W dzisiejszych spotkaniach kończących siódmą kolejkę Eredivisie obyło się bez sensacji. W najciekawszych pojedynkach Ajax Amsterdam pokonał NEC Nijmegen, a Feyenoord Rotterdam zremisował z SC Heerenveen.
Ciężko w tym sezonie jasno określić, w jakiej formie znajduje się Ajax Amsterdam. Podopieczni Marco van Bastena grają w kratkę, dobre występy przeplatając wręcz katastrofalnymi. Przed pojedynkiem z Nijmegen oczywiście większość widziała Ajacieden jako faworytów, nie zważając na dobrą formę klubu Arkadiusza Radomskiego. Oba zespoły w czwartek rozgrywały swoje spotkania w pucharze UEFA, zgodnie ponosząc w nich porażki. Ajax nie dał rady angielskiej Aston Villi, a NEC poległo w Zagrzebiu z miejscowym Dinamem. Dodatkowe 90 minut gry w ciągu tygodnia gorzej wpłynęło na gości, którzy od początku spotkania zaczęli ustępować Ajaksowi, jednak strzały m.in Jana Verthongena, Klaasa-Jana Huntelaara i Luisa Suareza nie były w stanie zaskoczyć bramkarza NEC, Gabora Babosa. Były bramkarz Feyenoordu w pierwszej połowie kilka razy ratował swój zespół z opresji, ale w 44. minucie musiał uznać wyższość napastników Ajaksu. Najpierw doskonale obronił strzał Suareza, ale przy dobitce Huntelaara był już bez szans i Amsterdam ArenA oszalało. W drugiej połowie, tak jak w pierwszej, do ataku od razu ruszyli gracze van Bastena, którzy chcieli jak najszybciej podwyższyć wynik spotkania. Sztuka ta udała im się dopiero w 72. minucie, a katem NEC okazał się Urugwajczyk, Suarez. Chwilę później powinno być 3:0 dla Ajaksu, bowiem w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Huntelaar, jednak górą w tym pojedynku okazał się Babos, który bezsprzecznie uchronił swój klub od większej porażki. W barwach gości cały mecz rozegrał Arkadiusz Radomski.
Bardzo słabo sezon rozpoczął rotterdamski Feyenoord. Inaczej nie można nazwać czteropunktowego dorobku i dopiero 15. pozycji w ligowej tabeli. Co prawda jako usprawiedliwienie można przyjąć plagę kontuzji, jaka dotknęła podopiecznych Gertjana Verbeeka, ale i tak mimo paru absencji jedenastka Feyenoordu powinna spisywać się znacznie lepiej. Okazją do poprawy morale w zespole miało być spotkanie z Nancy, jednak czwartkowy mecz pucharu UEFA zakończył się porażką 0:3, a więc wynikiem identycznym jak dwa lata temu w pojedynku tych dwóch ekip. Mecz z Heerenveen był szczególnie sentymentalny dla Gertjana Verbeeka, który przed sezonem objął stanowisko trenera Feyenoordu, przechodząc właśnie z Heerenveen. To tam rozpoczął swoją karierę trenerską u boku Foppe de Haana. Także dla piłkarza klubu z Fryzji, Bonaventure Kalou, było to szczególne spotkanie, ponieważ iworyjczyk przez wiele lat występował w klubie ze stadionu De Kuip. Od początku spotkania stroną lepszą byli piłkarze Heerenveen, którzy próbowali konstruować składne akcje i, jak się okazało, były one bardzo efektywne. W 35. minucie bramkę otwierającą wynik spotkania zdobył Paulo Henrique, a kibice zgromadzeni na De Kuip po raz kolejny w tym sezonie musieli jęknąć z zawodu. Gdy na początku drugiej połowy wynik podwyższył Danijel Pranjić, śmiało można było powiedzieć, że koszmar Feyenoordu trwa w najlepsze, a czwarta porażka z rzędu była coraz bliżej. Wtedy do odrabiania strat ruszyli wzburzeni gracze gospodarzy. Na efekt trzeba było czekać do 69. minuty, kiedy to gola strzelił Roy Makaay. Było to dopiero pierwsze trafienie Makaaya w tym sezonie – zawodnik co chwilę od czasu IO w Pekinie boryka się z kontuzjami. Po tej bramce także kibice zaczęli wierzyć w wyrównanie. W 77. minucie na boisku pojawił się Michał Janota, który zmienił Tima de Clera. Polak po raz kolejny dostał szansę występu w Eredivisie. Kiedy sympatycy Kameraden zaczęli oswajać się z myślą o miejscu w strefie spadkowej Eredivisie, Michael Mols uradował 44 tysiące osób na trybunach, strzelając gola dającego wyrównanie. Dla niemal 38-letniego już napastnika było to drugie trafienie w tej edycji rozgrywek. Czyżby ten come back wykonany przez piłkarzy Feyenoordu będzie znakiem powrotu do dobrej dyspozycji?
W pozostałych rozegranych dzisiaj spotkaniach Twente bezproblemowo rozprawiło się z Vitesse, pokonując piłkarzy z Arnhem 2:0 po dwóch trafieniach Marka Arnautovicia, natomiast FC Utrecht bezbramkowo zremisowało z NAC Breda. Wynik ten powinien szczególnie zadowolić gospodarzy, bowiem Breda po 6 kolejkach znajdowała się na szczycie tabeli. Teraz po potknięciu podopiecznych Roberta Maaskanta na fotel lidera wróciło FC Groningen, które zgromadziło na swoim koncie 16 punktów. Zestawienie najlepszych drużyn w Holandii zamyka FC Volendam, które w siedmiu meczach nie zdobyło jeszcze ani jednego punktu.