Ruch Chorzów w tym sezonie PKO Ekstraklasy wygrał zaledwie jedno spotkanie. I to z czerwoną latarnią ligi, drużyną ŁKS-u Łódź. Od tego czasu minęły już jednak trzy miesiące. Coraz częściej mówi się o zwolnieniu Jarosława Skrobacza. Czy słusznie?
Na wstępie należy powiedzieć, że beniaminkowie PKO Ekstraklasy w sezonie 2023/2024 nie radzą sobie najlepiej. ŁKS Łódź, Ruch Chorzów oraz Puszcza Niepołomice aktualnie okupują strefę spadkową. To dość nietypowa sytuacja, jeśli chodzi o realia naszej ligi.
W tym tekście skupimy się jednak tylko na Ruchu Chorzów. „Niebiescy” w trwających rozgrywkach wygrali jedno spotkanie, i to jeszcze w lipcu. Od tego czasu zgromadzili na swoim koncie zaledwie cztery punkty. Zdążyli też odpaść z Pucharu Polski (z rezerwami Legii).
Ruch Chorzów tym sezonie PKO Ekstraklasy:
- Zagłębie Lubin (wyjazd) 1:2,
- ŁKS Łódź (dom) 2:0,
- Legia Warszawa (wyjazd) 0:3,
- Warta Poznań (wyjazd) 2:2,
- Jagiellonia Białystok (dom) 0:1,
- Piast Gliwice (wyjazd) 0:0,
- Stal Mielec (dom) 1:1,
- Górnik Zabrze (wyjazd) 0:1,
- Raków Częstochowa (dom) 3:5,
- Puszcza Niepołomice (wyjazd) 2:2,
- Pogoń Szczecin (dom) 0:3.
Jarosław Skrobacz ofiarą własnego sukcesu
Trener Jarosław Skrobacz zdążył już w Chorzowie dokonać rzeczy wielkich. Bo tak zdecydowanie należy nazwać dwa wywalczone awanse z rzędu. Gdy Skrobacz przejmował bowiem stery w Ruchu, ten był beniaminkiem trzeciego poziomu rozgrywkowego w Polsce. 56-latek szybko wprowadził do Ruchu nową jakość i swoje zasady. „Niebiescy” rozegrali bardzo dobry sezon zasadniczy, co pozwoliło im zagrać w barażach. W nich chorzowianie nie mieli sobie równych, czego pokłosiem był awans do Fortuna 1. Ligi.
Po awansie nikt nie oczekiwał cudów. Celem zespołu miało być utrzymanie w nowych rozgrywkach. Trzeba zaznaczyć bowiem, że skład Ruchu nie zmienił się diametralnie. W pierwszoligowych realiach ekipa z Chorzowa odnalazła się znakomicie, często ucierając nosa faworytom. Po 34 kolejkach podopieczni Jarosława Skrobacza znaleźli się na 2. miejscu w tabeli. Była to ogromna niespodzianka i prezent dla kibiców. Ruch Chorzów miał po sześciu latach przerwy znowu zagrać w ekstraklasie.
Pierwsze trzy miesiące w najwyższej klasie okazały się dla chorzowian jednak bardzo trudne. Wygrali oni tylko jedno spotkanie, na dodatek z innym beniaminkiem. Ponadto cztery razy remisowali i aż sześć przegrywali. Zakończyli także swój udział w Pucharze Polski, w którym za mocne okazały się rezerwy warszawskiej Legii.
– Jesteśmy beniaminkiem, który musi odnajdywać się w określonych realiach. Mam na myśli przede wszystkim to, że mecze domowe rozgrywamy na stadionie w Gliwicach, a także fakt, że obracamy się w określonych, ograniczonych możliwościach finansowych. Z tego powodu nie widzę powodów, żebyśmy po pierwszych spotkaniach jakoś nisko schylali głowy. W niektórych momentach zabrakło nam doświadczenia i jakości. Nic się jednak nie zmienia. Wciąż chcemy wycisnąć jak najwięcej z rundy jesiennej i zobaczyć, co uda się osiągnąć do końca tego roku – mówił niedawno Jarosław Skrobacz w rozmowie z Maciejem Rafalskim dla TVP Sport.
W Chorzowie pojawił się temat zwolnienia Jarosława Skrobacza, który może zostać ofiarą własnego sukcesu. Czy należy go pozbawiać posady? Zdecydowanie nie. Dlaczego?
Ruch Chorzów nie ma kadry na ekstraklasę
Już kiedy Ruch awansował do Fortuna 1. Ligi, pojawiały się pojedyncze głosy, że jego kadra nie należy do najlepszych. „Niebiescy” jednak zaskoczyli, radzili sobie świetnie i ostatecznie wywalczyli awans. Teraz dysproporcja jest jednak dużo większa, szczególnie jeśli spojrzymy na inne zespoły PKO Ekstraklasy.
Kto w Ruchu Chorzów bowiem reprezentuje odpowiedni, ekstraklasowy poziom? Na pewno młodzieżowy reprezentant Polski Tomasz Wójtowicz. 19-latek to duży talent, któremu można wróżyć wielką przyszłość, a już na pewno jakąś zagraniczną przygodę. Dalej… Daniel Szczepan. Napastnik notował świetne liczby w dwóch poprzednich sezonach (15 goli w 2. lidze, 14 goli i 5 asyst w Fortuna 1. Lidze). Na razie jednak w najwyższej klasie ma tylko dwa trafienia. Może jeszcze Tomasz Swędrowski i Filip Starzyński. Ten drugi z uwagi na duże doświadczenie.
No i na tym te wyliczenia się kończą. Spójrzmy do bramki. W ubiegłej kampanii na tej pozycji rządził i dzielił młody Jakub Bielecki. 15 razy kończył mecze z czystym kontem, co było najlepszym wynikiem w lidze. W ekstraklasie na razie się jednak nie sprawdził. W pewnym momencie wygryzł go Buchalik, a teraz niewykluczone, że zrobi to świeżo sprowadzony Krzysztof Kamiński.
A obrona? Bardzo słaba – 20 straconych goli. Więcej mają tylko Puszcza Niepołomice oraz ŁKS. Baranowski, Szur, Szymański zdecydowanie odstają poziomem. Sadlok najlepsze lata ma już za sobą. Kasolik natomiast był świetny w 1. lidze. Czar jednak prysł już na początku tego sezonu.
Ruch Chorzów nie ma kadry na PKO Ekstraklasę. Więc czy zmiana trenera by coś zmieniła? Wątpimy.
Transfery last minute nie były dobrym pomysłem
Ruch Chorzów przed rozpoczęciem sezonu dokonał aż dziesięciu transferów. Niewiele z nich było jednak jakościowych. Najgłośniejszym wzmocnieniem był zdecydowanie powrót Filipa Starzyńskiego. Ofensywny pomocnik ma już jednak 32 lata, a kampania 2022/2023 w jego wykonaniu była dość przeciętna. Z Zagłębia Lubin zarząd „Niebieskich” pozyskał jeszcze jednego gracza – lewego obrońcę Mateusza Bartolewskiego. Docelowo miał on być tylko zmiennikiem utalentowanego Wójtowicza na wahadle.
Na Cichą 6 trafili także: Michał Buchalik (jako rezerwowy bramkarz, wcześniej w Lechii Gdańsk), Dominik Steczyk (z Hallescher FC – 3. liga niemiecka), Szymon Szymański (ze Skry Częstochowa), Maciej Firlej (jako rezerwowy napastnik, ze Znicza Pruszków), Wiktor Długosz i Juliusz Letniowski (wypożyczenia) oraz kilku młodzieżowców. Większość tych zawodników albo jeszcze nie zdążyła pokazać się z dobrej strony w ekstraklasie, albo ma już to dawno za sobą i jest po drugiej stronie rzeki.
Nieco lepszych transferów Ruch dokonał dopiero po starcie rozgrywek. To trochę późno. I tak zakontraktował 26-letniego skrzydłowego Miłosza Kozaka. Były zawodnik Górnika Łęczna z miejsca wskoczył do wyjściowego składu. Niedługo później zwiększono także rywalizację w środku pola, ściągając Tomasa Podstawskiego. Dobrze pamiętamy jego dobre występy w barwach Pogoni Szczecin, kiedy spekulowało się nawet o grze w reprezentacji Polski w jego kontekście. Kilka dni temu do klubu na wypożyczenie trafił jeszcze doświadczony bramkarz, Krzysztof Kamiński.
🆕 Nowym bramkarzem Ruchu został Krzysztof Kamiński, który trafia do naszego Klubu w ramach transferu medycznego – na zasadzie wypożyczenia z Wisły Płock, upływającego z końcem roku.
„Kamyk”, witamy z powrotem na Cichej 🤝
🔗 https://t.co/vZvA4nH0Oy pic.twitter.com/UZWIk2UClC
— Ruch Chorzów (@RuchChorzow1920) October 19, 2023
Całokształt okna transferowego w wykonaniu beniaminka PKO Ekstraklasy należy ocenić jako mierny. I jesteśmy to w stanie zrozumieć, Ruch przecież pod względem finansowym nie wyróżnia się na tle innych ligowych drużyn, delikatnie mówiąc. Podkreślał to między innymi Jarosław Skrobacz. – Tworząc kadrę Ruchu po awansie zdawaliśmy sobie sprawę, że finansowo nie jesteśmy w stanie z kimkolwiek rywalizować na transferowym rynku w ekstraklasie. Jako trener od początku byłem przeciwnikiem ewentualnego tworzenia kominów płacowych – mówił trener „Niebieskich” w wywiadzie dla Weszło przed rozpoczęciem sezonu.
***
Dziś Ruch Chorzów stanie przed szansą przełamania tej fatalnej passy. I to wreszcie w Chorzowie. Co prawda nie przy Cichej, ale na Stadionie Śląskim. Rywalem rewelacja rozgrywek, Śląsk Wrocław. Więc o punkty będzie niezwykle trudno.