Zagłębie Lubin znów z problemami – byt w PKO Ekstraklasie zagrożony?


Drużynę Waldemara Fornalika znów dopadł kryzys formy, przez który Zagłębie Lubin po raz drugi z rzędu będzie walczyć o utrzymanie.

23 kwietnia 2023 Zagłębie Lubin znów z problemami – byt w PKO Ekstraklasie zagrożony?
Tomasz Folta/Zagłębie Lubin S.A.

Zagłębie Lubin to klub mający dobrą akademię oraz stabilną sytuację finansową z racji sponsora w postaci KGHM. Wydawałoby się, że w takich warunkach można spokojnie celować przynajmniej w górną ósemkę. Jednak od pewnego czasu ten potencjał jest marnowany. Zwolnienie Piotra Stokowca i zastąpienie go Waldemarem Fornalikiem miało być zmianą na lepsze. Jednak podobnie jak rok temu, końcówka sezonu znów będzie niezwykle nerwowa. „Miedziowi” będą musieli bić się do końca o utrzymanie, aby następny sezon rozpocząć w ekstraklasie. Dlaczego Zagłębie zanotowało ostatnio taki zjazd formy?


Udostępnij na Udostępnij na

Był taki moment w tej rundzie, w którym Zagłębie Lubin zanotowało trzy zwycięstwa z rzędu. Powoli zakładano, że trener dość szybko odcisnął swoje piętno na drużynie i Zagłębie doszusuje do mety bez nerwowego oglądania się za siebie. Nic bardziej mylnego. Kolejne pięć meczów to trzy porażki oraz dwa remisy, które sprawiły, że w Lubinie grunt znowu stał się grząski. Świadomym zagrożenia wydaje się także trener Waldemar Fornalik. W ostatnim meczu podjął się on desperackiego ruchu, jakim była nagła zmiana ustawienia z 4-2-3-1 na 3-5-2. Tak radykalna zmiana taktyki mocno zaskoczyła samych piłkarzy. Wielu z nich nie odnalazło się w tej eksperymentalnej taktyce z wahadłowymi, która zaowocowała porażką z inną drużyną walczącą o utrzymanie, Górnikiem Zabrze. To jest drugi sezon z rzędu, w którym Zagłębie gra poniżej oczekiwań. Dlaczego lubińska drużyna znów musi drżeć o byt w najwyższej klasie rozgrywkowej?

W Zagłębiu łatwiej znaleźć gracza, który nie zawiódł

Przecież przeglądając kadrę lubińskiej drużyny, znajdziemy w niej kilku graczy, którzy budzą wyobraźnię postronnego kibica ekstraklasy. Filip Starzyński, Damjan Bohar oraz Jakub Świerczok – to nazwiska które w ekstraklasie mają wyrobioną markę. Gdy dołoży się do tego kilku młodych zdolnych piłkarzy, takich jak Kacper Chodyna, Tomasz Pieńko, Łukasz Łakomy wychodzi naprawdę ciekawa piłkarska mieszanka, która powinna przynieść wymierne korzyści dla Lubina. Nic bardziej mylnego. Wydaje się, że cała drużyna wpadła w spory dołek formy.

O przyczyny ostatniej kiepskiej passy Zagłębia postanowiliśmy zapytać Filipa Trokielewicza, redaktora portalu kibicowskiego mkszaglebie.pl, który świetnie orientuje się w sytuacji klubu z Lubina. Jego zdaniem praktycznie cała drużyna zawodzi. W zasadzie łatwiej byłoby powiedzieć, którzy nie zawodzą. Nie jest żadną tajemnicą, że największym problemem Zagłębia Lubin jest szwankująca skuteczność. „Miedziowi” stwarzają sobie okazje, natomiast mają problemy z zamienianiem ich na bramki. Filip Starzyński jest cieniem samego siebie i nie bez powodu stracił miejsce w wyjściowej jedenastce. Słabiej prezentuje się również Łukasz Łakomy. Kacper Chodyna i Damjan Bohar po nie najgorszym początku rundy wiosennej także spuścili z tonu. 

Zagłębie Lubin słabe zarówno w defensywie jak i ofensywie

Jak to wygląda w liczbach? Wystarczy szybki rzut oka na podstawowe statystyki, aby przekonać się, jak poważny problem trawi Zagłębie od środka. Obrona drużyny z Dolnego Śląska przypomina szwajcarski ser. Tylko dwie drużyny znajdujące się za „Miedziowymi” (Lechia i Miedź) straciły więcej bramek, bo aż 46. Być może ta statystyka nie byłaby aż takim problemem, gdyby liczba goli strzelonych była zbliżona do liczby goli puszczonych. Ale tak nie jest.

W ofensywie mamy do czynienia z istną indolencją ofensywną, o której wspomniał już nasz rozmówca. Ledwie 24 gole po 28 kolejkach. Nie trzeba być matematycznym orłem aby stwierdzić, że Zagłębie średnio strzela mniej niż gola na mecz. To najgorszy wynik w lidze. Najlepszy strzelec Zagłębia Kacper Chodyna zdobył tych goli pięć. Nadmieńmy tylko, że Kacper gra na pozycji skrzydłowego. Jak słabi muszą być w takim wypadku klubowi snajperzy?

Jak na razie powrót Świerczoka to niewypał

Jeżeli chodzi o nominalnych napastników to najlepszym wynikiem może pochwalić się Martin Dolezal do spółki z Rafałem Adamskim. Obaj mają na swoim koncie po dwa gole! Dlatego gdy w lutym ogłoszono pozyskanie Jakuba Świerczoka, lubińscy kibice nie posiadali się ze szczęścia. W końcu to właśnie dzięki grze dla Zagłębia „Świeży” wypłynął na szerokie wody, a także zagrał w reprezentacji Polski. Lecz patrząc na jego aktualną dyspozycję, mówimy raczej o cieniu piłkarza, który wyjeżdżał z ekstraklasy. Oczywiście rozumiemy, iż były reprezentant Polski miał długi rozbrat z piłką. Jednak na razie można odnieść wrażenie, że Jakub gra wyłącznie za stare zasługi. Niestety dla kibiców, napastnik kompletnie nic nie wnosi.

Podobnego zdania jest nasz rozmówca, który wprost określa ściągnięcie napastnika niewypałem transferowym. – Wydawało się, że remedium na problemy strzeleckie „Miedziowych” może być powrót Jakuba Świerczoka. Na chwilę obecną sprowadzenie 30-latka okazało się być jednak niewypałem. Popularny „Świeży” w meczach, w których wystąpił, był karykaturą zawodnika, którego pamiętamy z przeszłości na przykład z występów właśnie w Zagłębiu, Łudogorcu Razgrad i Piaście Gliwice.

Woźniak na ratunek Zagłębiu

Jak poważny jest kryzys tej drużyny niech świadczy fakt, iż w ostatnim meczu, po długiej przerwie, trener Fornalik wpuścił do gry Woźniaka. Szanujemy go za powrót do domu zwłaszcza w tak trudnym okresie. Jest to wychowanek Zagłębia, któremu zawsze zależało na tym klubie i pokazywał owo przywiązanie. Jednak ten zawodnik swoją grę na poziomie ekstraklasy zakończył kilka lat temu. Niemniej po jego wejściu na boisko można było odnieść wrażenie, że gra Zagłębia się ożywiła. To właśnie po faulu na nim Zagłębie otrzymało rzut karny, którego „Figo” nie wykorzystał. Może Arkowi brakować już umiejętności, kondycji na granie w pełnym wymiarze. Jednak zawsze da od siebie coś z wątroby, podostrzy grę. Wydaje się, że jako jedyny, bądź jeden z nielicznych, ma charakter wojownika.

Czy Zagłębie Lubin cierpi na brak charakteru?

Wspomnieliśmy o Arkadiuszu Woźniaku, który swoim wejściem starał się pobudzić swoich kolegów do lepszej gry. Jak to zatem świadczy o pierwszej drużynie? Obserwując mecze Zagłębia często można dostrzec, że gdy drużynie nie idzie, piłkarze zbyt łatwo się podłamują. Nie ma w tej drużynie iskry walki, kogoś, kto poderwie swoim zachowaniem resztę drużyny do walki. Podobnie sądzi nasz rozmówca, który nie widzi lidera w tej drużynie. Na pewno uderzająca jest statystyka, która mówi o tym, że za kadencji Waldemara Fornalika Zagłębie przegrało wszystkie mecze, w których pierwsze straciło gola. Nie da się też ukryć, że faktycznie w tej drużynie brakuje liderów. Wiąże się to z tym, o czym już mówiłem. Piłkarze, którzy powinni brać na siebie odpowiedzialność, tacy jak Filip Starzyński, Damjan Bohar, Jakub Świerczok oraz kilku innych, zawodzą. Pamiętam poprzedni sezon, w którym „Miedziowi” również niemal do samego końca walczyli o zachowanie ligowego bytu i wtedy dużą rolę odgrywał choćby Starzyński. Trzon zespołu musi się przebudzić ze snu.

Nadchodzące starcie będzie z drużyną, która właśnie dzięki zaangażowaniu i walce w każdym spotkaniu, wyszła ze strefy spadkowej. Korona pod wodzą Kamila Kuzery w ostatnich tygodniach punktuje nadzwyczaj dobrze. Można się śmiać z symbolicznego „jeżdżenia na tyłkach”, jednak jak inaczej możesz osiągnąć sukces (jakim będzie utrzymanie), jeśli nie ambitną walką do końca. W najbliższym spotkaniu piłkarze Zagłębia będą mogli zobaczyć na własne oczy, jak wygląda drużyna, która ambitnie walczy o utrzymanie w lidze.

Może Zagłębie Lubin musi poczekać na „efekt Fornalika”

Wspomnijmy również słówko o samym szkoleniowcu. Waldemar Fornalik to jeden z najlepszych polskich trenerów – nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Od lat wykręca z klubami wyniki, o których kibice nawet nie śnili. Z biednym Ruchem Chorzów zdobył wicemistrzostwo oraz trzecie miejsce, a w erze post-selekcjonerskiej wprowadził Ruch do górnej ósemki, mimo ogromnego zadłużenia. Zaś Piastowi zapewnił pierwsze w historii mistrzostwo Polski. Zagłębie wiedziało co robi, biorąc tego trenera. Jednak żaden z ww. sukcesów nie wydarzył się ad hoc. Praca, jaką wykonuje Waldemar Fornalik cechuje się tym, iż jest to długotrwały proces. Sposób pracy byłego selekcjonera wymaga czasu, doboru odpowiednich ludzi, aby przyniósł on wymierne korzyści.

Zatem być może „Miedziowi” muszą przecierpieć do końca tego sezonu, a od następnego sezonu będzie tylko lepiej? To stwierdzenie może się sprawdzić, o ile rozpoczną go w ekstraklasie. Bowiem jeżeli drużyna „Kinga” szybko się nie poprawi, to w następnym sezonie będą wyprawy nie do Szczecina czy Poznania, a do Rzeszowa bądź Tychów. Powiedzmy to sobie jasno – wg statystyk to Zagłębie ma największe szanse, aby zostać trzecim spadkowiczem. Jak wyliczył na Twitterze Piotr Klimek, prawdopodobieństwo spadku drużyny z Lubina wynosi 36,8%. To sporo, a tylko Śląsk ma podobne szanse na spadek co Zagłębie.

Zagłębie Lubin ufa „Kingowi”- zarówno działacze jak i kibice

Mimo tego wiara wśród fanów oraz działaczy Zagłębia jest do tego trenera ogromna, co podkreśla nasz ekspert. Trener Fornalik jak na razie ma duże zaufanie zarówno u kibiców, jak i włodarzy Zagłębia Lubin. Nawet pomimo tego, że wyniki na wiosnę nie są zadowalające. Wszyscy podkreślają, że na razie skupiają się na walce o utrzymanie, niemniej jednak wiadomo, że jeżeli to się uda to w przyszłej kampanii ambicje będą większe. Przyjście „Kinga” do „Miedziowych” niewątpliwie rozbudziło apetyty, ponieważ wszyscy pamiętają sukcesy tego szkoleniowca, jakie osiągał on z Piastem. Gwoli przypomnienia, obecny trener Zagłębia przejął Piastunki w sezonie, w którym do ostatniej kolejki drżały o utrzymanie. Wszystko, co stało się potem, jest już piękną historią. Zatem wydaje się, że jeśli Zagłębie przetrwa ten trudny moment to pod panowaniem „Kinga” przyjdą lepsze czasy dla klubu z Dolnego Śląska.

Niemniej, aby Zagłębie Lubin mogło liczyć na długoterminowe profity ze współpracy z Fornalikiem, musi zacząć lepiej grać. Spadek jest bardzo realny i jeśli nie nastąpi szybka poprawa wyników, to odbudowa Zagłębia rozpocznie się od pierwszej ligi, co dla lubińskich kibiców byłoby ogromnym rozczarowaniem. Jeśli, kolokwialnie mówiąc, lubinianie nie ogarną się na już, to przyszłość maluje się w kruczą czerń.

I z tą myślą Filipa pozostawimy piłkarzy Zagłębia, którzy powinni w końcu zrozumieć, że nie ma co czekać na poprawę. Ona musi nastąpić już w najbliższym meczu z Koroną. Nadzieją dla kibiców niech będzie fakt, że w końcówce obecnego sezonu ich zespół zagra jeszcze cztery razy na wyjazdach i tylko raz u siebie. Bowiem w delegacjach lubinianie zdobyli aż 20 z 31 punktów, jakie dotąd mają.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze