W niedzielę w Premier Lidze oczy całej piłkarskiej Rosji zwrócone były na Moskwę. Na stołecznym stadionie Łużniki wicelider tabeli, Spartak Moskwa, podejmował przewodzącego w stawce mistrza kraju. W najbardziej prestiżowym starciu sezonu 2009 lepsi okazali się aktualni czempioni, odnosząc zaskakująco wysokie zwycięstwo.
Ciężko było wskazać faworyta tej potyczki. Oba zespoły w ostatnim czasie prezentowały wyśmienitą formę. Teoretycznie więcej argumentów po swojej stronie mieli podopieczni Kurbana Bierdyjewa. Dysponowali oni silniejszą na papierze kadrą, podczas gdy Spartaka w ostatnim czasie opuścił dynamiczny Władimir Bystrow. Kibice „Miaso” liczyli na umiejętności motywacyjne Walerego Karpina, rozegranie Aleksa oraz skuteczność lidera klasyfikacji strzelców, Wellitona. Zarówno jedni, jak i drudzy, byli bardzo umotywowani do dobrej gry w potyczce, która mogła przesądzić o tytule mistrzowskim w sezonie 2009.
Początek meczu należał do gości. To oni częściej atakowali bramkę Sosłana Dżanajewa. Jednak dośrodkowania Gokdeniza Karadeniza oraz nieoczekiwanie wstawionego do składu Aleksandra Rjazancewa nie docierały do adresatów. Po dziewięciu minutach gry w polu karnym „Czerwono-białych” padł Alejandro Dominguez, ale sędzia Stanisław Suchina nie zdecydował się na odgwizdanie jedenastki. Dopiero w 13. minucie groźniejszą sytuację do zdobycia bramki stworzyli sobie gospodarze, w których szeregach bardzo widoczny był brak sprzedanego do Zenitu Sankt Petersburg Władimira Bystrowa. Bramkarz przyjezdnych, Siergiej Ryżykow, nie został jednak pokonany.
Zaledwie 180 sekund później wyraźnie przycisnął Rubin. Po akcji mistrzów piłkarz została wybita na rzut rożny. Dośrodkowanie z kornera zaowocowało strzałem, który z linii bramkowej wybił doświadczony Denis Bojarincew. Po kolejnym zagrani z narożnika niecelnie uderzał Roman Szaronow, który przymierzany jest do gry w barwach Spartaka.
Po tym nastąpił okres niedokładnej gry. Żadna ze stron nie potrafiła poważniej zagrozić przeciwników. Atak ze skrzydła w wykonaniu miejscowych niecelnym strzałem zakończył Alex. W odpowiedzi akcja Christiana Noboy zakończyła się na bloku defensywnym gospodarzy. Ci starali się, jak mogli, by wyjść na prowadzenie. Ciężar gry na swoje barki próbował brać młodziutki Paweł Jakowlew. Właśnie on w 32. minucie mógł dać swojej drużynie upragnioną bramkę. Przed sobą miał tylko Cesara Navasa i bramkarza Ryżykowa, a w sukurs biegł Welliton. Rosjanin zagrał jednak zbyt egoistycznie, dzięki czemu Hiszpanowi udało mu się go powstrzymać. Gdyby dostrzegł Brazylijczyka, prawdopodobnie moskwianie prowadziliby 1:0.
Niewykorzystane stuprocentowe sytuacje lubią się mścić i te piłkarskie powiedzenie sprawdziło się w przypadku podopiecznych Karpina. Zaledwie 120 sekund po akcji Jakowlewa Aleksandr Bucharow odegrał piłkę Siergiejowi Siemakowi, a ten pewnym strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik spotkania. Dosłownie chwilę później Dominguez padł w polu karnym Spartaka. Sędzia podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny, który na drugiego gola dla Rubinu zamienił argentyński napastnik. Rezultat ustalony przez niego utrzymał się do końca pierwszej połowy.
Walery Karpin nie czekał i od razu po przerwie dokonał dwóch korekt w swoim składzie, zmieniając Denisa Bojarincewa i Rafaela Cariokę na Żano Ananidze i Nikitę Bażenowa. Drugi z nich zaledwie siedem minut po wznowieniu gry dostał piłkę w polu karnym, ale odebrali mu ją defensorzy z Kazania. 180 sekund później stało się jasne, że Rubin tego meczy nie przegra. Sprowadzony z Zenitu Sankt Petersburg Dominguez skupił na sobie uwagę obrońców, a następnie podał futbolówkę Bucharowowi, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce Dżanajewa.
Utrata trzeciego gola wyraźnie podcięła skrzydła „Czerwono-białym”. Atakowali oni bez pomysłu i bez nadziei na zmianę wyniku i odrobienie choć części strat. Zawodził zwłaszcza ten, na którego kibice „Miaso” najbardziej liczyli, Welliton. Lider klasyfikacji najlepszych strzelców znalazł się w wyśmienitej okazji w 69. minucie. Świetną interwencją popisał się 27-letni Ryżykow, który tym samym potwierdził, że Guus Hiddink może na niego liczyć.
Piłkarze Spartaka robili, co mogli, by choć z minimalnym stopniu zmniejszyć rozmiary porażki. Defensywa Rubinu okazywała się jednak murem nie do przejścia. A gdy już udało się ograć obrońców z Tatarstanu, na wysokości zadania stawał ich bramkarz. Kazański golkiper ponownie wykazał się kunsztem na 600 sekund przed końcem meczu, kiedy to jego skuteczna parada uniemożliwiła zdobycia gola Aleksowi. Do ostatniego gwizdka moskwianie za wszelką cenę starali się o honorową bramkę. Rubin jednak kontrolował wydarzenia na boisku i zasłużenie wygrał 3:0. Swój udział w tym triumfie miał również Rafał Murawski. Reprezentant Polski w 75. minucie zmienił Alejandra Domingueza. Miał róznież swoją okazję na pokonanie golkipera przeciwników, ale kierowane do niego podanie od Siergieja Siemaka przeciął Ignas Deduta. Dzięki temu zwycięstwu podopieczni Kurbana Bierdyjewa zwiększyli swoją przewagę na największym rywalem do tytułu mistrzowskiego i mogą spokojnie oczekiwać spotkania z Saturnem. „Miaso” w następnej kolejce zmierzą się w derbach z Dynamem.
W pozostałych niedzielnych meczach Chimki dały się rozgromić Zenitowi 0:4, Krylja pokonały Dynamo 3:1 (90 minut Marcina Kowalczyka), a Rostów sensacyjnie pokonał 1:0 CSKA.
Szkoda słów na rubina. Poraz kolejny potwierdziło się
że rubin to "cygany" i "oszuści" bowiem jak
innaczej wytłumaczyć karnego dla rubina? Ignas Dedura
nawet nie dotknoł piłkarza rubina a ten padł jak by
rażony piorunem, i sędzia od razu odgwizdał karego.
Naprawdę szkoda słów. rubin będzie poraz kolejny
mistrzem dzięki sędzią. Pech chciał że w Spartaku
brakło 2-3 podstawowych piłkarzy, nie wspominając o
"farsie" jaką była sprzedarz najlepszego prawego
pomocnika w Rosji Vladimira Bystrowa do Zenitu. Chcąc
walczyć o największe laury nie dokonuję się
wyprzedarzy w trakcie rozgrywek jeszcze przed tak
ważnym spotkaniem. Te same słowa tyczą się CSKA
Moskwa. "genialny" Zico zamiast wzmacniać zespół
przed Ligą Mistrzów, osłabia klub, przy tym się
kompromitując. Trzeba być wariatem albo idiotą aby
oddawać najlepszego napastika w Rosji Vagnera Love do
Palmieirasu. I potem nie dzwiwota że się z Rostowem
do zera przegrywa. Lecz z drugiej strony to dobrze bo
moje FK Moskwa zyskało na porażce "Wojskowych"
dzięki czemu "Komanda" Bożovica zajmuje obecnie 3
miejsce w tabeli. Walka o 3 miejsce zapowida się
pasjonująco bo walka będzie się toczyć pomiędzy FK,
CSKA, Lokomotiwem, i nie można wykluczyć jeszcze
zenitu, który jak wygra parę meczy może namieszać w
czołowce. A Spartaka bym jeszcze z walki o mistrza
nie skreślał.