Niekończący się problem – kontuzje Realu Madryt


20 lutego 2016 Niekończący się problem – kontuzje Realu Madryt

Puchar Króla i krajowa liga zostały w Realu spisane na straty, ale pozostaje jeszcze Liga Mistrzów, która może być ostatnią nadzieją w tym sezonie. Niestety marszu po najcenniejsze trofeum nie ułatwiają kontuzje. Trudno znaleźć spotkanie, w którym trener miałby do dyspozycji wszystkich graczy. Jedni obwiniają lekarzy, drudzy murawę. Co tak naprawdę jest winne temu, że niektórzy spędzają więcej czasu w gabinecie lekarskim niż na boisku?


Udostępnij na Udostępnij na

Gdy w 2015 roku zwalniany był Carlo Ancelotti, mówiono, że jednym z jego grzechów, przez które musiał opuścić Santiago Bernabeu, były nieodpowiednie treningi, co powodowało kontuzje mięśniowe. Po passie 22 zwycięstw z rzędu wszystko się posypało, a niedostępność kilku zawodników w kluczowych momentach sezonu była gwoździem do trumny. Ale jak to tak winić trenera za kontuzje? Przecież w takim klubie specjalistów od urazów jest co niemiara.

Sprawa Garetha Bale’a spowodowała powrót debaty o niefrasobliwości najlepszego klubu XX wieku. Przypomnijmy, że Walijczyk doznał kontuzji 17 stycznia w meczu ze Sportingiem Gijon. Przerwa miała trwać krótko, ale – jak się później okazało – zła diagnoza sztabu medycznego spowodowała rozpoczęcie nieprawidłowego okresu rehabilitacyjnego. Data powrotu z każdym dniem się oddala, co zdenerwowało Zinedine’a Zidane’a. Na domiar złego jest to szósty uraz łydki Bale’a, odkąd trafił do drużyny „Królewskich”, i niektóre osoby obawiają się, że może być to przypadek podobny do np. Arjena Robbena czy Daniela Sturridge’a, którzy większość czasu spędzają poza boiskiem w gabinetach lekarskich.

Większość osób wewnątrz klubu winą obarcza doktora Jesusa Olmo, szefa sztabu medycznego. Swoimi nietrafionymi metodami przekreślił możliwość owocnej współpracy z zawodnikami. Jedna z tych metod miała dotyczyć ćwiczeń na piasku, przez co gwiazda „Los Blancos” tylko pogłębiła swój uraz. Nie był to pierwszy przypadek tego typu, na początku sezonu  z podobnym problemem borykał się Pepe, którego powrót na boisko wydłużał się przez te same ćwiczenia. W Madrycie wszyscy są zgodni co do współpracy drużyny z tajemniczym doktorem. A właściwie jej braku. Doszło nawet do głosowania, które miało na celu zabronienie Olmo wejścia do szatni „Królewskich”. Większość drużyny poparła Ramosa, który był jednym z największych przeciwników doktora i jego metod. Całe przedsięwzięcie nie zdało się na nic, bo władze klubu opowiedziały się za Jesusem i odrzuciły pomysł zawodników.

Sprawa metod nie jest jedynym powodem, przez który gracze żądają głowy szefa sztabu medycznego. Posądzany jest on także o wynoszenie informacji z szatni bezpośrednio do osób zarządzających klubem, co miało stawiać zawodników w złym świetle. Przez to też m.in. nie został zwolniony po głosowaniu, bo, jak wielu sądzi, informacje wynoszone okazywały się pomocne. Cała sytuacja wygląda ******, a to nie koniec. Olmo miał spowodować zwolnienie Carlo Ancelottiego, którego, jak wiadomo, zawodnicy kochali ponad życie. Włoch był oskarżany o kontuzje, które brały się nie ze złego treningu, lecz ze złej rehabilitacji pod okiem doktora, a czarę goryczy przelało zwolnienie zaufanych fizjoterapeutów piłkarzy.

rafa-fail-2
Jesus Olmo (fot. Bongdaplus.vn)

Kontuzja Bale’a może w tej kwestii dużo zmienić, bo, jak powszechnie wiadomo, lewoskrzydłowy to oczko w głowie prezesa, a kolejna absencja przez niefrasobliwość sztabu medycznego może doprowadzić do jakże pożądanego zwolnienia odpowiednich osób, w tym Jesusa Olmo. Ciężko powiedzieć, co jest tak naprawdę powodem tak złej pracy Hiszpana w klubie z Madrytu, bo przecież w Realu nie pracują ludzie niekompetentni. Tak jak na boisku – tylko najwięksi specjaliści są dobierani do sztabu szkoleniowego. Dość powiedzieć, że podczas gdy coraz więcej lekarzy „uzdrawia” piłkarzy w zdumiewającym tempie, Olmo na wszystkie urazy mięśniowe zaleca… rozciąganie. Brzmi bardzo śmiesznie, ale prawdziwie.

Dla porównania, Luka Modrić odkąd trafił do „Królewskich” przez urazy opuścił 36 spotkań, czyli 237 dni. W okresie 2008-2014 miał ich dwa razy mniej, co pokazuje z jak dużym problemem mamy do czynienia. Oczywiście Real nie jest liderem niechlubnego rankingu kontuzji (więcej mają m.in. Manchester City czy Bayern Monachium), ale musimy pamiętać, w jakiej lidze gra i jakie oczekiwania są przed nim stawiane. W rozgrywkach Primera Division nie można odpuścić żadnego meczu czy dać szansy zmiennikom, bo potknięcie od razu wykorzystuje Barcelona. O Lidze Mistrzów nawet nie warto wspominać, bo są to rozgrywki, w których praktycznie każdy mecz trzeba grać na 100%. Jedynym momentem oddechu dla podstawowego składu są spotkania Pucharu Króla. Spotkania z Cadizem czy innymi zespołami z niższych lig są polem do popisu dla zmienników, co daje szansę odpoczynku dla gwiazd. Wszyscy jednak wiemy, jak potoczyła się droga „Los Blancos” w tych rozgrywkach. Tylko jeden rozegrany mecz i sprawa Denisa Czeryszewa spowodowały, że rezerwowi będą mieli mało szans na pokazanie swoich umiejętności. Z drugiej jednak strony nie ucierpieli na tym podstawowi zawodnicy. Brak dalszej rywalizacji w Copa del Rey sprawił, że w styczniu klub z Madrytu miał dużo wolnego, podczas gdy inne zespoły musiały grać między sobą.

Oczywiście nie za wszystko można winić Olmo, bo część kontuzji jest też spowodowana występami reprezentacyjnymi. Tak zwany „wirus FIFA” zaatakował m.in. Jamesa Rodrigueza, którego przerwa trwała aż 71 dni, a Kolumbijczyk do dnia dzisiejszego walczy o powrót do formy sprzed urazu. Jeszcze w październiku „Rafa” Benitez mówił na konferencji prasowej, że połowa kontuzji powstała na zgrupowaniach reprezentacji i klub nie ponosi za nie odpowiedzialności. I nie pomaga też fakt, że FIFA płaci za nieobecność zawodnika spowodowaną urazem, którego zawodnik nabawił się podczas meczu lub treningu reprezentacji. Stawka za jeden dzień wynosi ponad 20 tys. euro, jednak dla klubu, którego przychody wynoszą ponad 500 mln euro, pieniądze otrzymane od federacji są niczym.

16634943285_b2930a533e
James Rodriguez (fot. Flickr.com)

Przy całym problemie istotną rolę odgrywa ławka rezerwowych. W Realu nie wygląda ona porażająco. Do podstawowych piłkarzy trzeba dodać Isco, który też jest liczony jako gracz pierwszego składu. Jako rezerwowi formacji defensywnych zostają: Danilo, który okazuje się wielkim niewypałem transferowym, Varane i solidny Nacho. Biorąc pod uwagę ciągłe kontuzje Sergio Ramosa, można zaliczać Raphaela Varane’a jako partnera Pepe na środku obrony. W pomocy zaś w odwodzie pozostają Casemiro i Kovacić, który ostatnimi występami zdobył zaufanie Zinedine’a Zidane’a. W tym miejscu musimy powiedzieć, że obok Kroosa i Modricia mogą zagrać zarówno Isco, jak i James, co daje trenerowi duże pole manewru. Atakujący to Lucas Vazquez i Jese, a także James, który w razie kontuzji Garetha Bale’a jest pierwszym wyborem.

Podsumowując, najlepszą decyzją, jaką mogą podjąć dyrektorzy „Królewskich” jest zwolnienie Jesusa Olmo, co oczyściłoby atmosferę. Obecnie relacje między sztabem medycznym a zawodnikami są bardzo napięte i jeśli Real chce wygrać jakieś trofeum w tym sezonie, „Zizou” musi mieć dostęp do wszystkich graczy.

 

Komentarze
Dan (gość) - 8 lat temu

Na pewno też podróże do Australii czy Chin w presezonie, by rozegrać pare meczy pokazowych dały się we znaki piłkarzom.

Z Ancelottim raczej nie chodziło o "nieodpowiednie treningi", a o zajeżdżanie podstawowej jedenastki w meczach co 3 dni.

Bale niestety na ten moment to "kolos na glinianych nogach". Może walijczykowi pomogłoby zrzucenie paru kilo masy mięśniowej z ramion. W PD gra przecież nie jest tak fizyczna jak na wyspach.
Prezes już na pewno powoli traci cierpliwość do Garetha, który w jego planach miał przejmować pałeczkę od Ronaldo i walczyć o Złotą Piłkę, a nie ciągle leczyć kontuzje.
Mimo to nie wydaje mi się, by walijczyk został opylony w najbliższym okienku transferowym, bo jest bezkonfliktowy i zgadza się grać na prawym skrzydle gdzie na tej pozycji panuje OGROMNY DEFICYT DOBRYCH GRACZY.
Za to ciekawsza może być sytuacja z CR7, któremu zostały tylko 2 lata kontraktu! Więc to ostatnia okazja by na nim godziwie zarobić. HM! :)

Odpowiedz
Dan (gość) - 8 lat temu

Ale z czym tu się nie zgadzać odnośnie Bale'a? Naprawdę w 100% winny za to, że Bale'owi notorycznie siada lewa łydka jest dr Olmo? czy to w zawodniku należy upatrywać problemu. Nie bronię tu w żaden sposób doktora, ale nawołuję tylko do tego by nie popadać w skrajność.
Ćwiczenia na piasku czy innych nierównościach np. specjalnych piłkach są przecież powszechnie stosowane od dawna w tym sporcie.

Skoro dr miał zastrzeżenia co do metod prowadzenia grupy przez Ancelottiego (tu podobny jest Bielsa) to chyba dobrze się stało, że doniósł Perezowi.
Gwiazdeczki przelały czarę goryczy po zwolnieniu Carlo na Beniteza, ale jak widać jeszcze im mało. Kto kolejny? Prezes? ....

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze