Leo Messi – nowy transfer Barcelony


Na czym polega nowa rola Messiego w Barcelonie?

23 sierpnia 2016 Leo Messi – nowy transfer Barcelony
fcbarcelona.com

Leo Messi? Transfer? Tak, tak. Nie przewidzieliście się. Rola Argentyńczyka w zespole mistrza Hiszpanii zmienia się i właśnie osiąga apogeum tej ewolucji. Wobec transferów, które miałby być jedynie uzupełnieniem składu, tę zmianę roli Messiego możemy potraktować jako największe wzmocnienie „Barcy”. I nie będzie to nadużycie.


Udostępnij na Udostępnij na

Początek

Pamiętacie, jak półtora roku temu Barcelona grała brzydko, nieskutecznie i traciła punkty? Kibice „Blaugrany” domagali się głowy trenera Luisa Enrique. Dodatkowo całą sytuację pogorszyła rzekoma kłótnia między szkoleniowcem a Messim. Źle się działo w państwie. Trzeba było szukać rozwiązań. Natychmiastowych. Niedawno dobiegło końca zawieszenie Luisa Suareza, w drużynie od roku był Neymar. Ktoś wpadł na pomysł, że okoliczności te są idealnym momentem, by odciążyć Messiego od strzelania bramek, dać mu więcej swobody w grze. Nie było to nic odkrywczego, wszak mając z przodu takie nazwiska, jest to całkiem naturalne. Co jednak, gdyby to odciążanie polegało również na tym, że Argentyńczyk stałby się jednym z rozgrywających drużyny? Odpowiedź na to pytanie napisała historia. Dwa tytuły mistrza kraju, triumf w Lidze Mistrzów. Eksperyment wypalił. Wciąż jednak ewoluuje.

Nowe życie Messiego

To właśnie transfery najpierw Neymara, a później Suareza dały nowe życie Messiemu. Był w karierze Argentyńczyka moment, gdy wszyscy mówili, że „się kończy”. „Atomowa Pchła” snuła się po boisku, nie potrafiła poradzić sobie z co najmniej potrojonym kryciem. Brakowało miejsca, przestrzeni i chyba już nawet chęci do gry. Wszystko zmieniło przyjście do klubu Brazylijczyka i Urugwajczyka. Zawodnicy tej klasy siłą rzeczy skupiali na sobie uwagę obrońców. To wpuściło powietrze w nozdrza Argentyńczyka, który widocznie odżył. Odżyła też cała Barcelona. Strzelanie goli rozłożyło się na większą liczbę zawodników, Messi miał więcej miejsca, dobrze rozumiał się z nowymi kolegami z ataku. To natomiast doprowadziło do sytuacji, w której Leo częściej brał się za kreowanie gry. Luis Enrique zauważył to i skrzętnie wykorzystał.

„Dziesiątka” nie tylko na plecach

Większy udział Messiego w rozgrywaniu akcji Barcelony mogliśmy oglądać już w poprzednim sezonie. Jednak w tej kampanii, co możemy ocenić po dwóch superpucharowych spotkaniach z Sevillą oraz inauguracji ligi przeciwko Betisowi, Argentyńczyk będzie głównym kreatorem gry w drużynie „Blaugrany”. To „wycofanie” Messiego nie jest może widoczne, jeśli weźmiemy pod uwagę miejsce na boisku zajmowane przez Argentyńczyka. W dalszym ciągu porusza się on głównie po lewym skrzydle, schodząc często do środka. Wspominane „wycofanie” polega bardziej na zmianie sposobu gry Barcelony. Na przeniesieniu środka ciężkości gry na prawą stronę. Bardzo pomocny jest w tym również fakt, że na pozycji Daniego Alvesa, który odszedł do Juventusu, często będzie występował Sergi Roberto, nominalny pomocnik. Barcelona ma teraz z prawej strony dwóch graczy, którym rozgrywanie piłki nie sprawia najmniejszego problemu. Mało tego jest wpisane w ich DNA.

Barcelona rozgrywającymi stoi

Mnogość opcji Barcelony w rozegraniu może powalić na kolana. Oczywiście nie będzie tak, że każda akcja przejdzie przez Messiego. Argentyńczyk ma po prostu inną rolę na boisku niż jeszcze trzy lata temu. Jednak jeśli spojrzymy na skład Barcelony, w którym oprócz wspomnianych Messiego i Roberto znajdziemy jeszcze Busquetsa, Rakiticia, Iniestę, Denisa Suareza, Andre Gomesa czy też występującego ostatnio jako skrzydłowy Ardę Turana, uzmysłowimy sobie, że proces ataku pozycyjnego może w tym sezonie wskoczyć na jeszcze wyższy poziom. W takim otoczeniu, gdzie Messi nie jest jedynym odpowiedzialnym ani za strzelanie bramek, ani za rozgrywanie, jego gwiazda rozbłysła na nowo.

Mocny początek

By dostrzec nową jakość i świeżość w grze Barcelony i Messiego, wystarczyło obejrzeć trzy ostatnie mecze „Dumy Katalonii”. Pierwsze spotkanie sezonu La Liga przeciwko Betisowi było prawdziwym popisem Argentyńczyka, który strzelił dwie bramki. W obu przypadkach były to gole strzelone z dalszej odległości, w których Messi wykorzystał miejsce pozostawione mu przez obrońców „Los Beticos”. Obserwując ten występ Argentyńczyka, dam sobie rękę uciąć, że gdyby nie dostrzegł realnych szans na zdobycie goli, wolałby rozegrać. Co też czynił, na przykład przy trzecim golu dla Barcelony – wówczas znajdował się przed polem karnym, w dogodnej sytuacji strzeleckiej, zdecydował się jednak rozegrać piłkę do boku, do Ardy Turana. Po chwili piłka była w siatce po golu Luisa Suareza. Podobnie wyglądał pierwszy gol Barcelony w rewanżowym spotkaniu o Superpuchar Hiszpanii.

Na początku tego sezonu Messi bardzo często korzysta z wariantu, w którym w sytuacji, gdy znajduje się na prawej stronie, przekłada piłkę na lewą nogę i dośrodkowuje na długi słupek, na wchodzącego tam skrzydłowego lub lewego obrońcę. Właśnie w taki sposób padł pierwszy gol przeciwko Betisowi, a i później Argentyńczyk co najmniej trzy razy próbował takiego rozegrania. Początek sezonu pokazuje, że o ile na 40., 30. metrze przed bramką rywala mogą sobie rozgrywać pomocnicy, o tyle w sytuacji, gdy piłka przekracza linię 25. metra, to Messi ma decydujący głos. Rolę Argentyńczyka możemy porównać do roli quarterbacka w futbolu amerykańskim. To on wybiera wariant. W dużym uproszczeniu: podajemy do Messiego i czekamy, czy zdecyduje się zdobywać teren samodzielnym rajdem, długim podaniem na drugą stronę boiska, czy szybką, kombinacyjną akcją. Leo Messi będzie w tym sezonie bardziej niż kiedykolwiek boiskowym przedłużeniem Luisa Enrique.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze