Szwecja – Szwajcaria: zabójcze kontry drużyny „Trzech Koron”


Szwedzi udowadniają, że ich wyjście z grupy nie było dziełem przypadku

3 lipca 2018 Szwecja – Szwajcaria: zabójcze kontry drużyny „Trzech Koron”

Wygrana z Koreą i Meksykiem, dobry mecz przeciwko Niemcom?! To nie był przypadek. Szwecja po wyjściu z grupy tym razem odprawia mało skuteczną dziś Szwajcarię i po bramce Forsberga awansuje do 1/4 finału. 


Udostępnij na Udostępnij na

Po trudnych, ale wygranych grupowych bojach przyszedł czas meczów 1/8 finału, gdzie spotkały się Szwecja i Szwajcaria. Obie drużyny wyszły z trudnych dla siebie grup, prezentując podobny zdeterminowany i drużynowy futbol. W obu próżno szukać największych światowych gwiazd piłki nożnej, ale cechuje je jedna wspólna rzecz: solidność!

Szwedzi pokazali, że są bardzo niewygodnym przeciwnikiem. Solidna faza grupowa w ich wykonaniu czy ostatni zwycięski pojedynek z Meksykanami tylko umacnia ten wizerunek, jednak… Szwajcarzy umieją grać z trudnym rywalem na plecach. Było tak miedzy innymi w ich spotkaniu z Serbią, które wygrali. Obraz drużyny Petkovicia psuł ich ostatni grupowy mecz z nisko notowaną Kostaryką, którego Helweci nie potrafili rozstrzygnąć na swoją korzyść. Mimo wszystko reprezentacja prowadzona przez Petkovicia może poszczycić się bardzo dobrym bilansem: na 25 ostatnich meczów przegrali tylko jeden.

Dla reprezentacji Szwecji było to także jubileuszowe, bo 50 spotkanie rozgrywane w ramach mistrzostw świata. Tylko kadra Meksyku zgromadziła więcej mistrzowskich meczów, nigdy nie sięgając ostatecznie po trofeum.

Szwajcarzy przystąpili do dzisiejszej rywalizacji bez zawieszonych Liechtsteinera i Schara, lecz zastępujący ich Lang i Djourou gwarantowali podobną jakość. Szwedzi nie mogli skorzystać z Sebastiana Larssona, a zastąpił go zawodnik Seattle Sounders Gustav Svensson.

W tym roku obie drużyny spotkały się już w turnieju mistrzowskim… W finale hokejowego IIHF World Championship 2018, gdzie górą byli reprezentanci „Trzech Koron”, pokonując Szwajcarów 3:2. Czy to był znak?!

45 minut niewykorzystanych szans

Pierwsza połowa w wykonaniu obu ekip nie była zapierającym dech w piersiach widowiskiem. Drużyny nie zamierzały łatwo się otwierać i dać „napocząć” rywalom. Nie znaczy to jednak, że byliśmy świadkami typowej piłkarskiej pustyni czy kultowego już niskiego pressingu w wykonaniu Polaków.

Zarówno Szwecja, jak i Szwajcaria miały swoje okazje na to, by objąć prowadzenie. Zabrakło precyzji. Strzały Dzemailiego czy Ekdala były jednak dobrymi przerywnikami ostrożnej gry, którą widzieliśmy na murawie.

Statystycznie to Helweci byli drużyną lepszą, ale to bramkowe okazje graczy w żółtych koszulkach były tymi z rodzaju stuprocentowych.

Forsberg i wszystko jasne

Druga odsłona meczu przyniosła zdecydowane naciski Szwajcarów, którzy ruszyli do bardziej stanowczych ataków. Bezskutecznych.

Natomiast w 66. minucie po jednej z szybkich kontr na prowadzenie wyszli Szwedzi. Forsberg uderzył piłkę tak, że ta odbiła się jeszcze od Manuela Akanji i zmyliła próbującego interweniować Sommera. Po tej bramce reprezentanci Szwecji wyraźnie się cofnęli, wyczekując szans na kolejne kontrataki.

W drużynie z kraju sera i czekolady bardzo aktywny był Ricardo Rodriguez, ale jego próby dryblingów i dośrodkowań z lewej strony boiska były mało efektywne. Ba. Wszystkim kolegom Xhaki i Shaqiriego brakowało dokładności i mimo wielu wysiłków i starań ich gra ofensywna nie przynosiła korzyści.

W końcówce spotkania sędzia podyktował karnego dla Szwedów, jednak po obejrzeniu powtórki TV odstąpił od wcześniej podjętej decyzji, przyznając im jedynie rzut wolny. VAR po raz kolejny na plus. Wynik nie uległ już zmianie i to fani w Sztokholmie czy Malmo są dziś tymi bardziej zadowolonymi. Szwajcarzy mogą pakować walizki.

Pogubiony Shaqiri

W przegranej drużynie pierwsze skrzypce – jak wcześniej – odgrywać miał Shaqiri. To zresztą on i jego koledzy – w głównej mierze Kosowski zaciąg – dali Szwajcarom nadzieje na osiągniecie jeszcze lepszego rezultatu. Niestety dziś gracz Stoke nie radził sobie dobrze na tle zdeterminowanych w obronie Szwedów, a jego próby i dryblingów, i schodzenia do środka nie były takie, do jakich zdążył przyzwyczaić.

Xerdan nie był dziś sobą. Skandynawowie dobrze wyłączyli go z gry i pozbawili największych atutów.

***

W jedności siła! Selekcjoner Janne Andersson udowadnia, że nawet bez „Boga”, za którego uważa się Zlatan Ibrahimovic osiąganie świetnych wyników jest możliwe. A może to właśnie miedzy innymi dlatego, że buńczucznego gracza już dawno nie ma w kadrze narodowej.

https://twitter.com/rafa_lebiedz24/status/1014175879021367297?s=21

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze