Zmierzch gigantów


Niespełnieni Messi i Ronaldo nie zostaną mistrzami świata

1 lipca 2018 Zmierzch gigantów

Każdy kibic futbolu wie, kim oni są. Ba, nawet przeciętna osoba interesująca się piłką nożną od święta lub wcale słyszała gdzieś nazwiska Messi i Ronaldo. Giganci piłki klubowej, pożeracze trofeów, rekordziści w wielu kategoriach i wciąż niespełnieni. Z Barceloną i Realem zdobyli wszystko, ale mistrzostwa świata pozostaną zadrą na ich karierach.


Udostępnij na Udostępnij na

Ich kariery klubowe świetnie znamy. Wiemy, co zrobił Lionel Messi dla Barcelony, a co zrobił Cristiano Ronaldo dla Realu. Zdominowali galę Złotej Piłki. Niektórzy czekają na ich przejście na emeryturę, aby móc myśleć o wygraniu tego plebiscytu. Żyjemy w czasach dwóch genialnych piłkarzy, ale nie da się uniknąć porównań do dawnych wyczynów na mundialach. Ich sława będzie ścierać się z legendą Pelego i Diego Maradony, bo ani Messi, ani Ronaldo nie sięgnęli po mistrzostwo świata.

Zabrakło niewiele

Obaj zaczynali swoją przygodę z mundialami od mistrzostw świata w 2006 roku w Niemczech. Portugalia i Argentyna wygrały swoje grupy. Ekipa Messiego zatrzymała się na Niemcach w ćwierćfinale, z którymi przegrała po karnych. Ronaldo i spółka przegrali w półfinale z Francją oraz w meczu o 3. miejsce z Niemcami. W 2010 roku Portugalia wyszła z grupy za Brazylią i odpadła w 1/8 finału z Hiszpanią, późniejszym mistrzem. Argentyna wygrała komplet meczów w fazie grupowej, potem nie dała szans Meksykowi, a dopiero w ćwierćfinale poniosła klęskę z Niemcami.

O mistrzostwach świata w 2014 roku Cristiano Ronaldo chciałby zapomnieć. Jego ekipie nie udało się wyjść z grupy, w której miała za przeciwników Ghanę, Niemcy i USA. Łomot w pierwszym spotkaniu od późniejszych triumfatorów sprawił, że Portugalia odpadła przez gorszy bilans bramkowy. Natomiast Argentyna wygrała wszystkie swoje mecze w fazie grupowej, ale wcale nie było o to łatwo. W każdym z meczów mocno musiał napracować się Lionel Messi, aby doprowadzić swoją reprezentację do awansu. Kosztowało go to aż tyle sił, że ostatni blask swojego geniuszu pokazał w dogrywce meczu 1/8 finału ze Szwajcarią, odnajdując swoim podaniem Angela Di Marię. W następnych meczach, łącznie z finałem, nie miał już takiego blasku jak w pierwszym etapie turnieju. Było tak blisko, a skończyło się na srebrnym medalu. I znowu ten niemiecki koszmar.

Sam meczu nie wygrasz

Pamiętamy dobrze, jak parę lat temu leciała w telewizji reklama z Kubą Błaszczykowskim, do którego Franciszek Smuda krzyczał: – Sam meczu nie wygrasz. W odpowiedzi było: – Wygram, wygram. Właśnie w ten sposób do pierwszego meczu podszedł Cristiano Ronaldo, który w pojedynkę próbował pokonać Hiszpanię. Genialny mecz piłkarza Realu zakończył się hattrickiem, ale ostatecznie Portugalia zremisowała 3:3. To miał być jego turniej. Następnie szybko ukąsił w meczu przeciwko Maroku (1:0), ale już w spotkaniu z Iranem zmarnował „jedenastkę” (1:1). W 1/8 finału czekał na niego Urugwaj, który wygrał wszystkie mecze w swojej grupie i nie stracił ani jednego gola.

O tym starciu mówiło się w kategoriach Ronaldo vs. Suarez. Gwiazda Realu czy napastnik Barcelony da awans swojej drużynie? Pogodził ich ten trzeci, który spił całą śmietankę. Edison Cavani potrzebował dwóch okazji, aby zdobyć dwa gole. Właśnie tego zabrakło Portugalczykowi. Kogoś drugiego, kto mógłby wziąć więcej gry na siebie. Przy atakach Portugalii przeciwnik dobrze wiedział, kogo trzeba kryć. Obrońcy „Celestes” doskonale wiedzieli, że 33-latek nie jest już tak szybki jak we wcześniejszym etapie kariery. To teraz piłkarz bazujący na swojej sile, a nie dynamice. Nie pozwolili mu przez całe spotkanie na oddanie groźnego strzału. Koledzy też nie potrafili wypracować swojemu liderowi okazji do zdobycia gola. Inaczej wyglądało to w Urugwaju, który miał przeciwwagę dla Suareza w postaci Cavaniego. Dwóch geniuszów futbolu wyeliminowało z turnieju jednego z najwybitniejszych.

Światełko w mroku

W nie najlepszym humorze do mundialu podchodził Lionel Messi. Afery wokół AFA (Argentyński Związek Piłkarski), problemy z awansem na mundial oraz trener rotujący bardziej taktyką niż personaliami. Piłkarz Barcelony przyjechał do Rosji z dużym ciężarem na plecach. Miał on wreszcie poprowadzić Argentynę do mistrzostwa. Mocnym ciosem oberwał już w pierwszym meczu, bo z Islandią miał meczówkę w postaci karnego. Nie wykorzystał go (1:1). Następnie Chorwacja jeszcze mocniej uderzyła. Wyłączyła go kompletnie z gry i sprała Argentynę 0:3. W ostatnim meczu wreszcie strzelił gola, ale znowu w bólach (jak cztery lata temu) Argentyńczycy pokonali Nigerię rzutem na taśmę (2:1).

Wreszcie w tym mroku argentyńskiego futbolu pojawiło się światełko, które wlało nadzieję w fanów „Albicesleste”. Nadzieję na dobry wynik na mundialu. Przeciwnik, który czekał w 1/8 finału, nie był prostą przeszkodą. Młodzi Francuzi, którzy dopiero budują swoją legendę, nie chcieli oddawać pola doświadczonej Argentynie. „Trójkolorowi” obdarli ze złudzeń rywala. Wykorzystali wszystkie błędy i pokazali świetną grę w ataku. Gole zdobyte przez Argentyńczyków to bardziej dzieło przypadku niż jakiegokolwiek planu. Tyle głośnych nazwisk wokół Messiego, ale nikt nie chciał pomóc 31-latkowi. Chaos i nieład taktyczny popsuł radość z gry piłkarzom z Ameryki Południowej. Z turnieju Messiego wyrzucił ten, który przyjdzie w miejsce jego i Ronaldo. Za parę lat piłkarski świat będzie należeć do Kyliana Mbappe.

Ostatnia próba?

W przypadku mistrzostw świata w Rosji oraz w kontekście Ronaldo i Messiego mówiło się o ostatniej próbie tych żywych futbolowych legend na wygranie mistrzostwa świata. Argentyńczyk nigdy nic nie wygrał w seniorskiej piłce ze swoją reprezentacją. Portugalczykowi udało się dwa lata temu sięgnąć po tytuł mistrza Europy. Mistrzostwo świata to wciąż dla nich niespełniony sen. Aż trudno uwierzyć, że tak wybitni piłkarze nawet nie strzelili gola w fazie pucharowej mundiali.

Za cztery lata mundial odbędzie się w Katarze. Wtedy Cristiano Ronaldo będzie mieć 37 lat, a Lionel Messi 35 lat. Po wczorajszych porażkach żaden z nich nie chciał jeszcze wypowiadać się o swojej przyszłości. Obaj są cały czas głodni kolejnych trofeów, ale czy spróbują jeszcze raz sięgnąć po marzenia? Czy zobaczymy ich na mistrzostwach świata w 2022 roku?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze