Oba pojedynki w grupie F zakończyły się zwycięstwem gospodarzy. Athletic pokonał pewnie na San Mames Paris Saint-Germain 2:0 po bramkach Igora Gabilondo i Markela Susaety. Red Bull Salzburg nie dał szans Slovanowi Bratysława. Dzięki trafieniom Leonardo, Zarate i Svento Austriacy wygrali 3:0.
Athletic Bilbao – Paris Saint-Germain 2:0
Chociaż mecz rozpoczął się od ataku pozycyjnego gości, pierwszy strzał na bramkę oddali „Los Leones”, a konkretnie Fernando Llorente. Gospodarze poszli za ciosem i przeprowadzali coraz śmielsze ataki, uskrzydleni gorącym dopingiem fanów. W polu karnym przewracał się bardzo aktywny w pierwszych minutach Llorente, ale sędzia słusznie nie odgwizdał przewinienia. Athletic próbował zaskoczyć Nicolasa Doucheza ze stałego fragmentu gry – strzał Markela Susaety minął jednak bramkę Francuza. W 15. minucie po nieudanej akcji Basków przed szansą wyprowadzenia groźnej kontry stanęło PSG, ale futbolówkę pewnie wyłapał Gorka Iraizoz. Podopieczni Marcela Bielsy utrzymywali się przy piłce przez większość czasu, spokojnie kontrolując przebieg starcia. Dobra gra „Lwów” została udokumentowana w 20. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu Oscara De Marcosa uderzeniem z woleja do siatki trafił rozpędzony Igor Gabilondo. Piłkarze z Kraju Basków poszli za ciosem. Bliski pokonania bramkarza po podaniu Muniaina był Oscar De Marcos. Chwilę później do głosu doszli paryżanie – najpierw strzelał Mevlut Erdinc, następnie do niebezpiecznego wyjścia z bramki zmuszony był Iraizoz, który zarobił żółtą kartkę za faul na graczu Paris Saint-Germain. Zawodnicy z Bilbao nadal przeważali, a podwyższyć prowadzenie próbowali kolejno Muniain, Llorente i Susaeta. Krótko przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę strzelał obrońca Tiene, jednak wyraźnie zabrakło mu zmysłu strzeleckiego. Kilkanaście sekund później to Baskowie mknęli na bramkę rywala. Z lewej strony dośrodkował po raz kolejny De Marcos, do podania nie doszedł Llorente, ale momentalnie do piłki dobiegł Susaeta, który mocnym strzałem pokonał Doucheza. Po pierwszych 45 minutach Athletic zasłużenie prowadził z gośćmi z Paryża 2:0.
Na samym początku drugiej części gry zespół osłabił Momo Sissoko, który za brutalny bezpardonowy faul otrzymał drugą żółtą kartkę. Na nic zdały się protesty kapitana PSG, któremu Bas Nijhuis także pokazał żółty kartonik. Mecz się zaostrzał, ukarany za nieczystą walkę został również Iker Muniain. Niewiele brakowało, a w 57. minucie byłoby 3:0, jednak strzał De Marcosa minął francuską bramkę. Dziesięć minut później znowu szczęście nie dopisało „Lwom”, kiedy to pięknie, lecz nieskutecznie, uderzał Iker Muniain. Pokonać Gorkę Iraizoza próbował znowu Tiene, ale jego strzał został zablokowany przez baskijskiego defensora. Athletic, który miał dwubramkową przewagę, szanował piłkę, nie siląc się na szaleńcze ataki. W 82. minucie boisko opuścił kontuzjowany Iker Muniain, a w jego miejsce na murawie zameldował się Gaizka Toquero, który już dwie minuty później doszedł do sytuacji strzeleckiej, jednak piłkę wybił obrońca przyjezdnych. PSG, mimo że przegrywało, przejawiało niewielką chęć gry. W końcu, po upływie trzech doliczonych minut, arbiter odesłał piłkarzy do szatni. Athletic zwyciężył zasłużenie. Gracze Bielsy zaprezentowali się bardzo korzystnie i przez większość meczu dominowali nad zespołem ze stolicy Francji. Trzy punkty zostają w Baskonii.
FC Red Bull Salzburg – SK Slovan Bratysława 3:0
Pierwsze minuty spotkania były dosyć wyrównane. Szturm na bramkę słowackiego bramkarza zaczął Jakob Jantscher, który uderzał już trzy minuty po pierwszym gwizdku. W odpowiedzi strzelał gracz Slovana Bratysława Marko Milinković, lecz trafił w poprzeczkę. Następnie do głosu doszli ponownie goście, ale uderzenie Gonzala Zarate zablokował defensor „Niebiańsko-błękitnych”. W 10. minucie mecz został przerwany z powodu kontuzji Leonardo, na szczęście po chwili Brazylijczyk mógł kontynuować grę. Żaden zespół nie potrafił narzucić swojego stylu gry. Golkipera Red Bulla Salzburg próbował bezskutecznie pokonać strzałem głową Martin Dobrotka. Kolejne dwie akcje należały do gospodarzy – na spalonym złapany został Leonardo, a minutę później niecelnie uderzał Petri Pasanen. Rozstrojony celownik miał również piłkarz z Bratysławy, Erik Grendel. Kibice, którzy niezbyt licznie przybyli dzisiaj na Red Bull Arenie, byli świadkami meczu toczonego dosyć w wolnym, prawie ospałym tempie. W końcówce pierwszej połowy strzał Dusana Sventa prawidłowo wybił bramkarz Slovana. Niedługo potem arbiter spotkania, Alexandru Tudor, obwieścił piętnastominutową przerwę.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Zespoły wymieniały akcje jak bokserskie ciosy, a gra toczyła się raz w jednym polu karnym, raz w drugim, jednak nie udawało się stworzyć poważnego zagrożenia. Minutę po gwizdku niecelnie strzelał Milos Lacny. W kolejnej akcji na pozycji spalonej znalazł się Filip Sebo, piłkarz Slovana. Wreszcie fani zgromadzeni na austriackim obiekcie doczekali się pierwszego trafienia. W 60. minucie, po centrze w pole karne Jakoba Jantschera, Leonardo precyzyjną główną dał swojej ekipie prowadzenie. „Byki” poszły za ciosem i przeprowadzały coraz to ciekawsze akcje. Okazję do podwyższenia wyniku miał Franz Schiemer, ale jego strzał minął lewy słupek. W 65. minucie po raz kolejny już na spalonym złapany został Leonardo, a następnie Gonzalo Zarate – czujna była defensywa gości. Koncentracji obrońcom drużyny z Bratysławy zabrakło w 76. minucie. Leonardo wypatrzył nieupilnowanego Zarate, który pokonał Lukasa Hrosa, dając gospodarzom dwubramkowe już prowadzenie. Utrata drugiego gola nieco ocuciła gości, jednak seria rzutów rożnych nie przyniosła podopiecznym Vladimira Weissa większych korzyści. Gdy wydawało się tego wieczora na stadionie Salzburga nic się już nie wydarzy, „Die Bullen” powiększyli swoją przewagę – do siatki po asyście Georga Teigla trafił Dusan Svento, ustalając wynik spotkania na 3:0.