcze poszerzyć zakres technologii, która miałyby być stosowana podczas spotkań, i planują wprowadzić możliwość podejmowania decyzji na podstawie powtórek wideo. Tym systemem objęte byłyby tylko dwie klasy rozgrywkowe. Pomysł ten mógłby być wykorzystywany tylko w pierwszej i drugiej lidze. – Pochłania on koszty, a także wymaga większego personelu do obsługi – powiedział były znamienity sędzia międzynarodowy, obecnie szef komisji sędziowskiej niemieckiego związku piłkarskiego, Herbert Fandel.

Nic dziwnego, że te wpadki rozwścieczają działaczy. Oprócz ewidentnych błędów bardzo często wytykają arbitrom ich nieumiejętność pracy w zespole. – Byłoby lepiej, gdyby sędziowie rozmawiali przez słuchawki o wydarzeniach meczowych – powiedział po jednym ze spotkań Christian Heidel, dyrektor sportowy Mainz. Z kolei inny dyrektor sportowy – Joerg Schmadtke z FC Koeln, stawia sprawę jasno: – Niemieccy sędziowie są coraz gorsi.

https://twitter.com/edzioo/status/655802051339919360

Nie dziwi zatem, że włodarze stawiają sobie  za punkt honoru poprawę jakości prowadzenia meczów. Sędziowie od kilku sezonów spotykają się na specjalnych obozach (w ciągu ostatnich kilku lat ich głównym punktem była hiszpańska Majorka), gdzie, oprócz poprawy przygotowania fizycznego, pracują nad wyeliminowaniem błędów. Sędziowie oglądają we wspólnym gronie stykowe sytuacje i debatują, jak je zinterpretować. – Rozjemcy uczą się ciągle czegoś nowego – mówi Ronny Zimmermann, wiceprezydent DFB. Federacja, prócz pracy nad arbitrami, zaprasza również dziennikarzy sportowych na specjalne kursy. W ich trakcie omawiają oni kontrowersje i to, w jaki sposób w konkretnym momencie należy się zachować.

Dr_Felix_Brych
Felix Brych jest jednym z najlepszych niemieckich sędziów, choć i jemu od czasu do czasu zdarzają się wahania formy. Będzie przedstawicielem Niemiec podczas Euro 2016 (fot. Wikipedia)

Spójrzmy jeszcze, jak wynagradzana jest praca ligowych arbitrów. Wygląda to coraz lepiej. Z sezonu na sezon federacja zwiększa ich uposażenie. Obecnie sędzia z doświadczeniem ligowym przekraczającym pięć lat może liczyć na pensję w wysokości 50 tys. euro, a arbiter na zapleczu ma szansę wyciągnąć ok. 25 tys. euro. Z kolei za pojedynczy mecz w Bundeslidze zarabia się ok. 3800 euro, na zapleczu 2000 euro. Gaża będzie jeszcze rosła. Już od następnej kampanii najlepsi będą mogli wyciągnąć aż 65 tys. euro, natomiast w 2. Bundeslidze 35 tys. euro.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze