Mamy półfinał w zasięgu rąk. Dlaczego możemy pokonać Portugalię?


Polska osiągnęła olbrzymi sukces – jest wśród ośmiu najlepszych drużyn Europy. To nie musi być koniec

27 czerwca 2016 Mamy półfinał w zasięgu rąk. Dlaczego możemy pokonać Portugalię?
Sportal.co.nz

Rozmowy o reprezentacji niespełniającej pokładanych w niej nadziei można już włożyć między bajki. Znalezienie się zespołu Adama Nawałki wśród ośmiu najlepszych drużyn w Europie to największy sukces polskiego futbolu w XXI wieku i powinniśmy być dumni z kadrowiczów. Nie możemy już niczego od nich wymagać. Półfinał? Teraz możemy trzymać kciuki i marzyć. Co najważniejsze, nasze marzenia wcale nie są sortu tych nie do spełnienia.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie zrozumcie źle tego tytułu – w żadnym wypadku nie ma na celu pompowania balonika, a jest jedynie szukaniem pewnego wspólnego mianownika dla wszystkich okoliczności, w których przyjdzie nam się zmierzyć z Portugalczykami. Wyjście z grupy było celem minimum, Lewandowski i spółka zrealizowali go z nawiązką. I od tego wypada zacząć.

Presja oczekiwań

Nie byliśmy lepsi od Szwajcarów, ale to już przeszłość – jesteśmy w ćwierćfinale. Na jaki wynik na Euro mogliśmy liczyć przed turniejem? Więcej drużyn, nawet zespoły z trzeciego miejsca wychodziły z grup – prawdą jest, że odpadnięcie po trzech meczach byłoby blamażem na całej linii. Co dalej? Patrząc na potencjał rywali, rozważanie półfinału byłoby co najmniej nietaktowne.

Los potraktował nas jednak łagodnie. Czy musimy wygrać z Portugalią? Nic z tych rzeczy. Możemy przegrać 0:3, zostawiając na boisku wszystkie siły (a tego zawodnikom za kadencji Nawałki odmówić się nie da), a w dalszym ciągu sukces mamy już na koncie. Dwa lata temu Polacy oglądali mistrzostwa świata w telewizji, dziś są jedną z ośmiu najlepszych reprezentacji Starego Kontynentu.

Reprezentacja Polski ostatni raz zameldowała się w ćwierćfinale ME/MŚ w 1982 roku na mistrzostwach świata w Hiszpanii. Z obecnej kadry na świecie był wtedy tylko Artur Boruc

Jak wygląda to w obozie przeciwnika? Kibice słysząc „Portugalia”, myślą „Ronaldo”. Tutaj występuje swego rodzaju paradoks – oczekiwania wobec tej kadry powinno się liczyć, dzieląc na dwa sumę jej faktycznej dyspozycji oraz oczekiwań wobec CR7. Portugalia może być słaba, ale Ronaldo ma dojść do finału, tam strzelić hat-tricka i być lepszym niż Messi. Jakbyśmy tego nie policzyli, wynik zawsze będzie taki sam – od nich oczekuje się więcej niż od nas.

Kolos na glinianych nogach

Apetyt rośnie w miarę jedzenia – oby te słowa sprawdziły się odnośnie do reprezentantów. Adam Nawałka wspomina o psychologicznej rezerwie, którą każdy z jego podopiecznych pozostawił sobie gdzieś z tyłu głowy. Ta jednak niekoniecznie będzie wykorzystana, gdyż od dziesięciu lat na dźwięk słowa „Portugalia” nikogo nie przechodzą już dreszcze.

Kwestią sporną – aż do ostatniego gwizdka – będzie ocena tego, czy Polacy są od Portugalczyków lepsi, niech przemówią więc dotychczasowe osiągnięcia na turnieju.

Portugalia nie wygrała jak dotąd żadnego spotkania na Euro 2016 w regulaminowych 90 minutach

Ronaldo i spółka trafili do najłatwiejszej grupy, o jakiej słyszały mistrzostwa Europy – stawiać im czoła miały Islandia, Austria i Węgry. Z pierwszymi zremisowali 1:1, z drugimi podzielili się punktami po meczu bez goli. Do roboty wzięli się dopiero w trzecim spotkaniu grupowym. Zremisowali 3:3 z Węgrami. Tymi samymi, których wczoraj Belgia odesłała do domów z czterema bramkami zapasu.

Polacy wyszli z grupy bez najmniejszych kłopotów, kompletując tyle samo punktów co Niemcy. Mieszkańcy Półwyspu Iberyjskiego zaś znaleźli się w 1/8 jako jedna z drużyn, którym awans dały trzecie miejsca. Spotkanie z Chorwacją? Na pewno my prędzej zasługiwaliśmy na wygraną ze Szwajcarami niż nasi przyszli rywale z Chorwatami. Przez 120 minut oddali dwa celne strzały – oba przy bramce. Jeden z nich, ten, który nie znalazł drogi do siatki, był autorstwa Ronaldo.

Zmęczony lider…

Lewandowski dalej bez bramki – oczekiwania były nieco inne, nieprawdaż? Bez jego goli doszliśmy do ćwierćfinału i tu sprawę zamknijmy. Nasza gra nie jest (już, na szczęście) uzależniona od napastnika Bayernu i nie on jest naszym najlepszym zawodnikiem na turnieju. Jak wygląda to w kontekście Portugalii?

Trener Fernando Santos ustawia zespół w formacji 4-4-2 z Ronaldo i Nanim w ataku. Taki zabieg ma po pierwsze dać więcej zadań drugiej linii przy jednoczesnym znalezieniu recepty na brak klasowego napastnika. Po drugie, największa gwiazda drużyny ma w ten sposób zostać nieco odciążona – teraz w przypadku, gdy koledzy nie wiedzą, co robić, nie ograniczą się do podania na lewe skrzydło i obserwowania.

http://igol.pl/mistrzostwa-europy/portugalia-na-drodze-do-polfinalu/

Efekt? Przyzwyczajony do bycia „pod grą” CR7 sam bierze piłkę i… niewiele z tego wychodzi. Jest najczęściej strzelającym zawodnikiem na Euro (7,8 uderzenia na spotkanie, drugi w tej klasyfikacji Gareth Bale ma o trzy strzały mniej), a zdobył jak na razie dwa gole, oba w meczu z Węgrami. W pozostałych spotkaniach starał się, być może za bardzo.

Ewidentnie widać, że jest zmęczony i sfrustrowany. Pierwsze nie powinno nikogo dziwić, potwierdzeniem drugiego zaś niech będzie chociażby sprawa z wyrzuceniem mikrofonu reportera do rzeki. Zachowanie niegodne czterokrotnego zdobywcy Złotej Piłki i profesjonalisty w ogóle.

… i uzależniona od niego Portugalia

Różnica pomiędzy Lewandowskim a Ronaldo? W polskiej kadrze sprawy w swoje ręce wzięli Fabiański, Krychowiak, Pazdan czy Błaszczykowski – każdy z nich już może mówić o świetnym turnieju na koncie. W Portugalii przed szereg nie wychodzi nikt. Gol Quaresmy z Chorwacją? Dobitka strzału Cristiano. Odpowiedź na trzy gole Węgrów? Dwie bramki i asysta Cristiano.

Taka zależność od jednego zawodnika wiąże się z ogromnym ryzykiem. Próbuje Nani, walczy Renato Sanches, jednak w dalszym ciągu wszystkie oczy zwrócone są na Ronaldo, i jeśli w 90 minucie spotkania sędzia wskaże na wapno, skrzydłowy Realu podejdzie na 11. metr nawet z otwartym złamaniem nogi.

Oczywiście, ten gość jest w stanie strzelić nam pięć bramek i odesłać nas do domu na roztrzaskanej na tysiąc kawałków tarczy. Trzeba o tym pamiętać, jednak jego dotychczasowa dyspozycja i presja, jaka na nim ciąży, pozwala mieć nadzieję, że nawet cyborg potrzebuje naładowanego akumulatora. Bycie numerem jeden nie jest łatwe.

Szczęście sprzyja lepszym

Minęły już czasy, kiedy kadrowiczom płonęły głowy po usłyszeniu samej nazwy rywala. Po raz kolejny nie przegraliśmy z Niemcami, którzy są od Portugalczyków lepsi w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła, co potwierdzili, odprawiając w imponującym stylu Słowację.

Dość o oponentach. Co słychać u podopiecznych Adama Nawałki? Żadnego spotkania na Euro 2016 nie zagrali tak samo – w każdym byli dostosowani do taktyki rywali, przez co cztery razy widzieliśmy inną grę kadry. Taki model niełatwo jest rozpracować. Boisko zweryfikuje wszelkie tego typu założenia, i wszystkie mogą wziąć w łeb, jednak jednego możemy być pewni – jak dotąd Polska zaprezentowała się na Euro 2016 zdecydowanie lepiej od Portugalii.

Lewandowski i spółka nie grają doskonale – aspekty, które powinni poprawić, znajdziecie w TYM TEKŚCIE. Nietrudno jednak zauważyć, że towarzyszy im szczęście. Los był dla nas łaskawy. Po naszej stronie drabinki są między innymi Portugalia czy Walia, natomiast druga strona to wciąż przynajmniej pięć ekip, które typowane były do końcowego triumfu.

Półfinał Euro 2016 – czy to nie brzmi zbyt pięknie?

Pięknie brzmi, co w tym przypadku nie oznacza jednak, że nie może być prawdziwe. Drużyna narodowa udowodniła już, że jest w stanie mierzyć się na wysokim poziomie nawet z lepszymi od siebie, i na papierze, i w kulturze gry. A Portugalczycy w tym momencie nie wydają się być lepsi.

– Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe – słowa śp. Kazimierza Górskiego mogą odnosić się zarówno do naszego zwycięstwa, jak i porażki. W przypadku tej drugiej – na reprezentację nie ma co się obrażać. Chłopaki zrobią, co będą mogli. Już zrobili wystarczająco wiele.

Ten turniej to spełnienie marzeń dla tysięcy, a może i milionów kibiców, którzy zawsze chcieli zobaczyć polskiego orła podczas najważniejszych meczów na najważniejszych imprezach. A piłkarze? Na nich nie ciąży już żadna presja i tak mamy prawo i powinność być dumni z wyniku, który osiągnęli. Jeżeli uda im się wygrać, nie dokonają niemożliwego – dziś już nie ma granic.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze