Juventus zimową przerwę spędzi wyjątkowo na 2. lokacie w tabeli. "Stara Dama" przegrywa rywalizację z Interem Mediolan, ale zadecydował dopiero bilans bramek. Przy rozczarowującej postawie Milanu i Napoli Cagliari wraz z Atalantą mogą powalczyć o europejskie puchary. Rywalizacja o utrzymanie również będzie interesująca. Czas na podsumowanie rundy jesiennej sezonu 2019/2020 w Serie A.
Jakiś czas temu wybraliśmy jedenastkę rundy i przyznaliśmy indywidualne wyróżnienia. Serdecznie zapraszamy do lektury. Teraz pora przyjrzeć się, jak poszczególne kluby radziły sobie w ligowych realiach.
Kto wygra Serie A?
Zgodnie z przedsezonowymi przewidywaniami Inter jest najgroźniejszym rywalem Juventusu na drodze po zdobycie tytułu mistrzowskiego. Zarząd klubu z Mediolanu stworzył interesującą i solidną kadrę, a Antonio Conte umiejętnie wykorzystuje tych zawodników na boisku. Osoby związane z Interem udadzą się na imprezę sylwestrową z pozycji lidera Serie A, pozwala na to zgromadzenie 42 punktów w 17 meczach. Trzeba zaznaczyć, że „Nerazzurri” mają lepszy bilans bramek niż Juventus.
Inter – najmocniejszy od lat kandydat do odebrania Juventusowi scudetto
Obrońcy tytułu wydaje się, że jeszcze nie przyswoili taktyki forsowanej przez Maurizio Sarriego. Fakt, Juventus na pierwszy rzut oka gra nieco bardziej ofensywnie, ale nie idą za tym wyniki. Remisy z Sassuolo i Fiorentiną oraz porażka z Lazio mogą wiele kosztować pod koniec sezonu. W Turynie znów skupiają się na Lidze Mistrzów. Jednak pragną sięgnąć po dziewiąty z rzędu tytuł, więc nie mogą sobie pozwolić na kolejne wpadki.
Za plecami wspomnianej wyżej dwójki znajduje się Lazio. Podopieczni Simone Inzaghiego od dłuższego czasu imponują formą. Wyłączając ze statystyki mecze Ligi Europy, „Biancocelesti” wygrali dziewięć spotkań z rzędu! W tym dwukrotnie pokonali „Juve” 3:1 – w Serie A i Superpucharze Włoch. Przy takiej dyspozycji udział Lazio w europejskich pucharach wydaje się pewny. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Dlaczego klub z Rzymu nie ma nawiązać do sezonu 1999/2000, kiedy to „Orły” zostały mistrzem Włoch?
Komu Liga Mistrzów?
Skoro zdołaliśmy krótko omówić sytuację ekip, które obecnie znajdują się na podium Serie A, czas zerknąć na toczącą się rywalizację o europejskie puchary. Oba cele na pewno pragnie połączyć AS Roma. Popularne „Wilki” tracą zaledwie punkt do rywala zza miedzy, jakim jest Lazio. Paulo Fonseca mimo wielu kontuzji w zespole zdołał osiągnąć bardzo dobre wyniki. Chris Smalling z marszu został jednym z najlepszych obrońców ligi, Gianluca Mancini potrafi skutecznie grać jako defensywny pomocnik. Występujący nieco z przymusu na skrzydle Nicolo Zaniolo też nie miał problemów z wywieraniem nacisku na rywali.
Aspiracje zgłasza również Atalanta. Zawodnicy Gian Piero Gasperiniego sensacyjnie awansowali do 1/8 finału Ligi Mistrzów, pokonując na wyjeździe Szachtar Donieck 3:0. Klub z Bergamo robi wszystko, żeby za rok ponownie znaleźć się w europejskiej elicie. „Orobici” zdobyli do tej pory najwięcej bramek w lidze – 43. W dodatku liderują pod względem liczby oddanych strzałów – 243, z czego aż 138 było celnych, to też jest najlepszy wynik w Serie A. O sile ataku Atalanty dobitnie przekonał się AC Milan, który przegrał 0:5. Ekipa z Bergamo zagra w sezonie 2020/2021 w Lidze Mistrzów? Czemu nie!
Liga Europy czeka na obsadzenie
Na Sardynii też myślą o ekspansji na skalę kontynentu. Po odejściu Nicolo Barelli do Interu nie brakowało głosów, że Cagliari będzie skazane na środek tabeli. Nic z tych rzeczy. Radja Nainggolan z powodu choroby swojej żony postanowił wrócić na włoską wyspę. W środku pomocy bardzo aktywny jest Nahitan Nandez. Oprócz tego pozytywnie należy ocenić wypożyczenia Marko Roga i Luki Pellegriniego. Efektem stosunkowo dobrych transferów i skutecznej gry jest 6. miejsce w tabeli. Podopieczni Rolando Marana prezentują efektywny i przyjemny dla oka futbol, ale czy to starczy na zakwalifikowanie się do europejskich pucharów?
Jednak należy się spodziewać heroicznego powrotu Napoli do czołówki Serie A. Fakt, początki pracy Gennaro Gattuso w Neapolu nie są imponujące, ale z meczu na mecz może być coraz lepiej. Wyrwana w ostatnich sekundach wygrana z Sassuolo 2:1 zdoła przełamać sztab, zarząd i piłkarzy pod względem psychicznym. Mimo to należy jeszcze wspomnieć o Parmie, która rok temu wróciła do Serie A. W 2015 roku klub upadł finansowo, a teraz przy sprzyjających wynikach może znaleźć się w Lidze Europy. Byłaby to niezwykła i romantyczna historia. Do tego jeszcze sporo pracy, ale doskonale wiemy, jak futbol potrafi być nieobliczalny.
O nich będzie głośno: Dejan Kulusevski – nastoletni lider Parmy
Nasze przewidywania na koniec sezonu 2019/2020
- Juventus
- Inter
- Lazio
- Roma
- Atalanta
- Cagliari
Walka o utrzymanie
Czas sprawdzić, co dzieje się w strefie spadkowej. Obecnie otwiera ją Brescia, patrząc na tabelę, najsłabszy beniaminek ligi. Przedsezonowe zapowiedzi nie zawierały takiego scenariusza. Według wielu ekspertów „Leonessa” miała spisać się zdecydowanie lepiej od Hellasu Verona i Lecce. Zakontraktowanie Mario Balotellego, zatrzymanie w zespole Sandro Tonaliego to najważniejsze dokonania w okienku transferowym.
Rzeczywiście, początek sezonu nie należał do słabych, zgodnie z oczekiwaniami ekspertów Tonali wyróżniał się w drugiej linii Brescii, a Alfredo Donnarumma dobrze grał w ataku. Jednak coś pękło, obniżka formy, szczególnie w obronie. Doszło nawet do zwolnienia Eugenio Coriniego. Zastąpił go Fabio Grosso, który nie zdołał odmienić wyników zespołu. Po kilku kolejkach Corini wrócił na ławkę trenerską. Jednak beniaminek wciąż nie spisuje się zgodnie z oczekiwaniami i czeka go walka o uniknięcie powrotu do Serie B.
Brescia Calcio – czy beniaminek stał się głównym kandydatem do spadku?
Przedostatnie miejsce w tabeli zajmuje SPAL. Drużyna z Ferrary ma na koncie raptem trzy zwycięstwa i tylko 12 zdobytych goli, najmniej w lidze. W poprzednim sezonie Andrea Petagna praktycznie w pojedynkę wyciągnął zespół ze strefy spadkowej. Jednak w obecnej kampanii włoski napastnik nie spisuje się tak okazale. Dołóżmy do tego kontuzję Mohameda Faresa i mamy taki oto wynik. W miejsce Algierczyka wypożyczono Arkadiusza Recę. Reprezentant Polski dobrze prezentował się w nowym klubie, ale teraz sam leczy uraz uda. Nawet świetna gra Etrita Berishy nie jest w stanie uratować drużyny. Problemem SPAL jest dość wąska i niestabilna kadra. W ostatnim meczu z Torino na prawym skrzydle grał Thiago Cionek. To najbardziej pokazuje, jaki zasób dostępnych zawodników ma Leonardo Semplici.
Tabelę Serie A po 17 spotkaniach zamyka Genoa. Klub z Ligurii uzbierał do tej pory 11 „oczek”. Najlepszy strzelec Christian Kouame zerwał więzadła krzyżowe i jeśli w ogóle wróci do gry, to dopiero pod koniec sezonu. Andrea Pinamonti miał zostać następcą Krzysztofa Piątka, a strzelił tylko dwa gole, mniej niż Domenico Criscito. Podobnie jak w przypadku Brescii w Genoi też zmieniono trenera. Aurelio Andreazzoli pod koniec października pożegnał się z posadą, a zastąpił go Thiago Motta. Jednak wyniki nie uległy zmianie, pod wodzą byłego pomocnika „Gryfy” wygrały tylko jedno spotkanie z dziewięciu rozegranych. Genoa z sezonu na sezon jest coraz bliżej spadku.
Filip Jagiełło pojawił się na boisku w derbach Genui, asysta Linettego
Miejsca w strefie spadkowej zdaniem redaktorów iGol.pl
18. SPAL
19. Brescia
20. Genoa
Największe zaskoczenie
W tym sezonie mamy do czynienia z kilkoma zespołami, które osiągają wyniki ponad stan. Do nich należą choćby Parma, Cagliari czy Lecce – mające zaciekle walczyć o utrzymanie. Jednak nasz typ wędruje do Werony. Hellas miał być skazany na pożarcie. Awans do Serie A dopiero po barażach, Ivan Jurić na stanowisku trenera i kadra, która nie pozwala rywalizować o środek tabeli. Przynajmniej takie głosy pojawiały się przed sezonem. Jednak wbrew tym opiniom drużyna z miasta Romeo i Julii prezentuje się zaskakująco dobrze. Obecnie znajdują się na 12. miejscu w tabeli i mają pięć punktów przewagi nad strefą spadkową. Strzelają stosunkowo mało goli, ale również liczba straconych bramek jest na niskim poziomie. Taka postawa wystarczyła na pokonanie choćby Fiorentiny i Sampdorii czy na zremisowanie meczu z Cagliari.
Największe rozczarowanie
Tak jak przy zaskoczeniach w sezonie 2019/2020 nie brakuje ekip, które rozczarowują swoją formą. Wyniki Sampdorii, Fiorentiny i Napoli odbiegają od przyjętego poziomu i to niestety w negatywnym sensie. Wybór największej przykrej niespodzianki nie był łatwy. Z jednej strony drużyna z Neapolu na własne życzenie będzie musiała w pocie czoła walczyć o europejskie puchary. Jednak z drugiej mamy AC Milan i nasz typ wędruje właśnie do klubu z San Siro.
Biorąc pod uwagę, że w poprzedniej kampanii „Rossoneri” do ostatniej kolejki grali o Ligę Mistrzów, a teraz znajdują się w dolnej połowie tabeli, ten fakt mówi praktycznie sam za siebie. Jak na razie zmiana trenera niewiele dała. Można powiedzieć, że jedynie Theo Hernandez i Gianluigi Donnarumma nie schodzą poniżej swojego poziomu. Bierność w środku pola i momentami brak pomysłu na grę. Tak wygląda codzienność w czerwonej części Mediolanu.
Walka o Capocannoniere
W poprzednim sezonie po tytuł króla strzelców Serie A sensacyjnie sięgnął Fabio Quagliarella. Włoch nie ma obecnie szans na obronę trofeum, do tej pory zdobył trzy gole. Jednak trudno go obwiniać za ten słaby dorobek, gdy cała Sampdoria gra poniżej oczekiwań. Najpoważniejszym kandydatem do zgarnięcia korony króla strzelców jest Ciro Immobile. Napastnik Lazio w 16 rozegranych meczach strzelił aż 17 bramek. Dzięki temu ma matematyczne szanse na pobicie rekordu Gonzalo Higuaina, który w barwach Napoli zanotował 36 trafień w jednym sezonie.
Za Ciro w tabeli znajdują się Romelu Lukaku i Joao Pedro, ta dwójka stanowi o sile ataku kolejno Interu i Cagliari. Belg świetnie wpasował się w nową dla siebie ligę, a drugi z wymienionych zawodników umiejętnie zastąpił Leonardo Pavolettiego w ofensywie Sardyńczyków. Nie bez szans są również Luis Muriel czy Cristiano Ronaldo
***
Obecny sezon Serie A jest na swój sposób wyjątkowy. Prawdopodobnie czeka nas zacięta rywalizacja o scudetto, wiele ekip ma szansę na grę w europejskich pucharach. W dole tabeli również robi się interesująco. Do końca rozgrywek czeka nas jeszcze 21 spotkań. Jeszcze nie raz zostaniemy zaskoczeni niespodziewanymi wynikami. Z wypiekami na twarzy czekamy na rundę rewanżową.