Po emocjach związanych z Ligą Mistrzów przyszedł czas na nieco mniej prestiżowe, aczkolwiek równie ciekawie zapowiadające się spotkania Ligi Europejskiej. W najlepszej czwórce tegorocznych rozgrywek znalazły się dwie angielskie drużyny, które pierwsze mecze rozegrają na obcym terenie.
Atletico Madryt – FC Liverpool

Główny faworyt do końcowego zwycięstwa, FC Liverpool, zagra na Vicente Calderon z Atletico Madryt. Angielska drużyna zanotowała kolejny słaby sezon w angielskiej Premiership i jedyną szansą dla podopiecznych Rafaela Beniteza na sukces w tym sezonie są właśnie rozgrywki Ligi Europejskiej. Podobnie wygląda sytuacja w drużynie ze stolicy Hiszpanii, która w lidze zajmuje odległą, jak na ambicje kibiców oraz działaczy, dziesiątą lokatę. W ostatnich trzech potyczkach w La Liga gracze Atletico Madryt zanotowali trzy porażki.
W Madrycie goście będą musieli poradzić sobie bez jednego ze swoich najlepszych zawodników, Fernando Torresa. Kontuzja jakiej nabawił się w ostatnim czasie hiszpański snajper wykluczyła go z gry do końca sezonu. Mimo tego to właśnie Liverpool będzie zdecydowanym faworytem pierwszego półfinałowego pojedynku. W poprzedniej rundzie angielska drużyna bez problemów rozprawiła się z Benficą Lizbona, pokonując portugalski zespół aż 4:1.
Hamburger SV – Fulham Londyn

Tak jak Liverpool możemy uznać za największego faworyta do końcowego triumfu, tak zespół Fulham uważany jest za największą niespodziankę turnieju. Londyńczycy pozostawili już w tym sezonie pokonanymi takie zespoły jak VfL Wolfsburg, Juventus Turyn czy Szachtar Donieck. Zawodnicy Fulham na tym z pewnością nie zamierzają poprzestać i będą szukali kolejnej niespodzianki, jaką bez wątpienia byłoby zwycięstwo nad HSV i awans do wielkiego finału.
Niemiecka drużyna to od lat czołowy zespół niemieckiej Bundesligi, który w każdym sezonie liczył się również w rozgrywkach europejskich, co udowadniania i w tym roku. Dodatkową motywację dla podopiecznych Bruno Labbadii stanowi fakt, że finałowe spotkanie rozegrane zostanie na ich stadionie.
Szkoda ze Torres nie zagra bo fajnie by było jakby
przyjechał na swoj stadion na ktorym uczyl sie grac
i wogole. Wkońcu to wychowanek Atletico ale cóż
mecz i tak będzie ciekawy wkońcu to półfinał